Niezwykłe przeżycie. Wchodząc na plac katedralny Piazza dei Miracoli, ogromną przestrzeń (powierzchnia placu wynosi ok 9 ha), na której mieszczą się Torre Pendente, krzywa wieża/dzwonnica, niezwykła, ogromna, romańska katedra w kształcie krzyża i Baptysterium z okrągłą kopułą, (budowano je przez 250 lat), wstrzymałam oddech. To naprawdę warto zobaczyć! Rozumiem teraz, dlaczego to miejsce nazywane jest Polem Cudów:-) Czwartym cudem jest cmentarz Camposanto Monumentale. Wchodząc do Katedry, otrzymałam nakrycie, którym zasłoniłam ramiona. Mój wzrok zatrzymał się oczywiście na niezwykłym żyrandolu Galileusza, wiszącym tuż przy ośmiokątnej ambonie, wyrzeźbionej przez Giovanniego Pisano. Odszukaliśmy też grobowiec cesarza Henryka VII. Ściany katedry pokryte licznymi malowidłami i freskami... Wszystko tworzy niezwykłe wrażenie!
A zmierzając w stronę placu katedralnego, dziwiłam się bezludnym uliczkom. Zastanawiałam się, czy to możliwe, by Piza była tak pusta i cicha. Wszyscy okazali się być na Polu Cudów:-)
W tej perspektywie najbardziej chyba jest widoczny przechył wieży.
Na pamiątkę można zakupić wieżę, miniaturkę:-)
To już Baptysterium.
I Katedra.
A my jesteśmy już w domu, szybciej niż planowaliśmy. Tak wyszło...
To już drugi poranek w domku... Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez niedomkniętą roletkę. Prognozy jednak deszczowe na najbliższe dni niestety. A ja tęsknię za moją Toskanią... Tam pozostało moje serce. Po raz pierwszy po powrocie z wakacji, nie potrafię znaleźć dla siebie miejsca, czegoś mi brak... Gdybym tylko miała możliwość, wróciłabym tam od razu. Może to przez nieoczekiwanie szybszy powrót... Choć dobrze czuję się w swoim domku, wszystko jest przecież takie, jak kocham, to dziś bez chwili namysłu, wybrałabym wijące się wąskie, brukowane uliczki, winorośla i oliwki gdzie okiem sięgnąć, kafeterie z najpyszniejszą kawką na świecie... Wszystko we mnie żyje Toskanią i długo jeszcze tak będzie. A tutaj, w domku, moja biel, kwiaty, starocie... Ogród tak pięknie kwitnie. Wczoraj zajrzałam do naszej pracowni:-) Zachwyciłam się nią na nowo. Mogłam spojrzeć na wszystko świeżym spojrzeniem. Ania na Szombierkach zakupiła cudowne, stare lalki:-) I łóżeczko/kołyskę:-) Teraz ja będę tutaj czekać. Będę odliczać dni do Ani powrotu. Też z Toskanii:-) Cieszę się, że tam będzie:-) Postaram się wrócić do jakiegoś tutaj rytmu. Choć całym sercem tęsknię za moją Toskanią...
~ bh ~
Byłam pięć lat w Itali którą kocham,ale nigdy nie wyobrażałam sobie życia poza Polską.Dzisiaj jednak znowu za nią zatęskniłam.....Dorota.
OdpowiedzUsuńTo niezwykłe miejsce, zapisuję je w swoim sercu. Cieszę się, że przywołałam miłe wspomnienia...
UsuńPozdrawiam,
Hania
Myślałam o Tobie jak sobie radzisz w tym pięknym domu ale jednak trochę na odludziu:kolejna porcja pięknych zdjęć:))cudne miejsca odwiedziłaś:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńWyobrażenia o ciszy i pięknych widokach z dala od cywilizacji
Usuńzmodyfikowałam troszeczkę:-) Wolę jednak sąsiedztwo jakieś:-)
Pozdrawiam ciepło,
Hania