środa, września 12, 2018

Moje dni


Jestem taka wdzięczna... Za dar poranka. Za każdą niteczkę na moim niebie. Za calutki, niezwykły spektakl, jakim wczoraj mnie obdarowało... Nie sposób opowiedzieć tego ani opisać. Porównanie mam jedno, z ostatnim koncertem, na którym byłam z moim synkiem. W oczekiwaniu na gwiazdę wieczoru, wysłuchaliśmy wielu piosenek innych zespołów po drodze. Były niejako tłem, podsyceniem emocji. Przestępowaliśmy z nogi na nogę, bo oto już za moment, miała wystąpić nasza gwiazda:-) Taką też gwiazdą, tyle że poranka, było słońce i jest każdego dnia. Niebo przesycone kolorami, plamkami i niteczkami... Ono zaś wschodziło majestatycznie, dostojnie, zjawiskowo. Stałam oparta o ścianę domu, pełna zachwytu, poruszona, wdzięczna. Bo oto tak cudnie wita mnie dzień. Poczułam się ważna. I naprawdę szczęśliwa:-)










Wszystko trwało zaledwie chwilkę. I jakby nigdy nic, 
szarość nastała i chmury spowiły całe niebo.
Niezwykłe przeżycie:-)
Dar poranka... 
Cudowny początek dnia. 

 A dziś dla odmiany woda z cytryną mi towarzyszy. Przeczytałam, że równie dobra co siemię dla żołądka:-) Z kuchni zapach powideł, a właściwie śliwek delikatnie bulgoczących w garnku, dochodzi:-) Uwielbiam! Na równi z zapachem ciasta i chleba, który z powidłami śliwkowymi smakuje cudownie:-) 






Swoją drogą kusi mnie już bardzo, 
by stół kuchenny przestawić pod okno:-)
Ławeczka powróciłaby na taras. Przestrzenniej znów było by 
i inaczej po prostu...
A oto moja niedzielna, starociowa perełka:-)
Durszlaczek emaliowany, niebieski:-)



I tacka nieduża, starutka:-)



W sercu zaś ostatnie dni. W nich mebelki... Malowanie, szlifowanie, przecieranie:-) Przygotowujemy się na naszą wrześniową sprzedaż. Będzie troszkę inaczej niż dotąd. Wyszłyśmy poza iście starociowy charakter. I choć na początku nie czułyśmy tak do końca nowego klimatu, powolutku urzeka nas coraz mocniej:-) Mam na myśli mebelki z czasów PRL:-) To pierwszy krok w tę stronę. I przyznaję, że po tym jak je odnowiłyśmy, wyglądają przeuroczo:-) Chcemy na początek stworzyć mini araznżację jednego pokoju, może dziecięcego?:-) Uzyskałyśmy takie jak lubimy odcienie beżu i mięty. Aż ciężko było mi wczoraj wyjść z pracowni:-) To to, co kocham najmocniej. Ten cały proces, kiedy od wyszukania tego jednego jedynego, czekającego gdzieś pośród wielu innych staroci, mebelka, powstaje z niego to, co zrodziło się w głowie w tym pierwszym momencie na giełdzie staroci... I satysfakcja, duma, zachwyt już potem, kiedy tak właśnie zaczyna wyglądać. Powrócił też obraz mojego domu rodzinnego. Bo takie to mebelki wypełniały przecież jego wnętrze:-)



A sofka różowa to już inna zupełnie historia.
Jesteśmy nią zachwycone:-)









Powidła też przygotowujemy na degustację:-) 
Niechby tylko aura taka jak dzisiejsza trwała jak najdłużej...


A dziś tę oto piosenkę usłyszałam w drodze do pracowni:-)


 Dźwięczna bardzo i w ucho wpada:-)
W pracowni jednak już zupełnie inne nutki brzmią...

~ bh ~





9 komentarzy:

  1. Fantastyczne zajęcie! I efekty wspaniałe! W domu w pracowni, w Twoich planach Haniu! Dziś meble PRL śmiało wkraczają do mieszkań, więc jest na nie dobry czas. Powodzenia życzę! Buziaki :-* Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Polu:-) Mają coś w sobie... Choć trochę czasu upłynęło, zanim utwierdziłyśmy się w tym. A teraz już naprawdę nam z nimi dobrze:-)
      Pozdrawiam:-*
      Hania

      Usuń
  2. Ja mam wielki sentyment do mebli a szczególnie drobiazgów z czasu PRLu:)))piękne przygotowania u Ciebie:))Pozdrawiam serdecznie i powodzenia życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ja już też:-) Choć dotąd przechodziłam obok nich obojętnie.
      No ale zmienia się wszystko jak widać:-)
      Całusy,
      Hania

      Usuń
  3. Tak,meble z PRL-u wracają.Odnowione fotele Halabali czy Chierowskiego nie są takie tanie.Ówczesne wzornictwo,prostota naprawdę mogą zachwycić.Te meble świetnie wpasowują się w eklektyczne wnętrza.Cudne kolory uzyskałyście,pastele,mięta. . .nie przestają mnie zachwycać.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my z takim Chierowskim powróciłyśmy z ostatniej giełdy:-)
      Wymaga pracy, ale wpisze się pięknie 29 września w nasz plenerowy, PRL-owski kącik... Mam nadzieję, że zdążymy go odnowić:-)
      Pozdrawiam!
      Hania

      Usuń
  4. Jestem bardzo ciekawa co z nim zrobicie,powodzenia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aha,bardzo ładny szyldzik macie.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger