sobota, sierpnia 05, 2017

I po starociach


Jedno wyjątkowe przeżycie może stać się punktem odniesienia do wszystkiego, co dalej się przydarza... Targi staroci w Arezzo stały się moim punktem odniesienia. Nigdy przedtem nie zaznałam takiej uczty dla oczu i duszy. Szombierki to z całą pewnością nie Arezzo... Choć poczytuje się je jako jedne z większych targów w Polsce. Jednak to głównie na nich urządziłam mój dom... To stamtąd powróciły ze mną te wszystkie wyjątkowe, jedyne, wprawiające w zachwyt perełki. Zatem, z niedosytem może i wciąż z obrazem toskańskich uliczek ze straganami pełnymi lnów z inicjałami i barokowych drobiazgów, ale spełniona powracam. Bo pośród wielu maneli, które ze starociami nie mają nic wspólnego, zawsze kilka perełek czeka, jakby chcąc wynagrodzić to całe rozczarowujące zbiorowisko wszystkiego, co z całą pewnością antykami nazwać nie sposób. A mam wrażenie, że z każdą giełdą jest ich coraz więcej... 

Teraz już po każdej giełdzie rozdysponowuję na pracownię i dom moje starociowe nabytki. I tak dziś również to tam (do pracowni właśnie), pojechałam najpierw. A ponieważ taki starociowy dzień to obok radości i szczęścia również poczucie wyczerpania, w czysto fizycznym sensie, tak chwilkę spocząć zapragnęłam na naszej eklektycznej sofce:-) Dopełnieniem tej cudownej chwili byłoby kilka łyczków kawki pysznej i mocnej. A ponieważ wczoraj na naszym blacie wyczekiwane bardzo, nasze retro cudo stanęło, pierwszą włoską kawkę zaparzyłam sobie...  







Włoska kawka to i cantucci zanurzyć w niej miło:-)



A to już dzisiejsze moje skarby:-)
Drewniane świeczniki, do przemalowania pewnie.




Drewniany kuferek.


I stołek.



A i wczorajszy, przeuroczy, spory wiatrak z ocynku:-)







A w domku... sztućców znów troszkę.



Moździerzowy tłuczek...


Perełki...


Stara parasolka:-)


I niecka znów, lekka jak piórko i płaska niczym tacka.


Kilka innych jeszcze drobiazgów:-)













Podobne naczynie zobaczyłam ostatnio na jednym z blogów.
W otoczeniu bawełnianych ściereczek z koronkami 
i drewnianych przyborów kuchennych. 
Nie mogłam jakoś nie kupić:-)


Tutaj:


Moje ciut większe, szare i z uszami, ale widzę w nim wałki, tłuczki i łyżki:-)


Kwiaty też:-)







I już czekam, by wszystko czyściutkie ułożyć w domku,
to tu to tam.
To ciąg dalszy mojej starociowej uczty:-)

~ bh ~




1 komentarz:

  1. Bardzo owocna wizyta na starociach:))wszystko piękne:)))moją szczególną uwagę zwróciły niecki ta z dzisiejszych zakupów i z wczorajszych:)))parasolkę i torebusię chętnie bym widziała u siebie:)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger