piątek, sierpnia 04, 2017

Starociowo, cudnie mi


Zastanawiam się nad własnymi dziwactwami... Swoją dbałość i przykładanie uwagi do higieny zaczynam powoli tak nazywać. I podczas gdy w życiu prywatnym, niech każdy będzie sobie jaki chce, tak w publicznych placówkach obowiązują pewne podstawowe choć zasady przestrzegania czystości i higieny.
Przy obecnych temperaturach szczególnie. A refleksja stąd, iż korzystam w ostatnim czasie z usług jednego z gabinetów kosmetycznych. Na ogół nie przepadam, jednak to prezent, zatem żal nie skorzystać:-) Już na początku mój niepokój wzbudził wątpliwie świeży podkład jednorazowy na łóżku. Pomięty i w swej strukturze prawie niewidzialny, zatem nawet świeżutki niewiele daje. Pomimo moich okazanych obaw, nikt nie kwapi się, by coś z tym zrobić. Głowice urządzenia, które przylegają bezpośrednio do ciała nie odkażane w żaden sposób. Na koniec, koc którym nakrywa się pacjenta, ciążki i jeden dla wszystkich. Bez jakiejkolwiek izolacji jednorazowym podkładem. Czy to moja nadwrażliwość i za daleko posunięta ostrożność, czy uzasadniony niepokój i niesmak...? Nie pojmuję takich poczynań. Jeśli ktoś decyduje się na świadczenie usług, jakichkolwiek, powinien jednocześnie wziąć na siebie odpowiedzialność za ewentualne zagrożenia, jakie niesie nieprzestrzeganie higieny w takich miejscach. Jestem tak bardzo rozczarowana i zawiedziona jednocześnie. Zapytałam trzy razy na kolejnych wizytach, czy podkład jest świeży, bo przecież widzę, że nie jest. Odpowiedź była twierdząca, bez cienia zawahania, bez mrugnięcia okiem. Gdzie nasza kobieca solidarność?:-) Postanowiłam wydrukować ten tekst i wręczyć jednej z pań, które obsługują to stanowisko. I wierzę głęboko, że tym sposobem uda się nakłonić do małej choć refleksji i poruszyć sumienie niewzruszonych i nieprzykładających wagi do swoich obowiązków pań, świadczących usługi publiczne. Tak by na przyszłość, wszystkie kobiety, które zwyczajnie pragną dobrze się czuć i wyglądać, a które tak jak mnie, przypadek lub świadoma decyzja zawiedzie w progi tegoż... miejsca, nie były narażone na żadne niebezpieczeństwa chorobowe.  

A teraz już milej pragnę, by było:-) A tak minęło wczorajsze popołudnie:-) Pośród wielu radości i wartości, jakie daje nam pracownia, wciąż tak wielką czerpiemy przyjemność ze spotkań, z odwiedzin cudownych Kobiet, zachodzących w nasze progi:-) Już po to tylko warto było to wszystko:-)

Dzisiejsze przedpołudnie w równie miłym usposobieniu przeminęło:-) Na Szombierkach , bo to pierwszy weekend miesiąca! Powróciłam z wieloma skarbami, część czeka w bagażniku, by stamtąd trafić do pracowni, pozostałe moje perełki już w domku:-) 

Zatem: kolejny zegar ścienny przeuroczy, ze wskazówkami takimi jak lubię, leciutki przy tym jak piórko:-)



Drugi już w moim domu, starutki trociniak:-)


Emaliowany pojemnik na cebulkę. 
U mnie zawiśnie prawdopodobnie pod prysznicem:-)



Niecka z uchwytami ozdobnymi:-)


Urocza tabliczka z napisem do odszyfrowania:-)


Świecznik niezwykły, Bracia Henneberg!
Początek XIX wieku.




Kilka polskich śpiewników:-)




Naczynie ceramiczne, które czekało na mnie kilka już giełd:-)



Deska kuchenna, moja kolejna ostatnio słabość:-)


Przedwojenna lalka:-) Z uroczą, śliczną buźką. Bo to różnie bywa. Czasem ich minki przywołują mieszane uczucia:-) 



Łopatka do kominka na przykład:-) 









Śliczna pokrywka do wazy. To nic, że z akcentem kwiatowym:-)






I już:-) Jutro znów wczesnym rankiem wyruszamy:-) Powrócę do starego klęcznika, który bardzo rozważam, do stołu z eklektycznymi, solidnymi nogami, do krzeseł biedermeierowskich dwóch i do nóg od fortepianu, których bardzo żałuję, że nie zdecydowałam się na ich zakup. Oby jeszcze były. Od nich rozpocznę jutrzejszy, starociowy dzień:-) A tymczasem po parnym i gorącym przedpołudniu, spadł deszcz:-) I niech szczęśliwie pada. Byle jutro zaświeciło znów słońce:-) 

Dobrego dnia wszystkim💗







2 komentarze:

  1. Te Twoje starociowe wypady uwielbiam:) Tak ładnie o nich piszesz i cudownie układasz.
    ściskam mocno

    PS.Trzymam kciuki abyś jutro znalazła wszystko co chciałabyś:)

    A co do gabinetu masz 200% racje. Ja na moją "40" dostałam karnet na masaż..... nie poszłam..... i nie żałuje

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz racje,takie miejsca powinny być wyjątkowe czyste i estetyczne.Starociowe nabytki są piękne:)))misiu i lalka do zakochania:)))czekam na relację z jutrzejszych zakupów i powodzenia życzę:)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger