wtorek, czerwca 20, 2017

Z mieszanymi uczuciami


W moim sercu rodzą się mieszane emocje. Radość na przemian z niepokojem, lękiem i znów ekscytacja... Niepokój i lęk pojawiają się za każdym razem, kiedy w jakiś sposób zakłócona zostaje moja codzienność, ta zwykła, normalna rzeczywistość, w której odnajduję spokój, poczucie bezpieczeństwa, radość z celebrowania moich rytuałów i małych, codziennych, moich tylko przyjemności. Czas wakacji tuż tuż, a wraz z nim przyjdą podróże, nowe miejsca i smaki, ciekawi ludzie, przeżycia i emocje, które pozostaną w sercu i pamięci na długo. I z jednej strony czekam na nie, cieszę się na to wszystko, z drugiej znów, wolałabym pozostać w mojej codzienności, którą tak uwielbiam, którą znam i potrafię w miarę przewidzieć i zaplanować.
Tę, w której mogę dbać o swój rytm biologiczny, witać poranki w swoim ogrodzie, ścielić łóżko, ogarniać, dekorować, umilać sobie posiłki i kawki miłymi, dekoracyjnymi akcentami... Wyjazd w obce miejsce właściwie zabiera to wszystko i zakłóca, jednak też niesie wiele dobrego w zamian. I tak oto czekam na to, co przede mną, jednocześnie na samą myśl o zupełnie innym rytmie i nowej rzeczywistości, na sercu ciężko mi jakoś. Odkryłam już jakiś czas temu tę prawdę o sobie, może mało ciekawą, że oto przedkładam spokój i codzienną przewidywalność, bycie z sobą samą, wśród sowich pasji i w swoim świecie ponad wiraże, przygody, imprezy, podróże, uroczystości, spotkania wszelakie ponad miarę... Lubię gdy jest cicho, spokojnie, zwyczajnie:-) Dobrze czuję się w swoim świecie, ze sobą, z bliskimi. Nie potrzeba wzniosłych, niezwykłych doświadczeń, by poczuć, że żyję. Mogłabym nie wyjeżdżać zupełnie nigdzie. To co kocham, mam tutaj, na miejscu. Jednak to jedynie moje odczucia, pozostała większość uwielbia podróżować:-) Zatem podróżuję i ja:-) I tak to, z mieszanymi uczuciami, przeglądam przewodniki, zakreślam to wszystko, co warto zobaczyć, wyjmuję z szafy fatałaszki, w których na obcej ziemi dobrze mi będzie. Zerkam na siebie w lustrze, czy aby nie trzeba by popracować nieco nad tym czy owym, by jako tako czuć się i wyglądać. I coś tam przy tej okazji robię. Nie przepadam za ćwiczeniami fizycznymi, nigdy jakoś ich nie lubiłam. Za to bieganie kocham i tym sposobem skutki wolniejszego, z racji wieku metabolizmu mogę nieco oszukać:-) Zatem przygotowania wakacyjne rozpoczęłam. Pora otworzyć serce na nowe i czerpać radość z tego, co przede mną. Moment pakowania walizek przywołuje u mnie za każdym razem obraz z mojego ukochanego filmu "Lepiej być nie może", kiedy to główny bohater, w tej roli niezwykły Jack Nicholson, przygotowuje się do kilkudniowego wyjazdu:-) Nienagannie ułożone ubrania i osobiste drobiazgi na łóżku, zanim znajdą się w walizce:-) A ja od jakiegoś już czasu, mam swój sposób na niezabieranie zbyt dużej ilości ubrań. Na początku wydaje się, że wszytko właściwie mogłoby być przydatne. Pakowanie rozpoczynam zatem  na tyle wcześnie, by móc zredukować ilość wybranych rzeczy. Tym sposobem góra ubrań, maleje docelowo zazwyczaj o połowę:-) Pamiętam wyjazdy, kiedy drżeliśmy w kolejce do odprawy bagażowej, mając świadomość i pewność, że walizki znacznie przekraczają dopuszczalną wagę. Na całe szczęście to zamierzchła przeszłość. Za sobą mam również dylematy, kiedy to stojąc przy szafie pękającej w szwach, nie miałam się w co ubrać:-) To takie kobiece i urocze jednocześnie, tak mało przy tym rozumiane przez... innych:-) Na tę chwilę mam kilka swoich ulubionych ciuszków i w nie na przemian się przebieram:-) Inne, cóż, są i już. Czekają na swój moment:-) A tymczasem mija mój poranek, ze słońcem i pierwszą kawką, na tarasie, wśród kwiatów i ze świergotem ptaków:-) 
Z gazetkami, przewodnikami i czymś pysznym. W głowie już kilka planów na dzisiejsze popołudnie, związanych głównie z pracownią. 
W notatniku utworzy się lista rzeczy do zabrania i tego, co chciałabym zrobić jeszcze tutaj, zanim przeniosę się w tę inną, obcą i nową rzeczywistość... 










A moja żółta różyczka z każdym dniem jest coraz mniej żółta:-)





Wspaniałego dnia wszystkim😊


~ bh ~




















2 komentarze:

  1. Nie dziwi mnie to że nie chce Ci się wyjeżdżać z Twojego ślicznego domu:)))mamy bardzo podobne spojrzenie co do wyjazdów:)))ja też wolę spokój i nie potrzebuję imprez aby czuć się dobrze:)))lubię małe wycieczki ale takie na które wyjeżdżam wczesnym rankiem a wracam wieczorem:))))Pozdrawiam serdecznie i miłego wieczoru życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Reniu:-) Wiesz przynajmniej, co czuję...
      Pozdrawiam gorąco!
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger