piątek, stycznia 27, 2017

Z jedną, niewielką zmianą


Niniejszy wpis dołączę do serii "inaczej, niż myślałam". Oto ten wczorajszy, z małym opóźnieniem. Znów nieprzewidywalność zdarzeń sprawiła, iż to wszystko co poniżej, zwyczajnie musiało zaczekać. A wczorajszy poranek rozpoczęłam od miłej uwagi, iż minęło już sporo czasu, a moje hiacynty wciąż kwitną. Odcinam tylko kwiaty, które już zasychają, a one nie wiadomo skąd, znów wypuszczają nowe pąki:-) 








Napisałam też, że zerkałam wciąż na wczesnoporanne niebo i jakoś ciągle ciemno było. Leniwie budził się ten wczorajszy dzień:-) A może to ja po prostu wstałam wcześniej niż zwykle?:-) A w zamyśle moim znów kilka co najmniej `spraw` było. Od jakiegoś już czasu kusiło mnie, by szafkę/lodówkę z mojej pracowni połączyć z tą ścienną szafeczką, która swego czasu wisiała w sypialni nad sekretarzykiem. Powstałby wówczas uroczy, nieduży kredensik. A ten mógłby stanąć w miejscu mojej mini szafy chlebowej w salonie. Całość jednak należałoby pokryć jednym odcieniem bieli... Ot, taka mała wymiana:-) A powstałby kredens, można by rzec, mojej własnej roboty:-) Tak też zrobiłam... Zamieniłam tę:




...na tę z mojej pracowni:



I dostawiłam tę ścienną:



Popatrzyłam, pomyślałam i spróbowałam z tą poprzednią...




Po czym powróciłam do wcześniejszego stanu:-)




Jenak wielką miałam ochotę na pozostawienie choć na chwilkę tej mojej `lodówki` w domu.
Stanęła zatem w miejscu fotela, na którym i tak nikt nie siadał:-)








I znów właściwie bez zmian. No może z jedną, niewielką:-)





Pan Królik:-) Jest tutaj od wczoraj:-)




I dziś pięknie, słonecznie:-)








I tak jak jest, póki co niech będzie:-)

Drugim moim pomysłem, była chęć odwiedzenia dawno już nie widzianych staroci na starym dworcu w Łabędach. Zaglądam tam czasem, właściwie dziwię się, że tak rzadko. To naprawdę niezwykłe miejsce. Jednak dzień potoczył się inaczej i przyniósł wiele trudnych emocji, a i na chwilkę unieruchomił mnie, zatem jak już będzie samochód, pojadę oczywiście i może wrócę z czymś miłym?:-) Z wyobrażeniami i planami już tak bywa, że one sobie, a życie sobie. Jednak przychodzi zawsze nowy dzień, a z nim nowe plany i możliwości:-)  

I na koniec kufer ludowy, o którym myślałam kilka dni temu, jest już w domu pod schodami (wcześniej dzielnie czekał sobie w domku narzędziowym). 






A tak przy okazji (ponieważ znalazł się tam za sprawą mojej sypialnianej, małej metamorfozy), bardzo lubię to nowe ułożenie mebli w sypialni. Jest po prostu milej dla oka i jakoś tak... lekko:-) W świetle dziennym tym razem kilka zdjęć:-)




Moje wszechobecne magazyny:-)


Oliwka niezbyt dobrze znosi tę temperaturę (jest dla niej za ciepło)
i niestety traci liście. 
Czekam już na moment, by móc wystawić ją na taras.




Wczoraj, by uspokoić myśli, pochodziłam po `moim` lesie, a tam zastał mnie zachód słońca:-) Stałam i nie mogłam się nadziwić. 
Spomiędzy drzew przezierało czerwone słońce:-)






Dziś zamiast piosenki znany wszystkim film: 
"Życie jest piękne": klik
i mały jego fragment tutaj.

Od niego rozpoczęłam ten dzień. 
Pięknego zatem dnia wszystkim:-)



~bh~












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger