środa, grudnia 06, 2017

Świece, Pan Bajor, nowa narzuta, nowy dzień...


Spokojnie wstaje nowy dzień... Z nadzieją, zniecierpliwiona, jak co rano, czekam na to, co przyniesie. Z miłym, dobrym nastawieniem. Z tą iskierką w sercu, by już czymś się zająć, by znów móc odkreślić jeden z punkcików, może poczuć zapach ciasta, dochodzący z kuchni... W tle jedna z płyt przywieziona z ostatniego koncertu. Za oknem noc jeszcze. Światło świec to to, które kocham najmocniej. Tuż po dziennym, naturalnym. To sztuczne jest niezbędną koniecznością, ale męczy mnie. Unikam, gaszę co tylko mogę. Pamiętam, że już jako mała dziewczynka, będąc w bibliotece, nie rozumiałam, dlaczego wszędzie palą się lampy, skoro za oknem jasno jeszcze. Przeszkadzały mi. Zatem palą się u mnie świece, wszędzie... Od pierwszych chwil po przebudzeniu...


I w ciągu dnia...


Podobnie wiszące na ścianach, prostokątne, czarne spore, ekrany telewizorów. Z tendencją, by były jak największe. Dla mnie przedmiot zupełnie zbędny. Nie mój. Kłócący się z całą resztą. Moją resztą. Ten w sypialni, najbardziej. I choć kontroluję się, by nie używać słów `nie lubię`, bo tutaj wywołuje to irytację, to naprawdę tego wynalazku nie lubię! Bardzo. W zamian za to, uwielbiam, gdy cichutko dobiega mnie muzyka, ta, którą kocham... Bo... koi, porusza, przywołuje wspomnienia, pozwala marzyć... Często wypowiada to wszystko, co w duszy, gdzieś na dnie, gra. Zatem kiedy tylko jestem sama, słucham:-) Teraz rozbrzmiewa Pan Bajor, bo z całych sił pragnę przywołać te kilka chwil. Jakby wyjętych z rzeczywistości. Tej codziennej, zwyczajnej. To emocje, które nie sposób porównać z czymkolwiek. Zatem ich namiastki poszukuję, stęskniona, nienasycona... Te niezwykłe chwile i poruszenia, wprawiają duszę w jakąś niewyjaśnioną tęsknotę. A kiedy się tęskni, poszukuje się przecież śladów, okruchów tych przeżyć, wszędzie... Przy okazji tego recitalu zdałam sobie też sprawę jeszcze mocniej, jak ważne jest, by robić coś całą sobą... Wzięłam udział w Uczcie dla duszy. Z takim oczekiwaniem, pojechałam na ten koncert. I Pan Michał wyprawił najpiękniejszą Ucztę, wykwintną, bogatą... A co, gdyby było inaczej... Gdyby zwyczajnie odbębnił te kilka piosenek... Poczułabym się oszukana, okradziona z marzeń... Tak jest we wszystkich dziedzinach życia... Poszłyśmy po koncercie na herbatkę, zamówiłyśmy jakieś przekąski... Nic nie mogło popsuć naszych nastrojów. Jednak ktoś przygotowując dla nas posiłek, z pewnością nie przykładał wagi do tego, co robił. I to jest dla mnie takie przykre. Ja sama, w takim miejscu byłam pierwszy raz od niepamiętnego czasu. W dodatku w tak cudownym towarzystwie. Zatem tutaj poczułam się oszukana. To wielka szkoda, że niektórym nie zależy... Nie liczy się dla nich, jak ich praca zostanie odebrana. Przecież, jeśli ja sama nie poczuję satysfakcji z tego co zrobiłam, nie mogę oczekiwać tego od innych. I mam wrażenie, że nie wszystkim po prostu na tym zależy. Robią coś bo robią i już. Nie angażując się, biernie, z rozpędu... Bo tak ułożyło się życie, bo są tam, a woleliby coś innego. I to błędne koło. Można tylko skłonić się ku refleksji, by dążyć do tego, co się kocha. By spróbować. Bo wówczas, wszystko co wyjdzie `spod naszych palców`, będzie najpiękniejszą ucztą, a obdarowanym doda skrzydeł:-)
A dziś pobędę troszkę z gazetką i kawką na moim łóżku... Na nim już nowa, lniana narzuta:-) Dotarła nareszcie:-) Jest mięciutka, przyjemna w dotyku i dokładnie taka, jak sobie wyobrażałam:-)








Tak dyskretnie jedynie kilka migawek dzisiaj.
Żyrandol chyba zostanie w sypialni zmieniony. 
Ten toskański jest na tę przestrzeń zbyt duży...
Wszystko jednak na dobrej drodze, 
by ostatecznie było tak jak chcę:-)

Nie oprę się i dodam znów jedną z piosenek Pana Michała...



Chyba wolę nowe wykonanie tej 
i innych piosenek,
z dzisiejszą dojrzałością artystyczną Pana Bajora.
Zawarte są one na dwóch płytach o tytule "Od Kofty do Korcza".
Bardzo polecam!

A dziś szósty dzień grudnia:-) 
Powróciłam sobie do mojego wpisu z zeszłego roku.
Gdyby komuś przyszła na to również ochota...
Pięknych chwil wszystkim!❤


~ bh ~



6 komentarzy:

  1. Kim Byłaś w poprzednim życiu . . .? Światło świec pięknie rozjaśnia przestrzeń a jednocześnie pozostawia też przestrzeń zacienioną,w której się można skryć.Narzutę Masz cudną i bardzo pasującą do Twojej sypialni.Trzymaj się cieplutko.Grażyna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nad tym rozmyślam:-) A świece, nie nadążam ich kupować. Najchętniej w ogóle nie gasiłabym ich na noc. Gorąco pozdrawiam Grażynko,
      Hania

      Usuń
  2. Narzuta i poduszka jest piękna, idealnie wpasowana w Twoją przestrzeń. Wręcz bym powiedziała jak dla niej szyta. Jeśli dobrze kojarzę lampę to szkoda, że nie znajdziesz jej miejsca w sypialni
    ściskam mocno


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej narzuty wzdychałam od zawsze:-) I też czuję, że bardzo w tę moją przestrzeń się wpisuje. A lampa, jednak była za duża. Jej miejsce, cóż, jest w pracowni:-)
      Całusy,
      Hania

      Usuń
  3. Narzuta z poduszką cudowna, kocham ten styl. Kiedyś też taką chciałabym zdobyć. Zawsze oglądałam je tylko w czasopismach wnętrzarskich i portalu od którego jestem uzależniona :)nawet nie wiedziałam ze u nas są już... Mam za to pościel lnianą wyłącznie w bieli :)I narzutę takąż samą...A muzyka?...Muzyka tak, jak u Ciebie jest ze mną zawsze. W każdej chwili życia, w najważniejszych momentach, miejscach. Przypomina mi ludzi, sytuacje, emocje... Teraz jestem mocno zaangażowaną melomanką w naszym śląskim wyjątkowym obiekcie muzycznym, który stał się niejako moim drugim domem...Pozdrawiam ciepło... Haniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja pościel również biała wyłącznie:-) Wybrałabym i białą narzutę, gdyby tylko była dostępna... Cieszę się, że takie bratnie dusze tutaj zaglądają:-) A skoro śląski obiekt muzyczny, to niedaleko nam do siebie:-)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger