niedziela, września 09, 2018

Dobra powszedniość



Mija niedzielne popołudnie... Więcej niż zwykle myśli dziś mi towarzyszy, bo i czas ku temu dobry. Cicho, leniwie, lekko na duszy jakoś i tak zwyczajnie, domowo, dobrze mi:-) Nic nie muszę, a tylko mogę. Wybiegam troszkę ku przyszłości, tej powszedniej, mojej. Widzę obraz, a właściwie zarys świata, rzeczywistości, w jakiej pragnęłabym budzić się i zasypiać... Przewodnim w niej elementem jest spokój... Ten wewnętrzny, ale i wszechokalający, zewnętrzny. To, co cenię i dostrzegam już teraz, pragnęłabym uczynić powszednim moim stanem. 

Pierwsze spojrzenie po przebudzeniu kieruję w stronę ciemnego jeszcze nieba. Uchylam okno, by poczuć to rześkie, wilgotne powietrze. Zaparzam kawkę i planuję swój dzień. W nim dom i pracownia... Żadne kosztem żadnego. Bez wyrzutów wypełniam to, co zaplanowałam. Powracam czasem później, bo śluby, bo sprzedaż... i nie boję się oceniania. Przyjmuję dni wypełnione po brzegi i na przemian leniwe i spokojne. Wówczas nadrabiam czas z dziećmi, z książką, w kuchni... Wszystko może tak cudownie współgrać. Już to wiem, bo właśnie tego doświadczam. Spokojnie planuję sobie swoje punkciki i realizuję jeden po drugim. Z lekkim sercem, z rosnącymi co rusz skrzydełkami, z poczuciem spełnienia. Jednak cały ten dobry stan, można jednym pstryknięciem palców zaburzyć. Ktoś może... Przez wzbudzanie presji, czynienie wyrzutów, ocenianie, kontrolowanie...  Wszystko to ma się nijak do wolności, do której każdy przecież ma prawo. I obowiązek. By być wolnym. Ze swoimi myślami, pragnieniami, poglądami, potrzebami, pasjami... Jakież to nieocenione, móc tak właśnie przeżywać każdą mijającą chwilkę. W zgodzie z sobą...
Tak mija mi kolejny dzień:-) Od początku, od porannych, wczesnych promyczków:-) Zapisuję te chwile w swoim sercu. Na domiar wszystkiego dobrego, tak cudnie dziś, słonecznie, pogodnie:-) Chce się wszystko!:-) I choć nie było dziś ciasteczek maślanych ani bułeczek ciepłych, nie brak mi niczego. Były za to starocie na Lipowym, pracownia przez chwilę, rosół prawdziwy, domowy z oczkami i pietruszką, czas na tarasie z kawką... Będzie jeszcze spacer albo przejażdżka rowerem, książka, ale to przed snem, smakołyków kilka, dekorowanie subtelne i wianek hortensjowy znów mnie kusi, bo wciąż te które są, oddaję komuś:-) Wieczorem zaś, Stary Bartłomiej, a zatem ulubiony mój kościółek może:-) Wszystko w zgodzie z tym, co dyktuje serce. Naprawdę może tak być. I życie tak dobrze wówczas smakuje:-) 

 


~ bh ~


1 komentarz:

  1. I oby Ci życie smakowało najpełniej Haniu! Każdego dnia, w każdej chwili! Buziaki zostawiam :-* Pola

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger