niedziela, lipca 16, 2017

Słońce, kwiaty i dobre emocje


Choć poranek zwiastował niepogodę, wczorajszy dzień okazał się być słoneczny i przyjemny... Z ciszą wokół i zapachem róży w powietrzu, unoszącym się z tlącej od rana, zapachowej świecy, większym też niż poprzedniego dnia spokojem w sercu, przeżyłam kolejny dzień. W rzeczywistości, którą wciąż oswajam, którą próbuję nazwać i polubić... W której samą siebie na nowo umiejscawiam. Z uległością poddaję się najmniejszej chęci robienia czegokolwiek. I tak czytałam wczoraj sporo, wdzięczna, że udaje mi się ułożyć myśli w inne niż smutek i tęsknota nuty... Zafascynowana poetyzmem, bogactwem porównań, ale też ogromem wrażeń i przeżyć, jakich doświadczył w czasie swoich podróży autor czytanej przeze mnie książki, przeniosłam się niepostrzeżenie w inny niż mój świat... A ponieważ zmysł wzroku wyczulony jest u mnie równie mocno co zapachu, wpatruję się zachłannie w każdy jeden obraz ze zdjęć utrwalonych na kartach tej niezwykłej dla mnie lektury. I choć tytułowa biel, dotyka innej, niż ta którą kocham treści, bliska jest mi bardzo...
Z samej przecież istoty i nazwy chociażby. I tak to sięgam wciąż, jak tylko oczy odpoczną nieco, po tę bielutką piękność... Dotykając życia, choć w innej niż ta, którą znam przestrzeni, ale życia, wraz z jego cudami i okrucieństwami. Te ostatnie pomijam, przemierzając przymrużonymi powiekami przez kolejne strony, zatrzymując się w bezpiecznej dla mnie emocjonalnie treści. Mam jednak świadomość ich istnienia. To jedynie dopuszczam, by nie przeżywać nadto, bo empatia u mnie za daleko posunięta niestety. I niełatwo z tym i jednocześnie to ona właśnie umożliwia tak głęboki odbiór wszystkich bodźców, jakie niesie natura, przyroda, piękno ogólnie pojęte. Tak więc i darem jest ta moja wrażliwość i przekleństwem... 
A dziś tak pięknie wstaje dzień. Dobrze mi na sercu ze słońcem od samiutkiego ranka, wśród kwiatów, z cieniami, które tak kocham i wszechobecną ciszą...





I przy okazji mój nowy/stary pan Miś, a właściwie pani Misiowa:-)



Tuż za moim płotem marchew zwyczajna, krwawnik pospolity, 
wiesiołek i wrotycz królują:-)
Nie szukam już kwiatów na bazarku...





Mięta tak pięknie kwitnie, jej kwiaty przypominają mi lawendę. 
U mnie kilka w słoju, poza ozdobą wnętrza niosą wspaniały aromat.









Mięty sporo wykorzystuję w lecie, do lemoniady głównie, 
którą wszyscy lubimy gasić pragnienie.






















 












I tak pięknie zasycha i lawenda i wrotycz...


 Pięknej niedzieli wszystkim🌼


~ bh ~

4 komentarze:

  1. U Ciebie jak zwykle nacieszę oczy:)))do misiów wszelakich mam słabość:))uwielbiam bukiety z polnych kwiatów i ziół:))od lat jestem miłośniczką starej biało niebieskiej porcelany, ale odkąd zaglądam na Twojego bloga coraz częściej kupuję białą:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. `Stworzyłam` sobie konkurencję:-)))
    Pozdrawiam ciepło Reniu,
    Hania

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne widoki ujęłaś i jakość zdjęć dużo lepsza. Pozdrawiam serdecznie. Iwona J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Iwonko:-) Nieprzypadkowo zdjęcia są nieco lepsze.
      Fajnie, że można to rzeczywiście dostrzec.
      Gorąco pozdrawiam,
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger