sobota, stycznia 20, 2018

W moim świecie


Dzisiejszą popołudniową kawką delektowałam się w pracowni:-)
Pośród moich staroci, z moją muzyką w tle, 
z kwiatami, świecami i słońcem:-)
 Nic nie robiąc, po prostu tam pobyłam.
I taka ukojona, utulona, szczęśliwa,
rozglądałam się dookoła...
Znów co nieco się zmieniło, 
to i owo przybyło:-)
Szezlong np po długim dość czasie dotarł nareszcie.
Wybrałam już materiał, wiem jak ma wyglądać.
Bardzo czekam na jego nową odsłonę:-)

A tymczasem w kuchni szafa chlebowa wciąż czeka, 
by coś z nią zrobić...
Waza, zdradzę w tajemnicy, kryje pyszne ciasteczka:-)
Przywołujące Toskanię...
I kwiaty świeże dziś przywiozłam:-)




Klosze z siatki rozdzieliłam:-)
Jeden pozostał w domku, drugim mogą zachwycać się tutaj wszyscy:-)
W tle kolejna nasza szafa,
której nie potrafiłyśmy się oprzeć:-)
I jemioła, którą czas już zdjąć.





Kawka dziś wyjątkowy miała smak...





I nasz szezlong w całej okazałości:-)
Póki co brudnej i ponurej...





Na tej ścianie stanie jedno z dwóch niezwykłych łóżek, 
które zakupiłam ostatnio.
Będą piękną ozdobą.
Na nich bawełniane i lniane narzuty, 
poduszki dziergane i z falbankami.
I usiąść będzie można i odpocząć:-)


Na klatce schodowej nic raczej się nie zmieniło...




W łazience głównej też:-)








I na koniec cienie otulające naszą kuchnię:-)


Mogłabym stąd nie wychodzić:-)
Dobrze mi w każdym zakamarku, 
z każdym tutaj drobiazgiem.
Za oknem światła i pięknie oświetlony kościół,
jak bardzo inaczej niż w domu:-)
Tutaj żyje miasto...
Za ścianą czasem słyszę perkusję i głośną muzykę.
Już teraz wiem, że odbywają się tam próby.
Znów ktoś z pasją, 
ludzie kochający muzykę:-)
Może nie moją, ale to nic:-)
I tak jakoś sentymentalnie mi dziś...
Właściwie to coś w kierunku melancholii.
Sporo znów myśli, nowych, nieznanych...
A raczej emocji.
Taki świat mam w sercu...
Bez zawiści, bez podstępu.
Z czystymi zamiarami.
Gdzie liczy się drugi człowiek,
a dobro ma najwyższą wartość.
Uczę się innego świata. Nie mojego.
Choć z całych sił wolałabym go nie poznawać...
Boję się, że... zabierze mi marzenia, to w co wierzyłam.
Potrzeba czasu by zrozumieć to wszystko.
Właściwie to jednak niemożliwe. 
Nie zrozumiem nigdy jak może czuć się ktoś,
kto uśmiecha się, zdaje się być przyjazny,
nie ma żadnych powodów, żeby krzywdzić drugiego człowieka,
by niszczyć,
a jednak wstępuje na tę drogę.
Z uśmiechem na twarzy knuje spisek...
Modlę się, by to okazało się nieprawdą...

 

~ bh ~

3 komentarze:

  1. Ach Haniu nie dziwię się że miło spędzasz czas w swojej pracowni:))))bo jest piękna i niezwykła:))tyle tam cudownych rzeczy:)))patrzę i wzdycham!!!!niestety na świecie jest wiele ludzi z pięknym uśmiechem a sercem okropnym.Abyśmy ich jak najmniej spotkały:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież w tej Twojej pracowni można byłoby zamieszkać! Jest cudowna! To sklepienie- cudo! I twoje meble, dekoracje- nie mam słów aby w pełni wyrazić mój zachwyt :) To piękne, czym się zajmujesz! Piękne... A co do ludzi i ich relacji z innymi...Cóż, my, wrażliwcy mierzymy wszystkich swoją miarą. Wydaje nam się, że nie można skrzywdzić, bo przecież my nie skrzywdziłybyśmy nikogo... A jak jest? Zgoła inaczej... I ja i Ty przekonałyśmy się o tym już nie raz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i ten będzie widoczny.
    Twoja pracownia jest po prostu boska:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger