niedziela, stycznia 22, 2017

Inaczej niż myślałam

Przychodzi taki moment, inny niż wszystkie, kiedy świadomość miłej, wyjątkowej, najbliższej kilkudniowej przyszłości, rozpiera pierś w dobrym samopoczuciu i radości płynącej z najgłębszych zakamarków duszy. Ja doświadczam go właśnie dziś:-) I choć jest wczesny poranek, a ja za chwilkę przerwę na dobrą połowę dnia moją tutaj obecność, to chciałam bardzo te kilka chociaż słów zaznaczyć. Reszta oczywiście po moim powrocie. I to będzie ta wyjątkowa już, kilkudniowa reszta:-)))
I by zbyt tajemniczo nie było, powiem tylko, że oto przede mną, pierwszy raz od wielu, wielu lat, właściwie to pierwszy raz w ogóle, kilka dni w puściutkim, moim domku. To zupełnie nowe dla mnie doświadczenie. Będę mogła gotować lub nie (raczej nie), posprzątam raz i po prostu będzie czysto, nic nie będę musieć! I nie dowierzam, że tak może być. A jednak:-) Póki co jeszcze coś przede mną, zanim rozpocznę to moje samotne n i c n i e m u s z e n i e😊 - to moje słowo, niekoniecznie do odnalezienia w słowniku języka polskiego:-), poprawniej (z pozoru) może brzmi... niecnierobienie, przynajmniej na pierwszy rzut... oka i ucha:-) Ja jednak nie zamierzam nic nie robić, przeciwnie, będę robić sporo, ale będą to tylko moje rzeczy. I mam ochotę na taki tutaj widok:-)
To zmykam!



I tak było jeszcze rano...
Jednak okazuje się, że nie potrafię tak się czuć. Czekałam przecież na ten moment, a mnie zwyczajnie jest... smutno. Czasem widocznie wyobrażenia rozmijają się z emocjami, które rządzą się swoimi własnymi prawami. 
Dobrego dnia wszystkim!


~ bh ~

2 komentarze:

  1. Rozumiem cię doskonale, też pamiętam ten czas kiedy dzieci wyjeżdżały na ferie, a mąż w delegację i robiło się pusto i smutno. Pomyśl tylko jak dzieci dorastają i opuszczają dom, co wtedy w sercu gra. Ja to normalnie chyba w depresję wpadłam, jak córka wyprowadziła się z domu, brakowało mi dosłownie wszystkiego: rozmów z nią, zbierania jej rozrzuconych ubrań, śmiechów, wspólnie oglądanych babskich filmów, zwyczajnego plotkowania co było na uczelni czy w pracy, zakupów i innych kobiecych spraw. Rzuciłam się wtedy za odnawianie mieszkania, malowanie mebli, szycie, szydełkowanie wszystko po to by nie czuć, że czegoś mi brakuje. Mąż okazał się wspaniałym pocieszycielem wspierał mnie we wszystkich moich pomysłach, pomagał w remontach, nawet zaczął oglądać ze mną te babskie filmy. Teraz już się przyzwyczaiłam się, że nie mam jej na co dzień, ale wyczekuję tylko jak zadzwoni i powie: możemy przyjechać na obiad ? Iwona J

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłam się bardzo. Tyle cennych chwil spotyka mnie tutaj. Dziękuję!
    Wyczytać mogę, iż masz dobrego męża i wspaniałe relacje z córką:-)
    Pozdrawiam gorąco!
    Hania

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger