poniedziałek, czerwca 12, 2017

Smacznie, pachnąco, pięknie

Starocie, jarmark francuski i muffiny lawendowe... Tak upłynął nam wczorajszy dzień:-) Na starociach, choć były ekspresowe z racji ograniczonego na nie czasu, było mi cudownie. Zachwyciłam się muślinowym obrusem (za drogim niestety), kilka drobiazgów wyszperałam, pobyłam sobie chwilkę wśród starociowych stoisk i z radosnym sercem ruszyłam dalej. Zupełnie przypadkiem trafiłyśmy też z Anią na jarmark francuski, odbywający się na katowickim rynku. Można było poczuć tamtejszy (francuski) klimat i atmosferę, poprzez lawendowe mydełka (które być może zainspirowały nas do naszych lawendowych muffinek), sery, wina, wędliny i inne regionalne specjały i przysmaki, wytwarzane często przez małe, rodzinne firmy. Zatrzymałam się na dłużej przy stoisku z marsylskimi mydłami:-) Migdałowe i waniliowe, to te, których zapach unosi się już w mojej łazience i komponują się cudownie z naturalną gąbką, szczotką drewnianą i naczyniem szklanym, starym oczywiście, z wczorajszej giełdy.
Stoiska z rękodziełem, galanterią i biżuterią też zwróciły naszą uwagę... Francuska muzyka, zapachy i smaki złożyły się na wspaniałą atmosferę:-) Cudowne, niespodziewane zupełnie emocje! A późniejszym już popołudniem przeprowadziłyśmy małą próbę przed warsztatami (potencjalnymi) muffinkowymi:-) Nastrojone francuską Prowansją, zebrałyśmy kwiaty lawendy, które w moim ogrodzie kwitną już bujnie i upiekłyśmy muffiny. Wspaniała zabawa, choć zeszło nam przy niej sporo czasu:-) Warto było! Wszystko wyszło pięknie, spędziłyśmy miło czas i na koniec degustowałyśmy sobie to, co powstało:-) 
Kilka migawek z jarmarku na początek. 

























A w domku już, na początek lemoniadka dla orzeźwienia z dużą
ilością mięty:-)





I zabrałyśmy się za muffiny:-)
Zebrałyśmy lawendę.




Rozdrobniłyśmy w moździerzu same kwiaty.




I dodałyśmy do ciasta na muffiny ok jednej łyżeczki lawendowego miąższu. 





W międzyczasie wymyśliłyśmy sobie również pischinger z masą z mleka 
w proszku:-) To chyba najszybszy i smaczny bardzo przysmak, 
do wykonania w każdych warunkach.



Wystarczy w rondlu rozpuścić kostkę masła, 3/4 szklanki ciemnego cukru 
i 1/2 szklanki mleka.
Po wystygnięciu dodajemy szklankę mleka w proszku,
 po czym  intensywnie mieszamy.
Masą pokrywamy wafle i już:-)



A babeczek wyszło... sporo:-)


 Pięknie wyrosły:-)





Udekorowałyśmy je lukrem i lawendą. 










Zabarwiłyśmy część lukru konfiturą jagodową.

 

I tutaj należało ułożyć białą lawendę:-)




 


Dziś z poranną kawką babeczki smakowały pysznie i wyglądały cudownie:-)
A oto moje wczorajsze, starociowe zakupy.
Lalka, coraz mocniej utwierdzam się w przekonaniu, 
że jest raczej straszna...
Dziś zawiozłam ją do pracowni:-)
Jest o tyle niezwykła, że ma wrotki (buciki z kółeczkami) i porusza się bardzo naturalnie.


No i ma kolczyki:-)





Obrus, duży i lekki:-)








Pled ręcznie robiony, ogromny, mięciutki i ciepły. 









I moje szklane naczynko:-)
Bardzo się nim cieszę. Szkło takie jak lubię, 
zarówno kolor jak i grubość.



A w nim moje marsylskie, pachnące mydełka.













  

I tyle:-)
Pragnęłabym jeszcze napisać o naszej "nowej" umywalce, 
łazience z prysznicem i nowych kreacjach do stylizacji,
ale pozostawię to na jutro:-)

Pięknych, smacznych i pachnących chwil dzisiejszego wieczoru
wszystkim życzę💗

~ bh ~







2 komentarze:

  1. Piękna była Twoja niedziela:)))i do tego bardzo smaczna:)))muffinki wyglądają przepysznie:)))a mydełka muszą pachnień niezwykle:)))ja też lubię takie stare szkło jakby w lekkim zielonym odcieniu:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja kiedyś dość często robiłam dla dzieci taką masę z mleka w proszku do andrutów, ale dawno nie robiłam. Zakupy wspaniałe, choć rzeczywiście lalka trochę straszna:) pozdrawiam Iwona J.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger