sobota, kwietnia 07, 2018

Kilka perełek


To niemal jak w filmie... Zamyślić się tak, by minąć swój zjazd i dojechać hen aż nad jezioro...:-) To mój wczorajszy powrót do domu ze starociowej giełdy:-) I poczucie znów, że to nie przypadek.  Pobyłam troszkę pośród drzew pełnych pąków, dzikich kaczek i wody. Powrót zatem nieco dłuższy, o godzinkę zaledwie, ale z jakże lekkim i radosnym sercem:-)


Są momenty, kiedy jedna myśl wyprzedza u mnie kolejną.
Zdarzają się często dość:-) Jestem wówczas skupiona, 
ale w pewnym sensie nieobecna.
Na całe szczęście (chyba), prędzej czy później powracam na ziemię.
Bo na niej przecież tyle dobrego i pięknego 
dzieje się wciąż i wciąż:-)
Dziś na przykład kolejny starociowy dzień minął nam tak miło.
Kilka perełek znalazłyśmy z Anią.
W tym zegar znów XIX-sto wieczny, skandynawski, podłogowy...
Jeden z tych, obok których nie sposób przejść obojętnie:-)
Zdobi już dumnie jedną ze ścian naszej pracowni:-)
Mechanizm oddać do przeglądu trzeba by jedynie.


Falbanka:-)


I kolejna perełka:-)
Cieszy mnie bardzo. To fotel niezwykły. 
Czy barokowy, nie jestem pewna, 
ale na pewno starutki bardzo:-) I cudny!



                                           Nie potrafiłam o nim nie myśleć,
choć cena powinna mi wszystko ułatwić.
Stało się inaczej. Podchodziłam kilka razy.
Próbowałam negocjować. Ostatecznie udało się:-)
Z Czyjąś pomocą:-) Jest zatem mój!
 Taki pozostanie, nienaruszony.
Delikatnie przytwierdzę materiał jedynie.


I to moment, kiedy już poczułam się starociowo spełniona:-)
Jednak kilka jeszcze uroczych drobiazgów wynalazłam...

Patefon przed fotelem jeszcze:-)
Marzyłyśmy, by muzyka ze starych płyt rozbrzmiała kiedyś u nas.
I oto będzie to możliwe:-)
Brak jedynie części z igłą,
mam już jednak namiar na fachowca od takich spraw:-)




Tuba wbudowana jest w skrzynię.
Sprawdziłam:-)


                                                  Naczynie spore jeszcze. 
W nim białe piwonie na środku jadalnianego stołu widzę:-)


Mydelniczka kolejna:-)


Dzbanuszki z miarką...






I takie cudeńko:-)


:-)


Wózeczek jeszcze drewniany...


Kilka filiżanek, butelek starych, uchwytów, nóg meblowych
i piękny emaliowany pojemnik z pokrywką.
Niebieski:-)
W pracowni pełni już pewną bardzo odpowiedzialną i wdzięczną rolę:-)
Pokażę następnym razem:-)
Kilka chwil w pracowni po powrocie spędziłyśmy:-)
Przy kawce i tortellini pysznym.
Czasem coś tam sobie pichcimy:-)
Miłym dopełnieniem było kilka kropelek mlecznego likieru kokosowego:-)
I tak to minął nam ten cudowny, starociowy czas💗
Jak to dobrze, że jest nam dany...
A teraz kilka chwil, z muzyką moją 
i z tym wszystkim, co niesie tę upragnioną błogość,
a serce wprawia w radosne drgnienia...



~ bh ~















4 komentarze:

  1. Wyczekuję Twoich wpisów:))tak jakoś lepiej mi na sercu jak tu zajrzę :)))piękne rzeczy nabyłaś:))Pozdrawiam serdecznie i miłej niedzieli życzę:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Reniu, dziękuję:-* Miłego, sobotniego wieczorku:-)
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście łowy baaaardzo udane.Uwielbiam oglądać Twoje nabytki.Wózeczek śliczny,mydelniczka wyjątkowa,zegar nawet nie mówię,a fotel. . ..Pozdrawiam wiosennie,miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Toż to skarby najprawdziwsze... :) Niedzielnych rozmyślań wnętrzarsko - kwiatowo- tarasowych w słoneczku życzę... G*

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger