czwartek, lipca 26, 2018

Myśl jedna, kwiaty i biała drabina


Nie pamiętam już nawet, 
kiedy zaczęło się to moje starociowe szaleństwo:-)
Rozczuliła mnie dziś związana z nim pewna myśl. 
Sięgając pamięcią wstecz, widzę siebie, 
odkładającą każdy grosik na zbliżającą się starociową giełdę...
To była świętość. Wydarzenie, pod które układałam wszystko inne.
Nie przykładałam wagi do ubrań, kosmetyków, nawet do jedzenia.
Byle tylko mieć z czym pojechać na moje ukochane starocie.
I tak przez te wszystkie lata, 
perełka po perełce, 
tworzyłam swoje starociowe królestwo:-)
Teraz już mogę pozwolić sobie na więcej.
I nie robię tego kosztem innych, ważnych wydatków.
Jednak dziś, coś miłego i niezwykłego uświadomiłam znów sobie...
 Jeśli w życiu słuchamy swojego serca, 
trzymamy się drogi, którą ono nam podpowiada,
realizujemy to co kochamy,
prędzej czy później, zaowocuje to czymś dobrym i pięknym:-)

Dziś, to wszystko, co powstało z potrzeby serca,
staje się powolutku czymś więcej.
Niesie zajęcie, 
które na tę chwilę mogę nazwać już `pracą`.
Choć wciąż ostrożnie posługuję się tym pojęciem 
w odniesieniu do pracowni
Dlaczego, nie wiem:-).
Może zwyczajnie nie przywykłam do  łączenia tych dwóch światów.
Zarobkowanie wydawało mi się czymś nie związanym z przyjemnością.
Obowiązkiem. Może jednak, okazuje się, to współgrać:-)
A zatem to, co odmawiając sobie wielu rzeczy i przyjemności, 
gromadziłam przez wiele, wiele lat,
teraz posłużyć może do tworzenia anturażu na przyjęciach weselnych:-) Zaplecze to wciąż uzupełniamy oczywiście i upiększamy.
Nigdy w życiu nie wpadłabym na to, że tak potoczy się to wszystko:-)
Kiełkowała myśl i marzenie o sklepiku ze swoimi starociami:-)
I oto, znów troszkę przez przypadek, 
powstało obecne nasze (moje i Ani),
ukochane miejsce na ziemi:-)
Niebo nasze i azyl,
świat, w którym jest nam po prostu dobrze:-)
Pracownia/galeria prawdziwa, w dodatku w starym, poprzemysłowym budynku:-)
Mam poczucie, że kiedy poczyni się już ten pierwszy kroczek ku swoim marzeniom,
życie samo układa drogę pod naszymi stopami dogodniej 
 i tak, by wieść mogła w upragnionym kierunku:-)
I żeby jeszcze piękniej mogło być,
do staroci dołączyły kwiaty.
To zasługa Ani:-)
Mamy zatem wszystko co kochamy w jednym miejscu.
A i siebie, za co jestem całym sercem wdzięczna kolejom losu:-)

A dziś nasza pracownia znów tonie w kwiatach:-)



Ten ocynkowany gar z odzysku, przypisany jest już dla hortensji:-)


Dziś to one królują:-)

``````




W moim domku również:-)



Tak cudnie przebarwiły się:-)



Na zewnątrz zaś, jeżówek troszkę przybyło, ostróżki i łubin:-)
Po powrocie z wakacji, zastałam smutny, wypalony od słońca ogród.
Ratuję zatem trawę, zioła i moje kwiaty.
Lawendę ścięłam już prawie całkowicie.
Wymieniam kwiaty w skrzyniach i donicach...






Ostróżkę uwielbiam:-)













Powolutku znów jest tak, jak kocham:-)

Dopełnieniem tego co dzisiaj, 
niech będzie coś, co utkwiło mi jakoś:-)
Sen o białej drabinie...




~ bh ~



2 komentarze:

  1. Ach Haniu jak ja czekam na te Twoje piękne posty:))zawsze u Ciebie tyle piękna:))niema nic wspanialszego jak robić to co się kocha:))a jak jeszcze można to nazwać pracą to już mistrzostwo:)))Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Hortensja to teraz królowa kwiatów w ogrodzie,cudnie się przebarwia.
    Nie ma nic lepszego niż móc łączyć pasję i pracę.Robić to co się kocha to świetny sposób na życie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger