piątek, grudnia 02, 2016

Mój czas


Wietrznie bardzo i mokro. Po białym, puszystym puchu właściwie ani śladu. Za to w butach chlupała woda już po chwili... No i zimno dość. Tak mniej więcej w kwestii meteorologicznej przedstawiał się mój dzisiejszy starociowy poranek. Wystawców mniej niż zwykle, jednak dla mnie to piękny czas, mój tylko:-) W otoczeniu tego co kocham, czyli wszystkiego co stare. A było na co popatrzeć. 
Urzekły mnie na przykład ogromne, stare sanie. 




I kilka innych drobiazgów.
To urządzenie do przesiewu ziarna, podobno:-)


Ten patefon i stolik są już tutaj kolejny raz:-)
 I jedno i drugie piękne. Stolik kusi mnie bardzo. 
W stanie idealnym.


Kredensy z pięknymi górkami. 
Kompletne.


Ludowe zbyt dla mnie, ale urocze:-)
Gdybym nie miała, rozważyłabym na pewno.


A ze mną wróciła ławeczko-szafeczka z uroczym skobelkiem:-)








Miniaturkowy zaparzacz.


Stary słój.



Sporo klamerek. Chciałam wykorzystać takie do mojego kalendarza adwentowego, niestety ilość nie pozwoliła. Dziś mogłabym zrobić takie trzy:-) Moje adwentowe paczuszki miały wisieć na sznurku jutowym przypięte klamerkami właśnie, umieszczone w wielkiej, 
starej ramie. Jednak koncepcja ustąpiła miejsca tej obecnej, 
czyli paczuszkom wiszącym na półce ściennej.



Duży, stary kubek ceramiczny, a właściwie można by rzec garnek. Jest naprawdę spory. Mam ich już kilka:-)



I mniej więcej tyle:-)
A dziś przed wyjazdem na giełdę weszłam w takie... wiejskie klimaty na moment. Lubię powracać do tych miłych dla duszy wnętrz. 
Przywodzących też wspomnienia.
Dziś miałam w ręku dwie niecki, jedną z nich rozważałam bardzo.
I o świątecznym zastosowaniu pomyślałam.


Takiemu kredensikowi nie oparłabym się.


I patrząc tutaj (ciekawa bardzo aranżacja) i bramka i naczyń sporo 
emaliowanych i cynkowych było:-)


Półek podobnych też kilka mijałam.
Mam ich już kilka(naście), zatem patrzę tylko i przechodzę dalej.


W prezencie też otrzymałam coś na kształt starego obrusu lnianego 
z bawełnianą koronką. Jedynie brudny bardzo.
Może po upraniu wykorzystam samą koronkę do szafek i kredensów.


Pięknie:-)
Dziś jeszcze zakupiłam starą lnianą sukieneczkę dziecięcą.
Mogłaby tak zawisnąć:-)


I taki koszyczek był jak ten pod stołem. Zastanawiałam się tylko, 
do czego mógłby służyć.
Okrągłe kuferki, dawniej wykorzystywane np na kapelusze, 
bywają dość często.


Książek starych jak zawsze sporo.


Buciki stare, dziecięce też bywają. Nawet gdzieś mam podobne białe, śliczne.


Ławki dwie dziś napotkałam. 



I tak właściwie na które zdjęcie nie spojrzę, elementy przeróżne dopasować do tych wnętrz mogłabym z tych dzisiaj tylko widzianych.
I to właśnie lubię, wyobrażać sobie, jak coś napotkanego, wyszukanego mogłoby wpisać się w jakąś przestrzeń. Jak mogło wyglądać kiedyś, gdzie stało, komu służyło...
Piękne emocje:-)
Uzależniające bardzo, ale pozytywnie.
 Miłego piątkowego popołudnia i wieczoru wszystkim:-)


~ bh ~







2 komentarze:

  1. Zatem piękne rzeczy widziałaś i kupiłaś. Szafko-ławka urocza, ciekawe czy ją odnowisz i gdzie stanie, inne drobiazgi równie cudne. A ten koszyk owalny kiedyś służył zapewne do przynoszenia warzyw z ogródka a dziś można by przysposobić na wełenki i kordonki różne, i w fotelu bujanym w mroźne zimowe poranki zasiąść do robótek. Iwona J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, druty, wełenki, kordonki... Miła perspektywa, kiedyś lubiłam bardzo takie robótki:-)
    Dziękuję!
    H.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger