piątek, września 07, 2018

Dyńki giganty, białe wrzośce i smak porannej kawki


Poszukuję mojego mięciutkiego swetra zaraz po przebudzeniu, potem koca, by przysiąść z filiżanką siemienia. Inne to już poranki. Mniej letnie. Chłodne i ciemne. Czuje się już powolutku odchodzące niestety lato. Naturalna kolej rzeczy. I przyjmuję ją z jednej strony bez buntu i z pokorą, z drugiej jednak szkoda mi bardzo... Napominam się za te przedwczesne ubolewanie, bo przecież lato wciąż jeszcze i kwitnie wszystko i zachwyca. To taki syndrom lęku o to co dobre, by nie odeszło, na zapas, choć wciąż przecież trwa. A ja często zamartwiam się na zapas... Przez to tracę pełnię tego, co dzieje się cudownego teraz. No ale jak tutaj zmienić coś, co przez wiele długich lat kierowało moimi myślami i emocjami, co hulało sobie w najlepsze w mojej głowie... Da się, wiem to. Jednak nie tak od razu. I pracuję nad tym oczywiście:-)
Tymczasem smakuję takie dni jak wczorajszy... Wczesnym rankiem giełda kwiatów, potem śniadanko i kawka w pracowni, kilka godzin pośród kwiatów... Powrót do domku z wrzoścami białymi zakupionymi na giełdzie i dyńkami gigantami, które zajęły połowę miejsca w bagażniku:-). Piękne są:-) Takie wymyśliłam sobie właśnie, by ułożyć przed domem. Zamówiłam jeszcze zielone. I białe oczywiście:-) A dziś wstaje już powolutku dzień. To co cieszy mnie ostatnio, to na powrót znów poranne kawki:-) Powrócił smak i radość z tych chwil z filiżanką pachnącej kawki:-) Nie chciałabym zastępować ich niczym innym. Bo i chyba nie sposób. Cóż może być milszego od dźwięku świeżo mielonych ziaren i ich zapachu, wypełniającego wnętrze domu o poranku:-) Kiedy do tego spomiędzy moich wiązów i dachu sąsiedniego domu, wynurzać się zaczyna pomarańczowa kula, na ścianach zaś i meblach tańczą różowe cienie, jest mi naprawdę dobrze...




Po chwili już wszystko jaśnieje... 



Można odłożyć już sweterek i wyjść na zewnątrz. 
Po chłodnym poranku ani śladu:-)


Z filiżanką kawki wychodzę zatem do ogrodu:-)



Dyniek przybywa przed domem i w nim również:-)
O tyle z nimi dobrze, że jak już opatrzą się nieco, 
można je po prostu zjeść:-)







Białe wrzośce uwielbiam:-)


Na giełdzie zakupuje się wszystko paletkami,
to i dobrze:-)
Trochę ich mam tym sposobem.












A wianek hortensjowy wyblakł już niestety...
Przywiozłam dlatego świeże hortensje.
W weekend uwiję sobie nowy:-) 


I zrobię wiele jeszcze miłych i pięknych rzeczy:-)

Dobrego dnia wszystkim💗


~ bh ~

2 komentarze:

  1. Twoje jesienno letnie dekoracje są piękne:)))zawsze z wielką przyjemnością czytam i oglądam Twoje posty:))pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Magicznie prezentuje się Twój domek w promykach wschodzącego słońca.Sama przyjemność kontemplować to zjawisko popijając pierwszą kawkę i wdychając jej nadzwyczajny aromat.Nie Masz wrażenia,że każda następna kawa już tak nie pachnie? Piękny dzień dziś mamy prawda?Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger