czwartek, maja 18, 2017

Pracowity, piękny dzień


Przeglądając nowe wpisy na moich ulubionych blogach, natknęłam się (tutaj) na relację z odwiedzin autorki bloga w domu swojej znajomej, która podobnie jak ona sama, czerpie radość i energię z kreowania przestrzeni w swoim domu. Dekoracje i meble tworzą spójną, miłą i ładną całość. Tak marzę sobie, że kiedyś natknę się na wnętrze urządzone w takim jak kocham klimacie. Znam tylko jedno takie miejsce, pełne staroci, białych mebli i starej porcelany. Wszystkie pozostałe domy są raczej nowoczesne. Zapragnęłam kiedyś zrobić choć kilka zdjęć, nie otrzymałam jednak zgody... To jedna z tych sytuacji, kiedy zdałam sobie sprawę z jednostronności niektórych relacji.
A tutaj znów słońce cudownie rozświetla wszystko swoim blaskiem i ogrzewa powietrze. Można dzień rozpoczynać już na zewnątrz, z filiżanką kawki i promieniami słońca na twarzy:-) Cudowny czas. Dziś nieodpartą poczułam chęć, by podziałać na zewnątrz. Kusiła mnie bardzo moja furtka, którą w zeszłym roku przemalowałam na biało, ale tylko od wewnętrznej strony. Nadszedł czas, by cała ukazała się bieli:-)


 

I oto jest już bielutka z obu stron:-)



I przetarta oczywiście:-)



Czekają jeszcze dwie śmietnikowe furtki na przemalowanie, 
jedna wewnętrzna i jedna zewnętrzna.
Teraz to już naturalna kolej rzeczy:-)

Ceglany mur szpeciły bardzo białe zacieki/wykwity, pojawiające się najczęściej po deszczu. Przyczyną jest wilgoć i woda. I jakoś tak zachwycona nową odsłoną mojej furtki, zrobiłam krok dalej:-) Może ktoś również boryka się z brzydkim, białym nalotem na murze. Korzystając z porad internetowych specjalistów dowiedziałam się, że nalot należy usunąć najpierw szczotką ryżową na sucho, najlepiej w ciepły, słoneczny dzień (taki jak dzisiaj:-)), to co pozostanie zmyć dokładnie ciepłą wodą. Kiedy cegły przeschną, należy pokryć je specjalnym olejem (podobno przyciemnia troszkę cegły) lub impregnatem, zabezpieczającym powierzchnię przed wilgocią. Wyglądało to tak:









Po pierwszym myciu:-)
Przy okazji troszkę zmyłam brud z górnych cegieł.
To jednak większa sprawa. Zatem pozostawiam na inny, nowy dzień.





Delikatnie znów nalot powrócił, jednak dziś już nie miałam siły, ale jutro powtórzę mycie. Czyściłam szczotką ryżową każdą białą cegiełkę. Potem obficie spłukiwałam wodą. Taki mur z naturalnej cegły bardzo jest absorbujący, ale niezaprzeczalnie piękny, przynajmniej dla mnie:-) Po ciężkiej, fizycznej harówce, przebrałam się i sprawiłam sobie przyjemność w postaci wyjazdu do centrum ogrodniczego. A stamtąd powróciłam z trzema krzaczkami hortensji:-)





Odmiana black, ma czarne pędy:-)







Chyba ładne:-)



Cały dzień w promieniach słońca:-)











Przy irgach wysypałam drobne kamyczki w przyjemnym, 
brązowym pastelu.
Za mało jednak, dokupić muszę jeszcze jeden woreczek.




Przy okazji oczyściłam moje irgi z suchych listeczków, by szybciej całe się zazieleniły, przemalowałam też na biało i przetarłam skrzynkę na listy, ogólnie zamiotłam całość i... jestem z siebie bardzo dumna:-) Jest przyjemnie, mur nie zwraca już uwagi swoimi białymi plamami. Furtka cała bielutka i kwiaty w skrzyniach.
Miło popatrzeć:-) Za mną dobry, pracowity i piękny dzień:-)
Teraz marzę już tylko o gorącej kąpieli...


Miłych chwil wszystkim dzisiaj życzę💗


~ bh ~

2 komentarze:

  1. Kochana, też szykuję na weekend posta z hortensjami w roli głównej. Uwielbiam wręcz te kwiaty i krzewy. Muszę się zadowolić tymi na balkonie, ale i to dobre. A w kwestii wnętrz, Twoje mnie zachwyciły bez reszty i wiesz o tym. Powolutku rozjaśniam przestrzeń wokół siebie czyt. pobielam, choć mam nadzieję na spełnienie marzenia o małym, białym domku - dosłownie. :-) Miłego weekendu, Haniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu Kochana, życzę Tobie z całego serca spełnienia Twojego marzenia! Chętnie popatrzyłabym na Twoją pobieloną przestrzeń:-) Pięknego tygodnia!
    Hania

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger