środa, kwietnia 05, 2017

Tyle dobrego


Każdy dzień niesie ze sobą coś dobrego, cennego, pięknego. Czasem przeplecione są te pozytywne emocje i przeżycia czymś trudnym i smutnym, ale to właśnie jest życie. I kiedy ma się wielkie szczęście, jest blisko nas Ktoś wyjątkowy, z kim możemy te wszystkie chwile dzielić. Można też szukać dobrych rzeczy, smakować i odkrywać lub też celebrować te znane już czynności, które sprawiają, że chce się żyć:-) To one nadają życiu sens, dają niepomierną radość i satysfakcję. Dzięki nim niecierpliwie i bez lęku patrzymy w przyszłość. Odnajdujemy w sobie motywację i niespożyte siły:-) Składa się na nie cały zakres działań. Począwszy od celebrowania porannych rytuałów. Moim jest przebudzenie o piątej rano, zapalenie świec, zaparzenie najpiękniej pachnącej i smakującej kawki.
Potem już ma zupełnie inny smak. Przeczytanie choć kilku stron książki, którą w danym momencie czytam i ponad wszystko, wpatrywanie się w jaśniejące i często różowiejące, wczesnoporanne niebo. A potem w ciągu dnia wiele drobnych czynności i zjawisk po te ważniejsze i większe. U mnie to najpierw tworzenie pięknej (w moim odczuciu) przestrzeni do życia. Zaścielenie łóżka, ubranie go w starą, koronkową narzutę, uchylenie okna by dosłyszeć śpiew ptaków i poczuć świeże, rześkie, poranne powietrze. Potem w pozostałej części domu, ułożenie, odświeżenie i ogarnięcie wszystkiego tak, by widoczne było tylko to, co sprawia radość. Bałagan zakłóca bardzo tę możliwość. Zatem kolejną moją radością, wciąż od nowa celebrowaną, jest cała oprawa wnętrza, na którą składa się porządek, zapach i dekoracje przeróżne. Codzienne spacery, podczas których tak blisko jestem przyrody. Tutaj najwięcej mogę czerpać dla siebie. Każdy kwiatek, nowy pąk czy listek, szum drzew, zapach lasu po deszczu, promienie wiosennego słońca przechodzące przez korony drzew, wszystko co bzyczy i świergoli, klucze gęsi i odgłos i widok dzięcioła... Pierwsze po zimie rozkwitające kwiaty i niezmiennie wschody i zachody słońca, a wraz z nimi tańczące na ścianach i meblach cienie. To wszystko jest, tuż obok i dla każdego bez różnicy tak samo piękne i niezwykłe. Następnie (cudownie, jeśli tak jest), oddanie swej energii i czasu zajęciu, w którym możemy się realizować, a jednocześnie z niego żyć, w sensie ekonomicznym. Do tego dopiero zmierzam, czuję, że dzień po dniu jestem o krok bliżej od spełnienia tej cudownej perspektywy. A tutaj dochodzi satysfakcja z osiągnięć i dokonań, ze spotkań z cudownymi ludźmi, z realizacji własnych wizji, do tego w miejscu, w którym czuję się jak w domu:-) I w drodze powrotnej, zatrzymanie się w przydrożnej kwiaciarence (wcześniej taką moją ukochaną była kwiaciarenka Ani:-)), zakupienie kilku choć tulipanów, dla siebie, dla domu, by z kubkiem ciepłego mleka z miodem, odpocząć po całym dniu z ulubioną gazetką i świeżymi kwiatami w starym słoju. I znów świece, na koniec dnia ciepła, relaksująca kąpiel i oczekiwanie z radością na kolejny, cenny poranek i cały, dobry dzień. W tym wszystkim dźwięki ulubionej muzyki, dobiegające subtelnie z głośników. Pasje, które też czekają. Niezmiennie dla mnie to starocie i wszystko co z nimi się wiąże, wyszukiwanie, odnawianie, dekorowanie nimi wnętrz. Ulubiona jakaś aktywność fizyczna, dla mnie to bieganie. Może dlatego, że znów mam tak blisko przyrodę i ulubioną muzykę:-) To też zapach ciasta czy bułeczek w sobotni czy niedzielny poranek, dopiero co wyjętych z `pieca`. Tyle dobrego dla siebie z każdej mijającej chwilki możemy czerpać. Oby tylko jeszcze w tym wszystkim dopisywało zdrowie swoje i bliskich.
A dziś wchodzę dopiero w trzeci etap moich porządków w szafach. Pozostaje góra, szafy dzieci:-) Do czterech wielkich worów pełnych niepotrzebnych już rzeczy, dojdą dziś kolejne. Przy tej też okazji wielką mam ochotę pralnię znów uporządkować i nadać jej miły, schludny wygląd. Tam z kolei szafy z pościelami, ręcznikami, zasłonami i obrusami. A niebo dziś za oknem zasnute chmurami, prawie deszczowe. Zajęcia domowe zatem bardzo na miejscu dziś będą:-) 

I tak porannie przedstawiały się moje myśli i plany. Dzień jak zawsze skorygował nieco sprawy, mniej czasu poświęciłam na szafy,  ale to nic. To akurat nie ucieknie, czasu też jeszcze troszkę w zanadrzu mam:-) A póki co mleczko odpoczynkowe w moim kąciku z kilkoma myślami do zapisania. A przy okazji drobiazgi, na które tutaj patrzę i zachwycam się wszystkimi i każdym z osobna. To moja chwilka, z tych, które dodają mi energii i radości, tej wewnętrznej, prawdziwej.











 Z wielką radością i ulgą stwierdzam, iż przesilenie wiosenne szczęśliwie pozostawiło mój organizm w tak potrzebnym mi na tę chwilę spokoju. Nie słaniam się już i nie lecę z nóg w najmniej oczekiwanym momencie. Przeciwnie, pomimo wielu przeróżnych zajęć, wciąż mam siły i chęci na kolejne:-) Chodzę dziś też i przyglądam się wciąż mojemu kredensowi z ostatniej wyprawy. I jednak pobielony zostanie nieznacznie. Przy tej też okazji poczynię coś z mieszkającymi chyba w nim i aktywnymi niestety kornikami. To główny właściwie powód, dla którego moja perełka wciąż jeszcze stoi nie tam gdzie powinna. Zatem dopijam mleczko, chwilkę jeszcze pobędę w tym przemiłym dla oczu i serca moim tylko kąciku i podziałam jeszcze sobie przy kredensie właśnie:-)

Dziś piosenka, którą uwielbiam i do której lubię bardzo czasem powrócić. Do samej Rity po prostu:)





Cudownego wieczoru wszystkim💗

~ bh ~






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger