wtorek, grudnia 26, 2017

Moje Boże Narodzenie


Na dzień 26 grudnia przypada kult i wspominanie postaci Św. Szczepana.
Diakona i męczennika kościoła, fałszywie oskarżonego o bluźnierstwo 
(głoszenie ewangelii poczytano tak włanie),
i ukamienowanego w Jerozolimie przez miejscową ludność za wiarę.
Dziś, dzień po Bożym Narodzniu wspomina się rónież innych świętych.
Nie jesteśmy zobowiązani do uczestnictwa we mszy.
Jednak to dla mnie najpięniejsze w kosciele momenty:-)
Kiedy rozbrzmiewają kolędy, gdy dookoła mienią się choinkowe światełka, 
 a wszyscy z jakąś widoczną gołym okiem radością patrzą przed siebie...
Zawsze też najmocniej wzruszam się, kiedy mogę zanucić
"Cichą noc" i poczuć... jedność i wzniosłość jednocześnie tych świątecznych chwil... 


A dziś tak pięknie budził się dzień. 
Z różową poświatą i niteczkami przeplatającymi calutkie niebo...
I zawsze już taki brzask, niesie zapowiedź  
słonecznej, dobrej aury:-)
Tak też słońce dziś otulało wnętrza i wszystko dookoła.
Lubię patrzeć jak przejaśnia się niebo.
A keidy do tego jeszcze różowieje tak cudnie jak dzisiaj,
jestem naprawdę szczęśliwa.
Podobnie, kiedy mogę wejść bosa do kuchni, 
niespiesznie zaparzyć sobie drugą, poranną kawkę
mrużąc oślpione słońcem oczy. Potrafię wpatrywać się bez końca
w tę przestrzeń za oknem spowitą blaskiem, tak nieoczekiwanym przecież, zważywszy na porę roku.
Oparta o blat kuchenny, z filiżanką w dłoniach,
z uśmiechem, o którym wiem tylko ja...
To moje chwile szczęścia, te codzienne i niecodzienne - jak dzisiaj,
w których dopełnieniem może być jeszcze gazetka ulubiona... No może  maleńka miseczka wypełniona makówkami jeszcze...
To moje święto,
moje Boże Narodzenie:-)
Z porannym słońcem, cichymi myślami, 
zapachem porannej kawki i smakiem dzieciństwa...







A moja choinka tym razem nie w koszu a w kuferku starym:-)













Aż trudno uwierzyć, że to grudzień...









I wygrzebuję wciąż jakieś wnętrzarskie gazetki.
Są jak nowe, bo ich nie pamiętam:-)
To jak z zabawakami...
Kiedyś, kiedy dzieci były jeszcze małe wyczytałam, 
by raz na jakiś czas ukrywć ich niektóre zabawki 
i po jakimś czasie dawać je im.
Będą się cieszyć jak nowymi.
I rzeczywiście sprawdziło się:-)
Ja moich gazetek nie ukrywam.
Po prostu spora ich kolekcja już się zebrała,
zatem co jakiś czas sięgam po nie jak po nowe wydania:-)


Miłych, wciąż świątecznych chwil wszystkim💗


 


~ bh ~

2 komentarze:

  1. Byłam już u Ciebie rano aby nacieszyć oczy,przeczytać coś ciekawego ale nie miałam czasu zostawić żadnego słówka:)))szkoda troszkę że ten piękny świąteczny czas mija:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym chowaniem to faktycznie jakaś magia. Ja co roku wyciągam z kartonów ozdoby i co roku jestem w szoku, że ja TO i Tamto mam:). Dokładnie tak samo ma się historia z ciuchami. Mimo, że generalnie mam w szafie porządek ale od czasu do czasu coś w niej zmieniam i za każdym razem odnajduje ciuchy, o których zwyczajnie zapomniałam.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger