niedziela, grudnia 10, 2017

Słońce, kilka myśli i moje skarby


Przeczytałam dziś bardzo cenny tekst na stronie bloga Pani Agnieszki Maciąg. By otaczać się dobrymi myślami, dziękować za to, co się ma, by wybierać z wszystkiego co nas otacza pozytywne, dobre treści. Bardzo polecam klik. Oczywiste to i znane, ale jakże często poddajemy się temu, co niesie świat i nasza rzeczywistość... Warto zatem o tym przypominać.
Sobie i innym. Już od dawna zamykam się na wiadomości ze świata. Stronię od ciekawostek, którymi wypełniony jest internet po brzegi. Świadomie wybieram to, co chcę zobaczyć i przeczytać. Jednak nie zawsze mamy wpływ na to czego nie chcielibyśmy... To w przypadku, kiedy doświadczamy trudnych emocji i bólu ze strony najbliższych. I tutaj ważna jest świadomość siebie, miłość do siebie samej. A tuż za tym, swój własny świat, w którym możemy się schronić. Po bardzo trudnym poranku, może naprawdę zaświecić słońce:-) Ten krytyczny moment prędzej czy później mija... To niezwykłe, jak silny jest człowiek. Ile razy potrafi podnieść się, strzepując dzień z siebie jak pył ze skrzydeł... Jak wielką ma w sobie chęć do życia, do tego, by wciąż na nowo odnajdować cel i sens. A w tym wszystkim nie zatracić tego, co kocha. Choć wszystko i wszyscy są na NIE. Jak podświadomie szuka dróg, by trudne myśli i emocje nie tyle powściągnąć, co dać im przestrzeń, w której same jakoś rozładują się. Znajdą upust. I to wielkie błogosławieństwo, kiedy takie sposoby dla siebie odnajdziemy. Zatem dla mnie niedopuszczanie tego co złe przychodzi do nas ze świata, jest ważne, ale też w tej najbliższej przestrzeni, odnajdowanie wciąż na nowo tego, co tak naprawdę w sercu na dnie żyje. Tej swojej prawdy. Kiedy ją poznamy, stanie się tarczą. Pozwoli trwać po swojej stronie. Od niej odbiją się wszystkie złe wibracje, a przynajmniej, nie pozostaną na długo... Jednak, jak pisze Pani Agnieszka, nasze szczęście to praca. To wysiłek i wybór. Świadomość, że tego dla siebie pragniemy. I nie użalanie się, nad sobą. Ja miałam taką tendencję. Pogrążałam się w smutku, łkałam, nie potrafiąc ukryć swojej rozpaczy. I chyba tak właśnie użalałam się nad sobą. Byłam "biedna i pokrzywdzona". A to tak łatwo wykorzystują inni... Jednak jakoś w pewnym momencie nadeszła siła. Wewnętrzna chyba też duma. Owszem, nie sposób nie przeżywać zupełnie i ronić łez, kiedy coś bardzo zaboli, ale.. nie jest to już pogrążanie się w smutku. Tutaj właśnie praca nad sobą niesie tę siłę. Wiara we własne marzenia, dostrzeżenie siebie, jako tej równie ważnej. Nie stojącej gdzieś z tyłu, pokornej i godzącej się... To piękny moment, by o tym wszystkim dla siebie pomyśleć:-) I cieszę się, że Pani Maciąg taki tekst właśnie w tym przedświątecznym czasie opublikowała. Poszukujmy tego co dobre. Cieszmy się cudami, tymi w zasięgu ręki. Dostrzegajmy piękno, które nas otacza. Wybierajmy dla siebie dobre treści i dobrych ludzi. Ceńmy swój czas. Dzielmy go z tymi, z którymi warto go dzielić...
A tymczasem wstał piękny dzień:-) Mroźny, suchy, otulony słońcem:-)
Odwiedziłam dziś raniutko gliwickie starocie. Zimno jak nie wiem co, ale  aura jakoś nie ma znaczenia. Jeśli tylko nie pada, każda pogoda jest odpowiednia. 
Moje dzisiejsze zdobycze:-)







I dzisiejsze promienie...


A w nich przywiezione wczoraj róże moje ulubione:-)


Zielone akcenty w postaci wianków i małych iglaczków subtelnie nawiązują już do świątecznego czasu, który przed nami:-)









I świece...
Mój świąteczny zapas:-)


I deska nowa.
Jeszcze mocniej przypomina starą i wysłużoną niż poprzednia.





Wypatrzyłam też takie donice.
Trzy sztuki w różnej wielkości.
Myślę o rozmarynie, by w nich umieścić.
Lubię gdy co roku na święta jest w mojej kuchni:-)
Póki co stoją sobie tu i tam...








I sypialnia...
Z żyrandolem odpowiednim, z narzutą ulubioną...





I przede wszystkim z wyczekaną przeze mnie szafą:-)


Która z brązowej...


...zaistniała w bieli:-)





I całą resztą moich drobiazgów, które tak lubię...








I tujkowe wianeczki maleńkie na kinkietach:-)






Toskański żyrandol musi wrócić do pracowni:-)




Róże gałązkowe zawsze zasuszam, by potem mogły trafić do wianków:-)




Zgaszone biele, beże i szarości. 
Moja szafa, wymarzona narzuta i starociowe skarby przeróżne:-) 


Tak jak sobie wymyśliłam:-)

A dziś niedziela, druga w Adwencie.
Niech przyniesie wszystkim spokój i dobre myśli💗


~ bh ~










3 komentarze:

  1. Cenne i mądre przemyślenia.Kochajmy i akceptujmy siebie samych.Jeśli znaleźliśmy coś co pomaga nam w tym pielęgnujmy i dbajmy o to.I nie dajmy sobie zabrać.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mądre słowa Haniu:)))starociowe nabytki są piękna:))a sypialnia z nową szafą i narzutą wygląda prześlicznie:))uwielbiam oglądać te Twoje różne starociowe skarby położone to tu to tam:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdego ranka zaglądam do Ciebie aby zadowolić zmysły :)Popijam kawkę i oglądam... Delektuję się również słowem, które z ogromną lekkością wyrażasz... I pięknie... Lubię Twoje wnętrze, dodatki, starocie, którym w sposób wysublimowany nadajesz drugie życie...Miło gościć u Ciebie... :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger