czwartek, września 21, 2017

Ostatni dzień lata...


Smutne to dla mnie bardzo, bo oto nastaje kres pory roku, którą kocham i cenię najmocniej. Z wielu powodów. Ponad wszystko jednak ze względu na wszechobecne słońce, od pierwszych cieni rzucanych dookoła, poprzez upragnione ciepło w ciągu dnia aż do jego schyłku z zapierającym dech w piersiach spektaklem chowania się za horyzontem... Odchodzi pokornie, bezwietrznie, nawet bezdeszczowo do pewnego momentu... Godząc się z naturalną koleją rzeczy.
Widzę je jako idącego przed siebie człowieka ( nie potrafię zdecydować, czy kobietę czy mężczyznę..., raczej ciepłego, dobrego mężczyznę). Odchodzi lekkim krokiem. Widzę jak odwróciwszy głowę, w delikatnym półuśmiechu, puszcza oczko, na znak powrotu... Przecież nic się nie kończy:-) Rozstajemy się na chwilkę... I tak pragnę myśleć. A cały ten czas, oczekiwania, przeżyję najpiękniej jak potrafię... Wśród moich staroci, we wnętrzach, które kocham, z Ludźmi, którzy mnie inspirują i dodają skrzydeł... A do tego książki, moja muzyka, płomienie świec i te tlące się w kominku. Z pysznym czymś co rusz. Z zachwytem też nad wszystkim co daje jesień i zima po drodze. Uśmiechnę się nareszcie do wrzosów, pogodzona, lojalna do ostatniej chwili. Do dyniek i wszystkiego, co tylko pięknego można z jesieni wynieść. Bo bezsprzecznie tworzy niezwykłą scenerię, okrasza świat bogactwem barw. I choć to pora usypiania, a nie rozkwitu, jest równie cenna. I to obiektywnie przyznaję. A jutro, tak planuję sobie, nabiorę sił może i na bazarku, na znak pierwszego dnia jesieni,  wrzosy zakupię... Białe oczywiście:-) I dynie, i śliwki na powidła... To się okaże z samego rana. Z każdym dniem powinno być przecież lepiej:-) A póki co, sięgam do swoich zasobów, by podzielić się czymś pysznym, co sprawdzić się może na jesienne wieczory, popołudnia i przedpołudnia także:-) Do wszystkiego i samo zarazem doskonałe. Pesto z marchewki. Najpyszniejsze ze świeżym chlebkiem, własnego wypieku najlepiej:-) Ale wcześniej, trochę lata...



Zza płotu...






Z ogrodu...






I moje pesto z marchewki:-)




To akurat smakowałam w przemiłym towarzystwie,
 oślepiona letnim słońcem:-)




Składniki:
Ok 50 g cebuli
1 ząbek czosnku
80 g masła
250 g marchwi
zioła wedle uznania świeże lub suszone
(tymianek, oregano, bazylia)
zielona pietruszka
sól
koncentrat pomidorowy

Cebulkę należy rozdrobnić i poddusić na masełku 
razem z rozdrobnioną marchewką i pozostałymi składnikami.
Dodać posiekaną natkę pietruszki lub bazylię.
Na koniec zmiksować. 
Można dodać więcej masła (ja wolę mniejszą ilość) 
lub też zastąpić je oliwą.
Pesto doskonale smakuje jako dodatek do kanapek 
i do różnych potraw.
Można podawać je na ciepło jak i na zimno.
Jak przy każdym daniu, dostosować można je pod własne upodobania smakowe. Wybrać cebulkę lub czosnek, tymianek lub bazylię, 
oliwę lub masło...
Doprawić tym co lubimy.
A w dodatku marchew dostępna jest przez cały rok,
 bez względu na porę roku:-)
Mniam♡

Miłego, wciąż jeszcze dzisiaj letniego popołudnia
wszystkim życzę🌼




~ bh ~





4 komentarze:

  1. Szkoda lata ale tak jak napisałaś nie odchodzi na zawsze:))jesień też potrafi urzekać:))u nas bardzo się rozpadało ale mam nadzieję że nie na długo:))bardzo fajny przepis,chętnie wypróbuję:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. No rzeczywiście szkoda lata,mam nadzieję na babie lato w przyszłym tygodniu,bo takie prognozy pogody słyszałam.Zawsze bardzo ciągnie mi się jesień i zima i mam wrażenie ,że trwają coraz dłużej.Wiosna to moja ulubiona pora roku i czekam z utęsknieniem,starając się widzieć najlepsze strony deszczowych i śniegowych pór roku.Urocze są polne i ogrodowe kwiateczki ,i te kolory . . .Cieszę się,że jutro piątek i perspektywa weekendu.Pozdrawiam.




    OdpowiedzUsuń
  3. Pesto wg przepisu Hani to poezja, polecam 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. To lato spędziłam albo w domu albo w szpitalu więc jakoś mi go nie żal.....

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger