wtorek, grudnia 04, 2018

Wspomnienia koją


Dziś nawet nie tliła się nadzieja na kilka choć promyków słońca upragnionych. I jak rano energii i chęci na wszystko sporo miałam, 
tak po powrocie z pracowni, kiedy to już nie tylko mokro, 
ale i ciemno za oknem, nic robić już nie miałam ochoty.
Wystarczyło mi świece zapalić i wtulić się w kocyk mój ulubiony.
A dopiero co kawkę poranną smakowałam...
Przywołałam przy tym wspomnienia miłe o mojej Toskanii:-)

Tę tackę z dziurkami (dotąd nie wiem do czego kiedyś mogła służyć)
zakupiłam w Anghiari na targu staroci w ostatnim bodaj dniu pobytu. Takie to drobiazgi skrywają i niosą cudowne emocje, 
które z tamtym miejscem łączę.
Wielka to moc wspomnień,
a ja cała poddaję się im, szczególnie dziś,
kiedy tak ponuro za oknem...


I przecież filiżanka to również wakacyjna moja perełka, 
wyszukana w sklepiku przydrożnym ze starociami,
który mijaliśmy w drodze na plażę:-)


W takie dni jak dzisiejszy, 
przywołanie tych szczęśliwych, pełnych słońca, 
toskańskich dni jest bezcenne...
To tylko kilkanaście dni w roku, 
a zapisują w sercu żywą, cudowną historię.
I można po nią sięgnąć w każdym momencie:-)
Tak oczywista to umiejętność, że nawet nie zastanawiam się nad tym, 
jaka jest niezwykła i jakie to szczęście, 
że zostałam nią obdarowana... 
Podobnie z wieloma, codziennymi, małymi cudami, 
które dzieją się tuż obok.
Dobrze jest choć na chwilkę zatrzymać się, by je dostrzec:-)
A te szczególne, zapisane w sercu, 
ukoją i umilą któryś z podobnych do dzisiejszego dni:-) 
Po śniadanku i pysznej, pachnącej kawce,
pomimo deszczu, las jest tym miejscem, 
w którym cudownie jest spędzić choć kilka chwil... 


Potem kubek zielonej herbatki i mogę wyruszyć w mój dzień:-)



A on minął o wiele za szybko...
To, czym mogę rozświetlić wnętrze ciemnego już prawie domu, 
choć to dopiero szesnasta, to świece oczywiście:-)
Dużo świec!
Część z nich ułożyłam na szafie w salonie.
Pozostałe niezmiennie na stołach, na kominku 
i gdzie tylko miejsce pozwala...



Cyprysów i naczyń z ocynku przybywa
ale też wciąż zmieniają swoje miejsce:-)



Chmiel nad kominkiem ustąpi już niebawem miejsca 
świątecznemu odpowiednikowi:-)
Wciąż gdzieś tam podświadomie oddalam ten moment świątecznego dekorowania, choć sporo w tym zakresie dookoła się już dzieje...
Mam poczucie, że gdybym już teraz stworzyła tę całą świąteczną aurę, utraciłaby ona swoją moc.
Wszystko ma swój czas.
Bardzo w to wierzę...






A dziś już tylko przyjemności moje:-)
Muzyczka, kilka mądrych myśli klik, kropelka winka albo dwie, książka...


W oczekiwaniu miłym na to co jutro:-)
A jutro... zaświeci słońce!🌝




~ bh ~

2 komentarze:

Copyright © 2014 bielhani , Blogger