sobota, lutego 11, 2017

Poranne miniszaleństwo


Wczoraj naprawdę zaświeciło słońce:-) I za oknem i w mojej duszy...
Dzisiejszy poranek jak bardzo inny jest od tego wczorajszego. I kiedy patrzę na te ułożone wczoraj piętrowo kufry stwierdzam, że czasem posuwam się do rzeczy, które naprawdę mogą dla innych być co najmniej niezrozumiałe:-) I sama dziś śmieję się do siebie. Lepsze jednak to, niż inne ostateczne jakieś działania:-) Bo przecież ani to nikomu wadzić zbytnio nie powinno (pod schody nikt nie zagląda), ani zresztą nikt nie zauważy:-) Taka jestem ciekawa, jakie inni mogą mieć sposoby na uspokojenie swoich myśli, zajęcie ich czymś po prostu... Byłabym bardzo wdzięczna za podzielenie się tym ze mną. I może okaże się, że nie jestem taka do końca dziwna, a przynajmniej w swoich dziwactwach nie jestem sama:-) A taki kufer może posłużyć na wile sposobów.
Bardzo podoba mi się to jego ułożenie w roli stolika/ławy lub komody. Swoją drogą, cudna ławeczko-leżanka.








No a ten to chyba mój w białej odsłonie:-)



W kolejnym akcie desperacji mogę ułożyć go/je na którymś ze stolików:-)
Bo oczywiście takie mniejsze walizeczki też gdzieś tam sobie u mnie czekają.



No a zegar stojący w moim garażu, o którym wczoraj wspomniałam, stary bardzo, bo to koniec XVIII wieku, malowany, ludowy jakby, bardzo pięknie mógłby gdzieś zaistnieć. Tylko w każdym właściwie pomieszczeniu już taki podłogowy zegar jest. A dwa w salonie, w sypialni, w holu czy w innym pokoju to już chyba mała przesada? Czy nie?:-) Tak mnie dziś korci, by gdzieś go ustawić. Moją Morę w salonie uwielbiam. Pozostanie tutaj, bo i pięknie wpasowuje się w tę przestrzeń i z drugiej strony, musi pozostać w tym jednym miejscu, gdyż pan zegarmistrz wyważył wszystko tak, by mogła odmierzać czas. Sporo było pracy przy jej mechanizmie, szkoda byłoby, gdyby coś tam się naruszyło. 




Po niej, kolejnym moim ulubionym jest druga Mora, ustawiona w holu przy lustrze. Ten mechanizm czeka wciąż na renowację. Sam w sobie jednak stanowi piękną ozdobę wnętrza. 




No i dwa następne. Jeden w sypialni, pozostawiony w swoim naturalnym brązie, z delikatnie rysującymi się motywami kwiatowymi. Jednak tam wciąż cicho i ciemno i niech tak będzie. Zatem kolejny zegar, na górnym holu, też ciemniutki z dekorkami. Mechanizm osadzony jest na bardzo zdobnej tarczy i to sprawia, że póki co czeka w szafie.





Kuchnia jest tym miejscem, w którym nie ma jeszcze żadnego:-) Tylko że i miejsca nie ma. Zatem coś musi wyjść, żebym mogła wprowadzić coś nowego:-) 
Z tą myślą w przeciągu kilku chwil miejsce się znalazło:-) 
Kredens z salonu zamienił się miejscem z górką 
i ławeczką z kuchni.














A poranne słońce pieściło mnie i opromieniało wnętrze domu:-)

















I tutaj właśnie stanie zegar, tuż przy kredensie:-)


Stół przy tej okazji wysunęłam troszkę na środek. 
Pod oknami teraz będą krzesła, 
a ja podczas różnych kuchennych czynności będę miała lepszy dostęp do blatu.





W miejscu tego maleństwa, które też uwielbiam, ustawię mój zegar:-) Różnica nie tylko w gabarycie będzie, ten podłogowy niestety póki co nie odmierza czasu, a może to dobrze. W kuchni i tak tyle do zrobienia zawsze, że nie potrzebne to zerkanie wciąż, czy zdążę ze wszystkim:-)
Poza mną pewnie nikt w domu tego zdania nie podziela:-)



Tak pięknie budził się ten dzień...












Świeczniki z kuchni, trafiły na stół jadalniany.









I jest, mój uroczy, kolorowy staruszek:-)







Pan, od którego zakupiłam zegar, był tak miły, że nie tylko zszedł dość mocno z ceny, ale też sprezentował mi drugie wahadło. Pozostaje wyszukać gdzieś wskazówki, zajrzeć do mechanizmu i usprawnić go. Póki co cieszy mnie już swoim widokiem i nie marznie w garażu:-)

Na koniec jedna z piosenek, które towarzyszyły mi podczas tego porannego miniszaleństwa:-)




Cudownego dnia wszystkim życzę, z odrobiną szaleństwa może😊



~ bh ~


4 komentarze:

  1. Sprzątam, śpię albo płacze. W zależności co i jak mocno mnie zabolała czy wprowadziło z równowagi. Od czasu kiedy nauczyłam się odnawiać zaadaptowałam jedno pomieszczenie w piwnicy gdzie mogę wyładować złe myśli lub emocje na np szlifowaniu kolejnego świecznika:)Według mnie ważne jest aby wyrzucić z siebie. Co prawda po mnie od razu widać, że coś jest nie tak szczęka drży, oczy robią się szkliste, nie mogę mówić. Może i mogę ale odezwanie się kończy płaczem. Najpierw sama sobie muszę jakoś wytłumaczyć, odreagować, przetrawić a dopiero później powiedzieć bolało, przykro mi było, nie tego się spodziewałam, pomyślałeś o mnie ......I wcale nie jest tak łatwo powiedzieć .....bynajmniej mi i najbliższym.....Pisałaś, że mamy wybór i sami decydujemy o naszych znajomych i przyjaciołach. To prawda. Ja mam to szczęście, że mamy rodziców zarówno moich jak i męża. Mnóstwo się od nich uczę. Mam dwie siostry a (śmieję się) że tą trzecią w gratisie od życia - męża siostra no i już teraz moja. Niewielkie grono przyjaciół ale takich od lata ...... a takim najbliższym, największym tylko dla mnie stanowczo mój mąż.
    Dużo by tu jeszcze można było powiedzieć:))Najważniejsze być sobą i nie ważne czy się opłaca czy nie. Nie warto zastanawiać się jak odpiorą mnie inni. Znam swoje miejsce i swoją wartość. Osoby, na których mi zależy patrząc na mnie widzą też moje wnętrze. A te które poznaje jeśli "nadają" na tych samych falach to jakoś w taki magiczny sposób zostają "blisko" serca chociaż czasami bardzo "daleko" - na drugim końcu kraju:)Dziękuje, że jesteś
    Przesyłam mnóstwo buziaków
    ściskam mocno
    Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Alu bardzo za ten komentarz! I ja uciekam w sprzątanie albo zwyczajnie zaszywam się gdzieś sama ze sobą. A osób mniej wokół mnie, a to za sprawą mojego własnego wyboru właśnie. Spotykam też nowe, wspaniałe i wartościowe. I też nie przeszkadza mi odległość:-) Choć fajnie byłoby wpaść do siebie na małą kawkę, tak spontanicznie i nieplanowanie:-)
      Gorąco pozdrawiam Alu,
      Hania

      Usuń
  2. piekny staruszek :) , w ogole pięknie u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję:-)
    A zegar dodaje słońca i rozwesela całą kuchnię:-) Cieszę się nim bardzo,
    pozdrawiam!
    Hania

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger