niedziela, października 07, 2018

Jak ze snu


Gdyby tak mogło pozostać już na zawsze, byłabym szczęśliwa:-) Dziś znów rozwarte na oścież okna. Nie trzeba zastanawiać się, czy nałożyć przed wyjściem płaszcz czy termiczną kurtkę. Achhh:-) Do tego to ten moment, kiedy czyszczę i układam swoje starociowe perełki dookoła. A były to naprawdę udane starocie. Wyszukałam prawdziwe skarby, głownie ceramikę:-) A dopiero co narzekałam sobie pod nosem, że tęsknię do czasów, kiedy i wazy stare i dzbany zdarzały się. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, cudowności, o których nawet nie śmiałam zamarzyć, wpadły w moje drżące z zachwytu ręce:-) Misa na początek. Z zestawu toaletowego podejrzewam, bo spora dość. Dla mnie CUDO! Ciężka bardzo. O kształcie wprost z mojego snu...





Dzbanek, który marzył mi się już od dawna...
Cenowo jednak pozostawał poza moim zasięgiem (z wyboru).
Ten, zakupiłam za grosze:-)





Kolejny dzban...
Również z zestawu toaletowego.




Stare koronki, którym tak cudnie w towarzystwie moich dyniek:-)




Stary bieżniczek, a właściwie zazdrostka, 
której taką rolę przypisałam:-)




Troszkę muszę go podreperować, 
ale póki co, chłonę już to, co jest:-)
Kolejne naczynie...





Po kilku aranżacjach, wszystko ostatecznie trafiło już na swoje docelowe miejsce:-)


Ot doskonałe naczynko na stare deski, 
które wciąż wywracały się przy byle okazji...


Deseczka ceramiczna ze scenką rodzajową:-)



Dzban emaliowany o ciekawym kształcie...


Ostatecznie trafił pod okno:-)


I kiedy już nie śmiałam nawet pomyśleć, że coś jeszcze może wydarzyć się równie cudownego, przy odbiorze starego manekina dzisiaj właśnie, którego zakupiłam przez internet, kolejny dzban leżał sobie w jednym z pudeł pełnym przeróżnych klamotów:-) I to jaki dzban!😉
Do tego za przysłowiowe grosze...






Najkorzystniej mu chyba na tę chwilę na parapecie kuchennym:-)


Jednak nie...


Tutaj:-)



A oto i mój manekin:-)



W cudownym duecie z wiekowym fotelikiem:-)



I tak zerkam sobie z niedowierzaniem na te wszystkie starociowe moje nabytki i nie posiadam się z radości:-) Przy tym do pracowni też sporo perełek trafiło. I okna w sobotę wymyłyśmy sobie i wysprzątałyśmy kątów kilka:-) A wszystko to w towarzystwie przemiłym i z jedzonkiem pysznym... Wysadziłam też cebulki szafirków przed pracownią, zatem szafirkowe pole na wiosnę będzie naszym znakiem rozpoznawczym:-) Cudowny czas, ze wszystkim co kocham i cenię. Do tych chwil będę powracać jeszcze długo...



~ bh ~




4 komentarze:

  1. Zachwycam się Twoimi zdobyczami i wzdycham do nich głośno:))))))piękne rzeczy Haniu nabyłaś:))Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudna jesień,świetne nabytki,nic tylko się cieszyć i oby tak jak najdłużej.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Same cudowności nabyłaś Haniu :) Ja tym razem nie mogłam pojechać... Aż mi żal... Pozdrawiam cieplutko Pola.

    OdpowiedzUsuń
  4. Haniu ależ Ty masz oko do wynajdowania perełek...

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger