niedziela, września 16, 2018

W moim starociowym raju



Potrzebuję zatrzymujących wzrok, pięknych przedmiotów i dekoracji jak powietrza... Jest niedzielny poranek. Właśnie obudziło się słońce na moim niebie. Popijam siemię i patrzę. Z zachwytem, z radością, z bijącym sercem. Otaczam się tyloma przedmiotami. Wszystko odnajduje swoje miejsce. I żadnego z tych miejsc nie wyobrażam sobie bez tychże dodatków. Karmię nimi swoją duszę. Są mi niezbędne. Bym mogła żyć tak jak kocham. Kiedy zdarza mi się odwiedzić kogoś, zawsze przyglądam się wnętrzu. Jak jest zaaranżowane, na mebelki, dekoracje. I w większości z nich nie umiałabym żyć. I to właśnie ta odmienność... Postrzegania, upodobań, swoich własnych wyobrażeń. Zastanawiałam się wczoraj, jak to jest, kiedy kształtuje się i utrwala wyobrażenie swojej przestrzeni. Bo zrozumiałe jest to, że każdy postrzega ją inaczej. Ja uwielbiam wnętrze pełne starociowych mebelków i dodatków, ktoś inny jednak wybierze nowoczesne rozwiązania. I to jest niezwykłe:-) I ja i ten ktoś, czujemy się w swoim domu cudownie. I tak poszukując odpowiedzi na moje pytanie, natknęłam się na ten oto wpis klik. Ciekawy sam w sobie, włącznie z komentarzami pod nim:-) A sięgając wstecz, do domu mojego rodzinnego, zauważam jedno podobieństwo, przywołując obraz mojej kochanej Mamy. Na pewno przywiązywała wagę do drobiazgów i dodatków. Lubiła się nimi otaczać. Nie były to starocie. Ani też biała ceramika, które królują w moim domu. To jednak nie ma tutaj znaczenia. Ona po prostu kochała dekorować i upiększać swoją przestrzeń. Czerpała radość z tych dodatków, cieszyła się, że są, że może zawiesić na nich oko, przestawić coś, by nowy swój nabytek wyeksponować mocniej:-) Robię przecież dokładnie tak samo:-) I tutaj być może przejęłam tę słabość od mojej Mamy. Co zaś się tyczy stylu, gustu czy zmysłu, którymi kierujemy się przy urządzaniu swoich wnętrz, kształtują się raczej indywidualnie, zmieniają się i dojrzewają wraz z nami. Nie nabywa się ich ani nie dziedziczy.
Pamiętam... byłam wówczas małą dziewczynką i niezwykłe, że taki właśnie obraz zachowałam w sercu..., moja Mama poprosiła mnie po dłuższej chwili wahania i rozważania czy zakupić czy nie, bym poszła na rynek i dokupiła do nabytego już, kryształowego półmiska inne naczynko, mniejsze:-) Domyślam się, że stanowiło to za duży wydatek. A jednak decyzja zapadła i już po chwili stałam w drzwiach z kryształowym, brązowym, koszyczkiem:-) Pamiętam też, że stałam w długiej kolejce:-) Przez wiele lat, wszystkie swoje oszczędności przeznaczałam na starocie:-) Nie raz zdarzało mi się stać przy starociowym jakimś stoisku i rozważać, czy powinnam ulec pokusie zakupienia czegoś. Czasem wygrywał rozsądek, czasem dawałam się ponieść chwili i ostatni swój grosz lokowałam w starej szafie albo w barokowym świeczniku:-) Dziś, sącząc siemię, a po nim kawkę poranną, napawam się tym wszystkim, co mnie otacza:-) Na przemian z cudownie zmieniającym się niebem. Swoją drogą zwiastującym dla odmiany pogodny, słoneczny dzionek:-) I to moje chwile szczęścia... Codzienne i powszednie. Tutaj jest mi dobrze, pośród stolików z falbankami, białej emalii, zasuszonych hortensji i lnianych obrusików z monogramami... To mój starociowy raj. Nie chcę innego:-)














































A dziś pani Lora:-)




Pięknej, pysznej i błogiej niedzieli wszystkim💗

~ bh ~

6 komentarzy:

  1. Miło było nacieszyć oko Twoimi cudnościami.Jesteś taka konsekwentna w dobieraniu tych wszystkich drobiazgów i nie drobiazgów, bo przecież szafy czy stoły nimi nie są.A póki co cieszymy się także tym co za oknem,w przyrodzie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, że gust kształtuje się z wiekiem. Zaglądając do Ciebie Haniu i ja zapragnęłam starych serwet, choć jednego klimatycznego pokoiku, w którym można by oderwać się od pędzącego świata i przenieść się w inną rzeczywistość. Szukam takiego spokoju, jaki bije z Twoich wpisów. Serdeczności.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja droga Haniu zgadzam się całkowicie z tym co napisałaś:))podobnie jak Ty kocham swoje starocie i często się nimi zachwycam:))podziwiam przeróżne mieszkania moich przyjaciół rodziny i znajomych ale wiem że tak mieszkać nie potrafię:)))Bardzo lubię do Ciebie zaglądać,bo mimo różnic mamy podobne podejście do staroci:)))Pozdrawiam serdecznie i podziwiam Twój cudowny domek:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się, z tym że gust kształtuje się z wiekiem i nie jest dziedziczny. Jest czymś bardzo indywidualnym. Do Twoich wnętrz uwielbiam wracać.
    ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, o gustach się podobno nie dyskutuje :) Tylko dlaczego najlepsze magazyny wnętrzarskie preferują właśnie takie a nie inne trendy? Pokazują meble, dekoracje, dodatki...Ale nie wszyscy się nimi inspirują. Są też tacy, którym we wnętrzu wszystko pasuje, nie przywiązują żadnej uwagi jak jest, byle było. Łóżko sztuk 1 i ok! Albo...achhh, ta analiza nie ma sensu... Twój dom jest piękny! Buziaki :* Pola

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry:) Spotkałam Cię u Rudzika i jak to ja,lubiąc poznawać innych, musiałam zajrzeć do Ciebie. I oniemiałam! Tyle tu cudnych przedmiotów, a czytania i oglądanie na całą jesień i zimę... Teraz to jeszcze cały czas przebywam na zewnątrz. To na razie tyle. Pozdrawiam tego pięknego dnia:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger