poniedziałek, stycznia 28, 2019

Cenne dni


Lubię bardzo zaplanować sobie bieżący dzień. Jednak z reguły większość spraw i tak żyje swoim własnym życiem. Wyjątkiem są umówione spotkania czy inne sprawy tzw ważne. Spontaniczność uwielbiam, jak się okazuje:-) Z drugiej jednak strony lubię wiedzieć co mnie czeka. Nastawiam się emocjonalnie i wyczekuję tego, co ma nadejść. Mogę zaplanować sobie przedpołudnie na przykład, pod kątem porządkowania pralni czy innych kątów. Trafiam jednak rankiem do osiedlowego sklepu (planowanie) po jedzeniowe zakupy, a tam czeka na mnie książka:-) Jedna jedyna. Bez zastanowienia układam ją w koszyku tuż obok bananów, mleka, ziemniaków, masła i kilku jeszcze innych produktów. W tym też momencie rysuje się miła perspektywa kilku chwil z lekturą i pachnącą kawką czy herbatką.
Pralnia odchodzi na plan dalszy. Po drodze do kasy spostrzegam świeżutkie tulipany, pakowane po 25 sztuk. Powracam z naręczem kwiatów, książką i nową dostawą migdałów i fig. Posprzątałam na całe szczęście wczesnym rankiem. Jest już czysto i miło, tlą się świece, zimne powietrze dociera przez uchylone w sypialni okno... 



Białe tulipany wstawiam do dwóch naczyń. Stary ceramiczny dzban przejmuje jedną ich część, naczynko z uszami, pozostałe. Na blacie stolika tuż przy sofie chcę widzieć tę cudowną namiastkę wiosny... 





Dzban trafia na komodę.


Usadawiam się na sofie. Herbatka zaparza się pod talerzykiem. Otulona mięciutkim szalem w subtelną krateczkę czuję, że tego już tylko mi potrzeba... Kilku choć stronic przyjemnych w dotyku, z treścią trafiającą wprost do wnętrza...  Minęło przedpołudnie. Nie tak jak planowałam. Nie mam wyrzutów. Zamiast nich jest mi dobrze i lekko:-) Potem już swoim rytmem potoczył się dzień. Pracownia, sprawy na mieście, okołoobiadowe czynności i wieczór, który ułożyłam już w sercu, a w nim studniówka mojej małej córeczki, która nie jest już taka mała... Tak minął piątek. Sobota przyniosła sprzedaż naszą `podwórkową`:-) Cudowna jak zawsze. Wesoła i pyszna:-) No i piękna! Bo pośród starociowych skarbów naszych... 







Zrobiłyśmy ciasteczka z płatków owsianych i bakalii. 
Ania przygotowała przepyszne gnocchi i naleśniki nasze ulubione...





Troszkę nas zasypało:-)


Sobota zatem upłynęła nam miło bardzo:-)




Poranna, niedzielna kawka w przemiłej oprawie:-)



Ramki owalne, drewniane znalazły swoje miejsce w starej wazie na stole jadalnianym w towarzystwie koronek:-)



Zerkam na zdjęcia z tym co na targach zachwyciło nas najmocniej.
Kafelki na przykład, polski producent...



I chyba tylko one.
Pozostałe produkty wydawały się być jeszcze nowocześniejsze niż poprzednim razem.
Nie nasz świat, z całą jednak pewnością warto było popatrzeć i po prostu tam pobyć:-)
Znów miło spędzony czas i na pewno wartościowo bardzo. Dziś już zwyczajniej i spokojniej. Wciąż sięgam do tych ostatnich kilku dni. Przyniosły tyle niezwykłych, cennych emocji, wspomnień i wzruszeń... 






A to film, który czeka pośród kilku innych na mojej liście na obejrzenie.
Póki co wsłuchuję się w soundtrack...

~ bh ~

4 komentarze:

  1. Witam Cię Haniu:)))zawsze uśmiecham się kiedy widzę nowy wpis:))znów fajne zakupy zrobiłaś:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Reniu:-) Zawsze coś tam uda się wygrzebać...:-)
    Miłego wieczorku!
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Odrobina wiosny w domku? Czemu nie! Tulipanki urocze.Fajne zakupy.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już chyba nie wystarcza mi odrobina:-)
      Pozdrawiam,
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger