piątek, lutego 10, 2017

Ciąg dalszy


I jest mój poranek, ciemno wciąż i cicho, tak jak lubię. Intensywnie pachną hiacynty, które z niepozornych, maleńkich pąków rozkwitły pięknie i nie sposób utrzymać im w pionie ciężkie i wielkie główki. Filiżanka moja ulubiona, zdradza ślady kawki, którą dziś zachłannie jakoś i szybko wypiłam.
Palą się świece. Czeka książka, a właściwie dwie, a ja... wpatruję się w płomień i wsłuchuję się w swoje myśli... Może to nie najlepszy pomysł. Czasem jednak nawet najpiękniejszy, stary fotel czy świecznik, nie przesłonią tego, co miota i targa emocjami i uczuciami. I choć na horyzoncie nowe możliwości, wizja innej przyszłości, takiej, jaką chciałam widzieć, przynajmniej w tej części, związanej z realizacją siebie i swoich pasji, to w sercu niewytłumaczalnie jakoś lęk się pojawia, pytania się rodzą, zawahania... Może to naturalna reakcja na coś nowego. A może to po prostu chęć podzielenia się i pogadania z najbliższą osobą o planach, o tym, co ma się wydarzyć. Nie odkryję znów niczego nowego, jeśli powiem, że coś cieszy tak do końca dopiero wtedy, jeśli możemy podzielić się tym z kimś, opowiedzieć wszystko z biciem serca... Warto oczywiście wciąż w swoim, upragnionym kierunku zmierzać, jednak o ile milej byłoby wiedzieć, że tuż obok jest ktoś, kto czeka na każde nasze wyznanie, kto cieszy się razem z nami i tę radość może okazać tu i teraz. Obawiam się, że oczekuję `świata` zbyt idealnego, w którym na porządku dziennym jest zrozumienie, oczekiwanie szeroko pojęte, zapatrzenie i otwarcie na drugą osobę..., że czekam na coś abstrakcyjnego bardzo. Czasem jakoś słabnie moja wiara, że będzie tak, jak pragnę, że zwyczajnie mogę nie zdążyć... Wszystko toczy się tym rytmem, w którym owszem, wciąż dzieją się piękne, dobre, moje `rzeczy`, jednak zapatrzona jestem w coś więcej i dalej, co raz wydaje się być tak bliskie i osiągalne, innym znów razem, odległe bardzo i jakby nie przewidziane dla mnie. Może niedobrze jest patrzeć zbyt daleko przed siebie? Może skupić się lepiej na dążeniu do realizacji swoich pragnień i planów, dla wzbogacenia siebii poczucia spełnienia w tej właśnie chwili, na tym co jest. Bo zawsze przecież tak wiele rzeczy wypełnia radością serce, tych zwykłych, bardziej osiągalnych. Czy tez robić swoje, bez oczekiwania na podzielenie się z kimś tą wypełniającą serce radością, płynącą z osiągnięcia czegoś. To takie rodzące się w sercu obawy, a i małe rozczarowania. A może to zwyczajnie gorszy, z tych smutniejszych, dzień? Myślę też sobie, że jakoś nie odnajduję się w tym świecie, a taki, na który czekam, nigdy nie nadejdzie...

A prognoza pogody jeszcze wczoraj przewidywała słońce na najbliższe dni. Z prognozami jednak bywa różnie. Słońce, które ok godziny ósmej miało pojawić się i cieszyć, jest, jednak gdzieś tam, za chmurami. Nie stracę jednak nadziei na choć kilka dzisiaj ciepłych promyków. A póki co wymyślę sobie jakąś małą metamorfozę meblową albo dekoracyjną... Może choć kwiaty ułożone w słoju na piramidce z ryczek, jak w moim ulubionym Faded Charm. Póki co kilka spraw codziennych czeka. Powrócę tutaj za chwil kilka...

I tym sposobem już popołudnie. W tym wszystkim przeoczyłam dzień targowy, mój ulubiony bazarek warzywny, na który sumiennie zaglądam dwa razy w tygodniu. Pozostaje zaczekać do wtorku. Myśli już trochę uspokoiły się i płyną lekką nutą. Zerkam na moje wczorajsze łazienkowe, nazwijmy to DIY i już się uśmiecham. Jejku, jak ja kocham te wszystkie z pozoru nic nie znaczące drobiazgi. Jakąż one mają moc, zadziwia mnie to i nigdy nie przestanie. A najbardziej wprawia we wdzięczność, że mnie dotyka... Jedna niepozorna okiennica, którą kiedyś ktoś wymyślił, zaprojektował, wykonał, założył do niej cudne zawiasy, pomalował. Potem zawiesił na jednym z wielu okien, na których było ich pewnie więcej... Tak bardzo ciekawi mnie, gdzie mogła wisieć, jaka kobieta (bo to one przecież tworzą tę cudowną, miłą oprawę) zapragnęła, by przysłoniła okna jej domu... I jak to się stało, że trafiła na giełdę staroci. Teraz mogę patrzeć na nią, ułożyć na niej kwiaty i świece. To właśnie jest moc i głębia, której brak wszystkim nowym przedmiotom. To historia, zawarta w jednym drobiazgu, czyni go wyjątkowym, jedynym, niepowtarzalnym, pięknym... Ileż to razy, widząc coś ładnego, nowego, bo przecież tak bywa, pomyślałam, gdyby tylko było to stare... Bez tej świadomości, nie cieszę się czymś już tak bardzo. I może ten wpis, powinien znaleźć się pod wczorajszym tytułem, tak więc niech będzie jego kontynuacją. W moim garażu sporo niewykorzystanych jeszcze półek, szafek, ram, jedna komoda, jeden zegar, kilka krzeseł i zydelków... I nie tylko tam. Ułożone po bokach, by jeszcze samochód jakoś się zmieścił. I tam dziś pobędę, popatrzę, co mogę `przystosować`, wkomponować, może zamiennie znów ustawić w jakimś domowym kątku. W międzyczasie popatrzę za okno, a tam słońce wciąż jeszcze się chowa, choć prognoza w moim telefonie próbuje przekonać mnie, że oto pięknie świeci. A z garażu, kufer podróżny przyniosłam, choć na chwilkę. By coś nowego było. Ułożę go na tym posagowym, malowanym pod schodami. Drugi, równie piękny, niech sobie teraz będzie w mojej pracowni. I znów widzę, jak spoczywa na jakimś powozie/bryczce. Wypełniony osobistymi przedmiotami, ubraniami, może jakimś prezencikiem dla kogoś bliskiego, z podróży... A i mam tę szaloną wyobraźnię, że widzę czasem siebie, w pociągu np (na lotnisku nie odważyłabym się) z takim kufrem zamiast tradycyjnej walizeczki na kółkach:-) Jakież wzbudziłbym różne emocje:-) Od zainteresowania, zdziwienia, osłupienia po śmiech, od radosnego po ten prześmiewczy.  
Tymczasem słoja na płatki do demakijażu nie znalazłam, za to stare lusterka podręczne trafiły do tego największego, mojego ulubionego. Do czasu oczywiście, aż kwiaty znów nie pojawią się jakieś, bo do nich zarezerwowany jest on głównie i w tej roli lubię go najbardziej.







I moje kufry:-) 
Pierwszy, niemały.





To  drugi, niech sobie będzie póki co w pracowni. 
Ma piękne okucia 
i ogólnie jest przeuroczy.  
A i pojemny dość. 




W garażu luźniej troszkę, a mnie milej:-)
I wyjrzało słońce!
Dobrego, słonecznego dnia życzę wszystkim 😊

~ bh ~







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger