poniedziałek, listopada 21, 2016

Oprócz błękitnego nieba...


Kiedy patrzę, jak po nocy budzi się nowy dzień, ciemne niebo jaśnieje powolutku, chmury rozpierzchają się odsłaniając błękit,  przepleciony szarymi i różowymi plamkami, odchodzą w niepamięć na ten  jeden moment rozterki, które rodzą się chwilami gdzieś tam w sercu... Czasem na wspomnienie poprzedniego dnia, czasem też na myśl o tym, co przede mną... Na tę jedną chwilkę wszystko, poza tym cudnym widokiem zmieniającego się nieba, staje się błahe.
To wczesnoporanne niebo, jest jak przedstawienie na deskach teatru poprzedzające występ wielkiej gwiazdy, która otoczona jasną poświatą wyłania się znad horyzontu. Niezmiennie zachwycam się tym zjawiskiem, odczuwając wdzięczność jednocześnie, że jest mi to dane... Dziś też pozostałam dłużej w lesie i tym razem to pies miał ochotę już wracać:-) Powietrze jakby wiosenne. Ciepło, lekko wietrznie i bardzo słonecznie. 










Dziś też najpiękniejszy stary kredens, fotel czy świecznik nie są 
w stanie zająć moich myśli... Pozostaję w ogrodzie, unoszę lekko głowę, by poczuć każdy promyk i muskający delikatnie wiatr i zatrzymam się na moment. Posprzątam później, do obiadu też jeszcze chwilka 
i wszystko inne może zaczekać. 
Dziś znów mam ochotę zanucić, jak kiedyś Golden Life:
...oprócz błękitnego nieba, nic mi dzisiaj nie potrzeba...
W leniwym zachwycie, mrużąc oczy oślepione słońcem, dobrego pierwszego dnia tygodnia wszystkim życzę:-)

~ bh ~






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger