czwartek, marca 01, 2018

Nietykalny dzbanek i coś jeszcze

Istnieje pośród moich staroci grupa tych... nazwijmy to nietykalnych. Tzn broń Boże nie przyszłoby mi do głowy, by w dzbanku, np tym...









zaparzyć herbatę lub też zupę podać w jednej z tych waz, 
nawet w święta. 





A nawet jeśli zdarzyło się, to z ciężkim sercem:-) Dziś uświadomiłam to sobie i jednocześnie zadaję sobie pytanie, czy tylko ja tak mam? Trochę przypomina mi to sytuację, zapamiętaną z dzieciństwa, kiedy to nic przecież nie było i bywały dywany przesłonięte folią (nie w moim domu, ale pamiętam, że u sąsiadów). Myślałam wówczas, że wolałabym tego dywanu nie mieć, niż mieć i nie korzystać. Dziś, po lekturze kilku cennych treści, odczułam jeszcze większą potrzebę afirmacji swojej codzienności. Poprzez pełne doświadczanie chwili dziejącej się tu i teraz. Ogromną radość sprawia mi patrzenie i zachwycanie się wszystkim co mnie otacza. To jednak jedna tylko strona medalu. Można tę radość i zachwyt wynieść wyżej. Sprawić, że moja poranna i popołudniowa kawka i każdy kolejny rytuał, które mają dla mnie wielką wagę, stanie się pełniejszy i piękniejszy. A tego warte są emocje i stan szczęścia, którego mi dostarczą. Dla każdego oczywiście sprawcą będzie coś innego. Od dawna już proste, codzienne czynności staram się `ubierać` i tworzyć miłą dla nich oprawę. Jakże inne staje się wszystko. Można naprędce wypić kawę czy zjeść posiłek, można też zatrzymać się na moment, wyjąć ukochaną filiżankę, zapalić świece... W myśl słów pana Michała z dołączonych poniżej wpisów, istnieje jedynie bieżąca chwila, to co przeżywamy tu i teraz. Cała reszta dzieje się w naszej głowie. Mniej warte są wszystkie te przedmioty, jeśli tylko... są. Zamiast myśleć, że mogę coś przez nieuwagę zbić, postaram się sprawiać sobie przyjemność korzystania z nich, w praktyce. Warto tutaj zajrzeć klik.  Dla mnie naturalną kontynuacją tego wpisu jest ten oto klik. Można przeżyć swoje życie tak bardzo nieświadomym własnych potrzeb, swojego szczęścia, dla innych. Wystarczy jednak uświadomić to sobie, że naprawdę nie musi tak być. A to już pierwszy krok, by odkryć drogę do samych siebie:-) Nie chcę umniejszać w żadnej mierze wartości wspomnień i wszystkiego dobrego, do czego tak miło jest powracać. Ani też tego, co dają marzenia i plany. To wszystko może ze sobą współistnieć, byle tylko w dobrych proporcjach:-) 

A tymczasem nastał MARZEC!:-)🌼 Hura! Ze słońcem i czystym, bezchmurnym niebem:-) Dziś nabyłam moje pierwsze, tegoroczne bratki:-) Jutro przesadzę je do naczynia emaliowanego albo skrzynki  drewnianej i ustawię na tarasowym stole... Dziś też wciąż kręciłam się po kuchni:-) Najmilej wspominam pizzę (lubię bardzo!). Chodziło też za mną od rana ciasto drożdżowe, jednak w myśl zasady: nie mam to nie zjem, pozostawiłam sobie tę przyjemność na weekend:-)





I tym sposobem przyrząd drewniany z dziurkami, 
na który w momencie zakupu zupełnie nie miałam pomysłu, 
sprawdza się cudnie jako podkładka pod gorącą siatkę z pizzą:-)
Jutro poszukam spokojnej chwilki jakiejś, 
by przećwiczyć moje up-time (opis w dołączonym linku) 
i wyostrzyć nieco zmysły:-)
Od jutra też co rano zamierzam delektować się 
trzema łyżeczkami sezamu;-)
To sposób, by wzmocnić cebulki włosów.
Do tego na przemian punkty 2,3,5 i 7 z tej oto strony klik 
i moje włosy być może odzyskają blask:-)
Miłego, wieczornego tu i teraz wszystkim💗
A jutro znów słońce:-)

~ bh ~





2 komentarze:

Copyright © 2014 bielhani , Blogger