poniedziałek, września 18, 2017

Wszystko na swoim miejscu


Poszukuję psychologicznych uzasadnień swoich zachowań. Sprzątanie lub poczucie winy i niepokój, kiedy nie sprzątam... Myślę sobie, skąd bierze się nagła, nieodparta potrzeba przetrzebienia szafy na przykład. W tym danym, jednym momencie. Kiedy serce śmieje się już na wyobrażenie worów ze wszystkim co niepotrzebne, i półek z równiusieńko ułożonym... wszystkim. I ten niezmącony już spokój potem, poczucie lekkości, satysfakcji, harmonii i dobrze wypełnionego czasu. Większość zachowań ma swoje wytłumaczenie w psychologii. `Lęk związany z niepewnością i brakiem poczucia bezpieczeństwa...`, oto co poczytuje się za przyczynę nieustannego czyszczenia, porządkowania, polerowania, układania... `Porządek jest zaprzeczeniem chaosu. Ład-bezładu...`, Takie to właściwie oczywiste.
W momentach, w których sobie nie radzę, sięgam po coś, co mogę uporządkować. Uporządkowanie szafy jest o niebo łatwiejsze od uporządkowania życia... Tutaj wszystko jest zależne ode mnie i tylko ode nie. Sama decyduję na której półce ułożę t-shirty, na której swetry, którym kolorem u spodu, w ilu rzędach... Co wyrzucę...! O wszystkim. Dom zatem staje się miniaturą świata, ale przede wszystkim mojej głowy i wnętrza. Bezsilność powoduje ucieczkę w to, na co mam wpływ. Byleby tylko nie zaburzyć proporcji, tych w miarę zdrowych. Dla siebie. By z jednej niewoli nie popaść w kolejną. Słyszałam o książce `Magia olewania`, powinnam jej może poszukać. By pozwolić sobie na niesprzątanie czasem. Tylko że to niesie taką radość. Tzn może samo sprzątanie nie, a wizja czystego domu. Z drugiej też strony, przecież to dobrodziejstwo i dar, znaleźć swój własny sposób na odreagowanie... Jednak tutaj nie tylko o sprzątanie chodzi. Bo odpuszczenie sobie wychodzić powinno poza tę przysłowiową szafę. A ja tego etapu właśnie doświadczam. Powolutku pozbywam się nieustannego poczucia winy... Za wszystko. Dosłownie. Za czyjeś emocje chyba przede wszystkim. I to największe dla mnie odciążenie. Wielki krok ku WOLNOŚCI. O ileż łatwiej mi żyć, kiedy pozwalam sobie na niebranie odpowiedzialności za to, co ktoś sobie pomyśli, jak zareaguje. To przecież rzecz każdego człowieka, jego własna, osobista sprawa. Również to, jak postrzega mnie samą. Co o mnie myśli. Miło mi na sercu, kiedy czuję dobre emocje i sympatię. Ale nic na siłę. Zwyczajnie przecież mogę mieć inne zdanie, coś postrzegać inaczej, coś innego lubić. I jeśli to wywołuje irytację moją osobą, to trudno. Po prostu trudno. Jest mi smutno, ale już nie zadręczam się poczuciem winy. I to też krok ku WOLNOŚCI. Ważna jest świadomość tych zachowań. A to niezbędne, by móc coś z nimi zrobić, by nie pogrążać siebie, by nie ulegać manipulacjom... A do nich często uciekają się ludzie tzw. toksyczni. O tym kilka słów tutaj i jeszcze tutajJeśli już mamy tę świadomość, sporo reakcji można wypracować, wytrenować. Zatem dla mnie to kwestia znajomości siebie, świadomości i rozumienia własnych emocji, a także źródła ich pochodzenia oraz rozpoznania czyichś intencji (pragnę wierzyć, że nieświadomych, odruchowych, choć to zaprzeczenie, bo skoro zamiar, to świadomy) i nie ulegania im. Świadomości też, że myśli to tylko myśli. Że większość rozgrywa się jedynie w mojej głowie. I na koniec, mając tę zbawienną możliwość poznawania siebie, szukania wiedzy, by na tej drodze ku sobie siebie wspomóc-zapatrzenie w cel! W siebie Wolną, emocjonalnie dojrzałą i świadomą♡ 























Lubię i już, kiedy wszystko jest na swoim miejscu.
Czyściutkie, pachnące, równiutkie:-)
Świeczuszka tu i tam...
Żyję, oddycham, odpoczywam:-)
Tylko  w takiej przestrzeni potrafię. 
Jest mi dobrze. Czuję, ze jestem u siebie.
`Choroba` to czy nie, póki co, 
wciąż z zachowaniem zdrowych proporcji:-)
Choć pewnie rozmija się nieco z pojęciem wolności...


I nie mogę nie dołączyć tutaj piosenki w wykonaniu pani Krystyny Jandy:-) Nie pierwszy raz zresztą. Bliska mi jakoś:-)






O inteligencji emocjonalnej kilka słów jeszcze: klik

Pięknego poniedziałku wszystkim💗



~ bh ~








4 komentarze:

  1. O Cie Florek! Przecież to powyżej to mógłby być mój tekst! Dziękuję Ci za wszystko co napisałaś.Parę lat temu dwie toksyczne osoby stały na mojej drodze życiowej, za późno to zauważyłam.Przypłaciłam to . . .a nie ważne . . .Do dziś staram się uładzić swoje szafy(czytaj:życie).Ale świat taki piękny,jutro idę do fryzjera,przeszlifuję stół dla znajomych żeby go pobielić i kawa taka pyszna.Pozdrawiam.Grażyna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grażynko:-) Naprawdę fajnie, że Jesteś:-)
    Całusy!
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Haniu dobrze Cię rozumiem.Przez wiele lat zamartwiałam się wszystkim i za wszystkich,cierpiałam i było mi źle.Nie uwolniłam się całkowicie od tego stanu ale teraz żyje mi się o wiele lepiej:)))mam też wsparcie u moich dorosłych dzieci:)))Twój dom jest piękny a porządek w nim jeszcze bardziej to piękno ukazuje:)))Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede mną też jeszcze sporo pracy, ale jest już dobrze:-)
      Miło wiedzieć, że podobnych przemian doświadczają inne Kobiety, w dodatku odwiedzające nie tutaj:-)
      Pozdrawiam Reniu:-)
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger