środa, grudnia 27, 2017

Zwyczajnie już


Hm, zadziwia mnie czasem, że pomimo pyszności i smakołyków, przygotowanych własnoręcznie, tak by zdrowo i przyjemnie dla podniebienia było, sięga się po śmieciowe jedzenie... Nie wskażę palcem, bo nie o to przecież chodzi. Zwyczajnie żal mi jakoś. Przecież nie ma nic lepszego, jak domowy rosół z oczkami czy ciasteczka prosto z pieca... No ale nie dla wszsytkich... Jakoś też tak już u mnie jest, że każdy lubi coś innego. Jeśli jedno lubi barszczyk, to drugie woli grzybową... Jedno zje pierogi ruskie, żadne już nie tknie za to uszek z grzybkami... Karpia kocha jedna część rodziny, druga co najwyżej dorsza... I tak to już chyba rozpuściłam sobie wszystkich. Bo przecież samo się nie zrodziło... Marzę sobie, by ugotować coś jednego... dla wszystkich! Są gołąbki, to jemy gołąbki na przykład. Na całe moje szczęście, kilka takich ogólnorodzinnych potraw mamy:-) Jednak przez to moja kuchnia stała się bardzo monotematyczna. A ja tak bardzo lubię poznawać i smakować... A kiedy pomyślę sobie, że... by zjeść pierożka  i tak muszę zrobić coś jeszcze, by każdy mógł zaspokoić głód, sięgam po te same co zwykle produkty... Kurczę, chyba kiedyś wyrasta się z takiego grymaszenia?:-) Czy nie? Ogólnie to chyba przez to też nie przepadam ostatnio za gotowaniem. Traktuję je raczej jako obowiązek. A szkoda.

U mnie w domu zupką wigilijną była rybna z grzankami. To mój smak dzieicństwa, najmocniej przywołujący ten wigilijny czas w rodzinnym domu. Dlatego przygotowuję ją co roku. Prócz grzybowej i barszczyku:-) Ze mną przyszły wigilijne makówki, moczka, zupka rybna i karp. Co moje dzieci zabiorą...? Nie wiem. Nie próbowały nigdy żadnej z moich ulubinych, świąteczenych potraw... Tak leżę troszkę i kuruję się, a przy tym rozmyślam... Bo co robić tyle czasu w łóżku... Nosi mnie bardzo. Ale trwam dzielnie, bo i sił jakoś brak. A kiedy nie robi się nic, przynajmniej ja tak mam, myśli wariują i jedna przez drugą wpadają do głowy. Dziś akurat żal mi samej siebie troszkę... Bo tak marzę o takim wspólym, świątecznym chociaż smakowaniu wszystkiego...
No już chyba może o czymś miłym pomyśleć dobrze będzie. Bo jak zacznę się nad sobą rozczulać, to potem ciężko się pozbierać...:-)
A skoro o jedzeniu dzisiaj, to tak świątecznie jeszcze kilka zbliżeń tego, co w locie gdzieś utrwaliłam po drodze:-)


moczka



pokrojony w kostkę i namoczony piernik do moczki 


 masa makowa ugotowana już,
uwielbiam taką słodziutką już smakować


do niej rodzynki oczywiście,
namoczone i spażone



wyrośnięte pięknie ciasto drożdżowe na struclę


 ugotowana kapustka


i z grzybkami już


pierożki 


uszka z grzybkami


barszczyk 




Takie małe moje, nieplanowane dzieła sztuki:-) 


Miłego, zwyczajnego już wieczorku wszystkim❤
Z nutkami wciąż kolędowymi...


~ bh ~






2 komentarze:

  1. Haniu,ty wiesz że nie ma lepszej moczki nad Twoją.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje ulubione to pierożki z grzybami i kapustą i smażony karpik,którego zostawiamy część na Sylwestra.I tak ma cała moja rodzina.
    Przeleciały nam Święta,jeszcze Nowy Rok.Życie toczy się dalej. . .

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger