poniedziałek, sierpnia 28, 2017

W beztrosce


Czasem jest tak, że coś zaciekawi mnie i podoba mi się bardzo, ale zupełnie nie wiem, do czego może/mogło służyć. 
Tak jest w przypadku owego drewnianego, 
dziurkowanego, chyba kuchennego przedmiotu.



Pan sprzedający, też robił wielkie oczy:-)


Wczoraj miały miejsce moje starocie.
Kilka perełek znalazłam, np chochelkę, 
a właściwie łyżkę porcelanową z uroczym uchwytem.


Zydelek niebieściutki...


Naczynko z ocynku na kwiaty rzecz jasna...


Słój apteczny z etykietą.



I pudełeczko/szkatułkę z uroczym zamykaniem.
Po drodze odwiedziłam giełdę kwiatów.
A tam hortensje zakupiłam, by ostatecznie wianek z nich zrobić...




W Ikei zaś pojawiły się takie oto, długie świece...


I len, też do ususzenia... 









I rozchodnik, cięty i kopany...




I tak to minął mój niedzielny poranek.
Beztrosko i radośnie...
By potem już wszystko przybrało zupełnie inną barwę.
Przychodzi coś znienacka,  
trudnego bardzo...
I choć przez to, wszystko wydaje się być inne już, 
dzień wstaje znów nowy, 
z cieniami moimi...
Nie bardzo wiadomo jedynie co z emocjami począć, 
nikogo obok...
Powinnam przywyknąć.
Jednak na niektóre zdarzenia nigdy nie jest się przygotowanym.
Nie sposób...
Dziś najbardziej szkoda mi, że nie mogę cofnąć czasu.
O jedyne trzy dni...



Dobrego dnia wszystkim✿


~ bh ~


3 komentarze:

  1. W takich sytuacjach żadne słowa nie są odpowiednie......... Serduchem jestem przy Tobie
    przytulam Cię mocno
    Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety czasu cofnąć się nie da ale mam nadzieję że wszystko powoli się ułoży:Wczoraj u nas były targi staroci i kupiłam takie drewniane naczyńko jak Ty w naszej gwarze nazywano je cedzidłem:))))było czymś w rodzaju durszlaka :)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czegokolwiek bym nie napisała to nie będzie to . . .Jestem tu.Grażyna

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger