niedziela, października 14, 2018

Najlepiej w domu


Dziś cieszę się moim porankiem bardziej niż zwykle. Doceniam, że obudziłam się w swoim łóżku, że mogłam zaparzyć kawkę w swojej ukochanej filiżance ze złotą, startą lamówką, a do niej przygotować ulubione musli z plasterkami banana... Dziś tak dobrze mi z tym, że po prostu jestem w swoim domu, ze wszystkim co kocham dookoła... Bo przecież tak nie musiało być. O włos dziś właśnie byłabym w innym, mniej przyjaznym miejscu... I takie momenty sprawiają, że cieszy jeszcze mocniej jaśniejące niebo za kuchennym oknem, że poranna kawka smakuje lepiej, a widok sikorki wyprężającej łebek i zaglądającej do wnętrza salonu przez tarasowe okno, chwyta za serce i rozczula jeszcze bardziej:-) A kiedy jeszcze usłyszałam stukanie dziobkiem w szybę... To takie upominanie, że oto czas już przygotować jakieś ziarno w karmnikach:-) Cudowny poranek:-) Zasnuty mgłą, rześki, z promieniejącym już po chwili niebem, bo słońca już nie sposób mi widzieć. Wstaje za którymś z domów. Ale wiem, że jest:-) Dziś też mogę cieszyć się ukończonym już ogrodzeniem:-) Jest intymniej i przytulniej. I po prostu ładniej:-) Sufit nad tarasem ma już deseczki białe. Jednak przemaluję je na szaro. Na wiosnę zaś, powstanie płotek dookoła tarasu:-) Prosty, sztachetkowy. Póki co, cieszę się tym co jest i że krok po kroczku, to co w mojej głowie się rodzi, nabiera realnych kształtów:-) Jedną jeszcze zmianę zauważam. Zapytano mnie, podczas wykańczania ogrodzenia, czy maskujemy filarki od zewnątrz czy od środka, tj z której strony ma być ładniej. Kiedyś oczywiście odpowiedziałabym, że od zewnątrz...
Tymczasem ładniej jest tutaj, gdzie jestem:-) No i nie byłabym sobą, gdybym przy okazji wczorajszych prac, nie przestawiła czegoś na tarasie. Stół stoi już inaczej. Kilka drobiazgów też innych znów.





Cudownie jest:-) Jestem u siebie. Na zewnątrz piękny budzi się dzień. Nic dzisiaj nie czeka. Mogę o niczym nie myśleć i nic nie robić... No może jedno coś do odhaczenia jedynie. Tymczasem pozostawiam sobie na dziś przyjemności same:-) Takie jak poszukiwanie miejsca dla mojego mchowego wianka. Ostatecznie, z braku miejsc wiszących, spoczął tak oto, na krzesełku przy kuchennej szafie:-)





I takie to emaliowane cudeńko wyszperałam na Lipowym dziś, 
w jednym z kartonów, pełnych... wszystkiego:-)



Jak znalazł dla mojego mydełka szarego:-)


 

I cóż milszego nad niedzielną kawkę odpoczynkową jest?:-) 
W zapatrzeniu w dodatku w starutki, dopiero co niedawno wypatrzony, 
dzbanek ceramiczny:-)




Myśli przy tym wolniej płyną jakoś...
Zerkam na siebie z boku. Wyliczam sobie to wszystko, co odkładam na dalszy plan, choć bardzo chciałabym, by było w moim życiu. 
Czasem z lenistwa, czasem z lęku, że zwyczajnie się nie uda...
Jednak nie o to mi chodzi, by dni, życie, 
przelatywało przez palce jak nadmorski piasek...
Chcę realizować to wszystko,
co w duszy gdzieś na dnie gra.
Zarówno w zakresie siebie samej, tj zdrowia, samopoczucia, samorozwoju, ale i tego wszystkiego, co tworzy mój świat na zewnątrz. 
Nie chcę przypadkowych osób i sytuacji w swoim życie.
A kiedyś tak właśnie w przeważającej mierze było.
Podporządkowywałam się, ufałam, 
pozostawiałam sprawy własnemu biegowi.
Zamiast samej podejmować decyzje, 
szczególnie te dotyczące mnie samej.
Jakież to cudowne uczucie wiedzieć, 
że wszystko leży w zasięgu moich rąk, 
że to ja decyduję, co zrobię,
że jeśli bardzo chcę, mogę osiągnąć wszystko...
I to uwalniające poczucie pielęgnuję w sobie, że nic na siłę robić nie chcę, jednak krok po kroczku zmierzać pragnę w stronę, 
którą dyktuje serce.
I wierzę, że jestem silna, 
że sama sobie będę podporą w trudnych momentach.
Kiedyś bardzo uzależniałam się od ludzi, od emocji, 
które z nimi łączyłam.
Dziś widzę, że świat roztacza przede mną całą nieskończoność barw, smaków, obrazów i emocji. 
Czeka, bym wysunęła dłoń, szerzej otworzyła oczy i serce, 
bym zechciała skorzystać z tego, co mi ofiarwouje. 
A naprawdę jest po co sięgać:-)
Zatem dziś wystawiam twarz, 
by poczuć nienachalne muśnięcia promieni na sobie,
siadam na schodku tarasu, by zanurzyć bose stopy w przyjemnie chłodnej trawie, zanurzam dłonie w rozmarynowym gąszczu, 
by potem chłonąć cudowną jego woń...
To moje bogactwo. 
Tym obdarowuje mnie dzisiejszy dzień.
Do tego dziś lgnę...


~ ✿ ~ 



~ bh ~




2 komentarze:

  1. Bardzo przyjemne miejsce :) zamieszkałabym :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo ważne aby czuć się szczęśliwym w swoim domu:))Ty stworzyłaś cudowne miejsce do życia:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger