piątek, maja 12, 2017

Nasz azyl


Chyba tak to już jest, że dla równowagi coś lub ktoś sprowadza nas na ziemię, gdy wydaje się nam, że nic już nie potrzebujemy, że wystarczy już tylko chłonąć każdym zmysłem całe otaczające piękno świata, poranka, pierwszych promieni..., przeplecione zapachem ciasta wyjętego dopiero co z pieca, powietrzem świeżutkim przenikającym przez uchylone okna. Kiedy kwiaty wprost śmieją się do nas i przechylają łebki w naszą stronę.
Kiedy słońce każdym promyczkiem tuli i pieści nas i zachwyca. A do tego na zakończenie cudownego dnia jeszcze widok niezwykłych, kochanych Kobiet kroczących do naszej pracowni. Tak po prostu, z potrzeby serca... Od pierwszych chwil dzień wymarzony, pełen pięknych emocji, aż do ostatniego spojrzenia spod niesennych jeszcze powiek. By już następnego dnia, jakby w symbiozie z nie najlepszą już aurą na zewnątrz, zupełnie inaczej patrzeć na świat... Przez kilka niepotrzebnych słów, na wspomnienie postawy nieżyczliwej i zapatrzenie ślepe w czubek własnego nosa... I jednego dnia z sercem radosnym ogarniam, piekę, gotuję, upiększam, dopieszczam, pełna zachwytu i radosnej wdzięczności, że tak może być, następnego dnia znów, gdy wszystko na powrót wymaga podobnej energii i aktywności, by przywrócić tę co lubię harmonię i porządek (choć na co dzień chętnie się im oddaję), to jednak to poczucie, że nie jest się zrozumianym, a zamiast czegoś dobrego, co może się wydarzyć, widzi się jedynie problemy, których sporo poczynienie pierwszych i kolejnych kroków do samorealizacji może nieść, przyćmiewa radość i zapał. To przysłowiowe podcinanie skrzydeł, które czasem może osłabić chęci, zaburzyć wiarę, zatracić sens. Jednak tak jak dzisiaj za oknem, nic nie zapowiadało pięknego, słonecznego popołudnia, a takie właśnie nastało, tak też po poranku trudnym, smutnym, emocjonalnym bardzo, już za `moment`, jak ptak strzepnęłam ze skrzydeł pył i spojrzałam znów pełna wiary przed siebie:-) Z uśmiechem, spokojem, optymizmem. Wcześniej dziś niż zwykle, udałam się do pracowni, azylu naszego i przystani świętej:-) Zapragnęłam pozostawić wszystko za sobą, nietknięty palcem dom, niezaścielone łóżka, ogólny ten cały rozgardiasz, któremu z wielkim zapałem, każdego dnia oddaję się cała. Dziś czym prędzej chciałam znaleźć się w naszym - moim i Ani - `niebie`:-) A tam sporo dziś zrobiłyśmy. Uporządkowałyśmy meble i przedmioty wszystkie na tyle, że magazyn i cała reszta schludnie już i miło wygląda. A i w pracowni mojej wszystko już na swoim miejscu:-) Nic tylko odnawiać! Kilka zatem migawek z tak bardzo docenionego dziś przeze mnie miejsca:-) Z kilkoma też nowymi, naszymi perełkami zakupionymi to tu to tam...



Dziś Ania przyniosła to cudne liczydło:-)




Mechanizm do zegara ściennego,
 zakupiony w Gliwicach na zeszłej giełdzie-)







Nowy również nabytek:-)




Mój wózek doczekał się godziwych warunków:-)
Z domku narzędziowego nareszcie w ciepłym, 
suchym i ładnym (;-)) miejscu.





Kołyska podobnie-)









Mam ogromny sentyment do tych budzików z kapelusikami:-)





W pracowni i w magazynie już nogi meblowe z nogami, szafeczki z szafeczkami... Wszystko na swoim miejscu:-)




Kafle od starego pieca kaflowego w bezpiecznym już miejscu-)







 

Górki od kredensów jedna równiutko przy drugiej:-)


Mój stół roboczy w pełnej gotowości:-)

 






Już nawet firanki zwiewnie wiszą w oknach i opadają lekko na podłogę. Były koniecznością. Szyby zaparowały od środka i pomimo mycia i polerowania, wciąż wyglądają jak brudne. 
Taka mgiełka zaledwie, nie zabiera światła, zasłania szyby i dodatkowo nadaje wnętrzu ciepły, domowy klimat.





Zydelkowa piramidka:-)























Drzwiczki od kredensu wykorzystamy do ukrycia otworu wychodzącego na kuchnię. A w nich poszewki dziergane z nici zamiast szyb:-)
Trzeba je jeszcze osadzić na zawiasach.











Cudownego, piątkowego  wieczoru wszystkim i całego weekendu:-)
Ze słońcem, radosnym sercem i czymś miłym tylko dla siebie💗




~ bh ~














4 komentarze:

  1. Dziękuje za zdjęcia tego zielonego kuferka:) Wiedziałaś, że o niego zapytam prawda?:)Mogę go przygarnąć gdyby coś:)
    Pracownia jest cudowna, rzeczy jakie zgromadziłyście klękajcie narody. Łóżko z tą koronką, która wygląda bardzo delikatnie a ciężka jak smok i kanapa jak 3 krzesła, lustro bardzo w moim typie, piękne ramy no i liczydło. Ja kocham matematykę więc takie liczydło kiedyś też będę miała, moje gdzieś spokojnie stoi i czeka na mnie:)
    Haniu raj na ziemi:) i pamiętasz, że się wprosiłam:) to jest mój plan na ten rok
    Uciekam, bo zabieram moją mamę na targi ogrodniczo-rolnicze. Pooglądam znowu z ogromną przyjemnością jak wrócę.
    Ściskam z od dwóch dni słonecznego drugiego końca
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie urocze, ta Twoja wielka miłość do zielonego:-) Alu myślę, że może być Twój:-) Drzwi pracowni i mojego domu stoją dla Ciebie otworem!
      Całusy,
      Hania

      Usuń
  2. Wpadłam do Ciebie pocieszyć oko,po inspirację i dobre słowo:)))i jak zwykle się nie zawiodłam:))tyle pięknych rzeczy w Twojej pracowni aż wypieków dostałam:)))Pozdrawiam serdecznie i miłej soboty życzę:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle radości mi zawsze sprawiasz Reniu:-)
      Dziękuję i pozdrawiam gorąco,
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger