czwartek, grudnia 29, 2016

W mojej kuchni i po mojej stronie łóżka


Patrzę na wczorajszy wpis i odczuwam delikatny dyskomfort. Dodałam kolejną etykietę, `modę`. Jest ich już sporo, bo i kulinarna, muzyka i film, ogród i tradycje, porady, myśli i miejsca i oczywiście starocie, dekoracje, inspiracje i wnętrza. Zastanawiam się, czy lepiej, by było przewidywalnie, czy może pozostać tak... spontanicznie? Póki co jest po trosze wszystko:-) Nie mogę powstrzymać się przed wypowiedzeniem tutaj tego, co porusza mnie `tu i teraz`. Bo przecież życie nie ogranicza się jedynie do ochów i achów nad tym co inspiruje i powoduje szybsze bicie serca...
To jest oczywiście i będzie moim tutaj priorytetem. Jednak trudno nie wspomnieć o tradycjach, gdy przeżywamy czas tak niezwykły, jak minione Święta czy też nie podzielić się własnymi emocjami i myślami, jeśli są tak żywe. Również tymi... przyziemnymi przeżyciami, jak zakup notesu czy okularów:-) Dziś powracam do wnętrz:-) A konkretnie do wnętrza mojego domu, w którym znów coś się zadziało, miejsce zmieniło kilka przedmiotów, coś tam `doszło` w miejsce czegoś innego. Czyli to co lubię najbardziej, do czego uciekam, gdy za dużo dzieje się w mojej głowie, ale nie tylko wtedy:-) Na początek kuchnia. Tutaj po czasie przeciskania się pomiędzy stołem a szafkami kuchennymi, uwolniłam trochę przestrzeń. Stół zmienił swoje położenie... Są tylko dwie możliwości, wzdłuż okna lub na wprost. Nacieszyłam się już tą drugą perspektywą i jest już tak:-) 






  
W tamtym kąciku przy oknie siadam rano zanim wstanie dzień, zaparzam filiżankę pachnącej kawki i wpatruję się w ciemność za oknem. Czekam, aż powolutku ustąpi miejsca jaśniejącemu niebu.
Tam też piszę i czytam. 
Wybieram to miejsce ponad wygodną sofę czy fotel.
Tutaj jakoś czuję się najlepiej. W mojej kuchni:-)




Poświątecznie, puściutko już na stole jadalnianym.
Po kalendarzu adwentowym też ani śladu.


Do sypialni zaś trafił sekretarzyk,  
którego nie mam serca pozbyć się.
Oczywiście po mojej stronie łóżka:-)






I pełna podziwu jestem dla mojego drzewka:-) 
Nie zrzuca póki co igieł?:-)



A z wczorajszej wizyty w TK Maxx obok okularów wróciła ze mną pani 
Myszka i super ciepłe i słodkie skarpety/kapcie:-)
Polecam to miejsce, szczególnie teraz, 
kiedy wszystko o wiele tańsze.





I takie to małe i duże przemiany mają sobie u mnie miejsce:-)
Duże, bo przecież taki sekretarzyk w miejscu stolika nocnego 
to już nie byle co:-)

Dziś znów, jak na starociowego bloga przystało,  
sentymentalna piosenka z lat siedemdziesiątych:-)


Miłych chwil dzisiejszego wieczoru wszystkim życzę:-)

~ bh ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger