niedziela, lipca 23, 2017

Nadwiślański świt


Wczorajszy zachód słońca, bardzo spontanicznie i nieplanowanie, w samym sercu Warszawy:-) Jedna zaledwie noc, spędzona na Krakowskim Przedmieściu, tuż przy placu zamkowym, a tyle niezwykłych emocji, nie tylko tych związanych z samym miejscem... Noc dla mnie jednak nie przespana, a to za sprawą tętniącego prawie do rana życia za oknem hotelu. Zatem Dom Literata niezwykłym jest miejscem na nocleg z uwagi na usytuowanie, jednak trudno w nim o spokój nocą, nawet przy zamkniętych szczelnie oknach.
A sam hotel niezwykły. Na trzecim piętrze mieszczą się pokoje gościnne, drugie piętro zajmuje biblioteka licząca aż 70 000 woluminów. Pierwsze piętro zaś to sala konferencyjna na ok 180 osób. Jedyna taka w stylu art deco. Na parterze zaś i w piwnicach możemy usiąść wygodnie przy pysznym, staropolskim jedzonku i napić się winka na przykład:-)






W apartamencie, skrzypiąca ze starości podłoga:-)
Wystrój powiedziałabym ludwikowsko-artdecowski.
Wygodnie i co dla mnie ważne, czysto i... bezzapachowo!
To wręcz niezwykłe, nie wyczułam mikronutki nawet zapachu, żadnego.
A zmysł węchu wyczulony mam dość mocno.
Tutaj zatem bardzo na plus:-)




Wczesnym rankiem, korzystając z okoliczności, wyruszyliśmy na Obozową, na starociowe Koło. Już dawno pragnęłam odwiedzić to miejsce. Pogoda jednak nie dopisała, wystawców zatem było niewielu. Skonfrontowałam jednak swoje wyobrażenia z rzeczywistym obrazem. A stworzyłam sobie wizję przestronnej, ogromnej przestrzeni, wypełnionej stoiskami i starociowymi straganami. Tymczasem warszawskie Koło to głównie urocze budki ze starociami. I tak sobie myślę, że skoro u tak niewielu wystawców, wynalazłam kilka niezwykłych, starociowych perełek, to serce skacze mi na samą myśl o pięknej, sprzyjającej starociom pogodzie:-) A wrócić tam muszę (i oczywiście bardzo chcę), bo zadatkowałam coś niezwykłego, czego namiastkę przywiozłam już dzisiaj:-)

Moje dzisiejsze skarby:-)





Półmisek, Rosja Carska, sygnatura szkliwiona.
Porcelana subtelna, z takimi jak lubię, przebarwieniami:-)





Cynkowe naczynie/konewka. Widzę w nim kwiaty oczywiście:-) 
Lawendę, kwitnącą miętę i cebulę,
kwiaty polne i kłosy, malwy, piwonie... 


Len:-) A właściwie lniane worki, które wystarczy rozciąć wzdłuż, 
by uzyskać sporej długości materiał.



Identyczne elementy drewniane, przecudne, starutkie
 zadatkowałam, tyle że o długości trzech metrów każdy.
Sztuki dwie:-)
Odbiorę we wrześniu na Kole.
Obecne są niedługie, ale i tak przecudne dla mnie.


Wyjazd bardzo spontaniczny i niezwykły:-)
Warszawa przywołuje u mnie miłe emocje i porusza najtkliwsze nutki  w moim sercu.
Może we wrześniu uda się spędzić w tym pięknym, nadwiślańskim mieście więcej czasu:-) 




Śpiąca jeszcze Warszawa i mój `nadwiślański świt`:-)



Aura tak niepodobna do wczorajszej...



W Gliwicach za to powitało nas słońce:-)
Kilka chwil w jego promieniach wykradłam, zanim deszczowe chmury zasnuły szczelnie niebo...


Pięknego popołudnia wszystkim:-)



~ bh ~




10 komentarzy:

  1. Wybierałam się dziś na Koło - niestety nie dotarłam, a dzieli minie od niego tylko 45km.
    Stała bywalczyni Twojego Haniu bloga - Małgorzata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niezwykłe, że mogłyśmy nawet przechodzić tuż obok, zupełnie nieświadome siebie:-) Witaj Małgosiu, bardzo mi miło:-) A w tym dniu niewiele się działo, zetem nie straciłaś. I tak niedaleko Ci do tego miejsca... W dodatku w każdy weekend Koło żyje:-) Mogę tylko westchnąć...
      Pozdrawiam Ciebie serdecznie,
      Hania

      Usuń
    2. Żałuję, że mnie nie było.
      Chciałam Ci polecić inne, bardzo klimatyczne miejsce ze starociami - Kiermusy- może kiedyś się tam wybierzesz :), naprawdę warto. Jarmark odbywa się w każdą pierwszą niedzielę miesiąca.

      http://kiermusy.com.pl/pl/atrakcje/atrakcje-podlasia-jarmark-z-zubrem/

      Usuń
    3. Bardzo dziękuję! Nic straconego, jedno nie wyklucza drugiego:-) Na pewno tam się wybiorę. Wracając rozmyślałam, gdzie jeszcze mogłabym zawitać, ale terminarz, ten internetowy pomija te małe, klimatyczne pchle targi niestety. Pozdrawiam serdecznie,
      Hania

      Usuń
  2. Trochę się przestraszyłam,że dziś będzie politycznie bo dziś Warszawa kojarzy mi się z protestami.Nie zawiodłam się jednak.Pięknie uchwycony klimat zmierzchu i wstającego poranka.I cieszę się z udanego "polowania".Pozdrawiam.Grażyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To blog starociowo-wnętrzarski:-) Wychodzący czasem poza te klimaty, ale wciąż blisko moich zachwytów, z maleńkimi czasem moimi, myślowymi akcentami. Zatem bez obaw:-)
      Cudownie tak niepostrzeżenie znaleźć się pod Kolumną Zygmunta i patrzeć na to samo, jednak jakże inne (przez emocje), chowające się za horyzontem słońce... Moje skarby cieszą mnie bardzo:-)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Hania

      Usuń
  3. Takie spontaniczne wyjazdy są bardzo fajne:))Moja córka też spędziła weekend w Warszawie:)))piękne starocie nabyłaś:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Reniu, i być może mijałyśmy się nawet:-) U mnie tak już jest, że ogólnie nie lubię wyjeżdżać. Wolę tę swoją spokojną codzienność. Jednak wciąż odczuwam niedosyt po mojej Toskanii, lgnę przez to do takich spontanicznych, wyjazdowych emocji:-) A Warszawa to jedno z niewielu miejsc, z czułością zapisanych w moim sercu, zatem z wielką radością i entuzjazmem tam powracam.
      Pozdrawiam ciepło,
      Hania

      Usuń
  4. Haniu
    Cieszę się, że tak dobrze czułaś się w moim mieście i że upolowałaś perełki, którymi tak się zachwycasz. Serdecznie Cię pozdrawiam.
    Bożena G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czułam się cudownie:-) Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała.
      Wróciliśmy przez to wcześniej. Przede mną niejeden jeszcze powrót mam nadzieję, do Twojego pięknego miasta:-)
      Pozdrawiam Bożenko,
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger