środa, marca 29, 2017

Kwiaty i słońce


Dziś znów resztką sił walczę z tym, co niesie dzień. Wyruszyłam na dłuższy niż zwykle spacer z psem. Próbuję radzić sobie jakoś z brakiem formy i energii, ale jedyne co dziś przyciąga moją uwagę to... łóżko:-) I chyba mój instynkt podpowiedział mi tę miłą, sypialnianą oprawę:-) Nie będę jakoś bardzo walczyć ze sobą. Poleniuchuję i już. Korzystając z chwili, gdy na moment poczułam się lepiej, kilka kroków w kierunku przystosowania tarasu do sezonu poczyniłam. I to co pilnie i niezwłocznie muszę na nim wymienić, to stół. Ostatnio taki czas u mnie na stoły:-) Do pracowni trzy już zakupiłam. Ten ostatni, którym cieszyłam się z uwagi na rozmiar, okazał się o połowę mniejszy, niż sprzedawca zapewniał.
Niezrozumiałe to dla mnie tym bardziej, iż w celu upewnienia się o wymiarach zadzwoniłam do właściciela stołu, który z kolei uspokoił mnie i zapewnił, że dokładnie tak wskazuje miarka:-) Cóż, miał być mniejszy i już:-) Pewnie przeciskałybyśmy się obok niego, ciasno i niewygodnie byłoby nam. Po co nam to:-) Jest już biały oczywiście, przetarty tak na szybko, będziemy powolutku sobie wszystko dopieszczać z czasem:-) W tle literki materiałowe i uroczy konik, które kochana Ania uszyła własnoręcznie:-)


A to nasz pomocnik, czyli stół do wszystkiego:-) 
Jest wyższy, niż tradycyjne stoły.
Przy okazji widać niedokończoną podłogę, 
czyli niepomalowane jeszcze kafelki.


Ten ustąpił miejsca nowemu-eklektycznemu:-)
W kuchni nawet dobrze się komponuje.



Ostatecznie w razie potrzeby, z trzech mniejszych stołów zorganizujemy jeden bardzo duży:-)
A mój stół tarasowy umyty i z obrusem. Z wczorajszego targu przywiozłam stokrotki, bratki, szafirki i trochę ziół. W sklepie ogrodniczym zaś wypatrzyłam ciemiernik. Pojawiły się też jaskry, moje ulubione kwiaty. Jednak żółte i pomarańczowe, a to nie moje kolory. I powolutku jest tak jak kocham:-) Kwiaty, słońce, miłe, starociowe akcenty... Byleby tylko sił znów więcej było na wszystko:-) 



I upiekłam ciasto, które robi się samo:-)
Idealne na takie jak dzisiejszy, dni.
Podzielę się oczywiście przepisem:-)




Fotel bujany ustawiłam przodem do słońca 
i troszkę promieni skradłam dzisiaj:-)







Dziś chciało mi się czegoś słodkiego. Nie miałam jednak siły na pracochłonne wypieki. Obok murzynka, ciasto z kokosem to najszybsze, najprostsze i bardzo pyszniutkie co nieco:-)
Oto składniki:
1 i 1/3 paczki kokosu ( może być mniej)
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1/2 szklanki oleju
1 kefir duży
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko (niekoniecznie)
Wszystko połączyć, piec ok 50 min w 180-190 stopniach.
Wychodzi zawsze:-)


A dziś tak dobrze było mi w lesie:-) 
Właściwie to przecież troszkę wymuszone spacery. 
Gdyby nie pies, pewnie nie zaglądałabym tutaj tak często...











 


I takie nutki na dziś:-)
Spokojniutkie, nastrojowe, sentymentalne...
Dla wszystkich cudownych kobiet💗


 


~ bh ~


5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcie z Twoim sierściuchem jest śliczne:) Psy po prostu uwielbiam. Ten Twój ma wzrok typu "nie myśl, że nie widzę" mimo, że wygrzewam się w słoneczku:)
    Stoły wszystkie bardzo mi się podobają. Nieustannie podziwiam twój sposób malowania. Mnie tak ładnie nie wychodzi.
    Ciemiernik ma rzecz jasna boski kolor:) Ja jestem tak uziemiona, że nie mam jak podjechać i popatrzeć co ciekawego jest w centrach ogrodniczych. W tym roku wiosna marnie będzie wyglądać.

    A pro po ciasta jak takiemu nie pieczącemu wyjdzie jak ja uznam to za ogromny sukces. Spróbuje zaraz po poście.
    ściskam wiosennie życząc mnóstwa energii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi za mną jak cień:-) Mordkę ma uroczą:-) Ja też rozpływam się przy nich.
      Dziękuję, jeśli chodzi o malowanie! Jakoś tak samo wychodzi:-)
      A ciasto wyjdzie na pewno i będziesz, tak myślę, do niego powracać.
      Trzymam kciuki za samochód! Całusy,
      Hania

      Usuń
  3. I ja dzisiaj byłam w hurtowni ogrodniczej i też parę kwiatków kupiłam do domku, na cmentarz i dla córki. Po całym tygodniu pracy na cały etat i jeżdżenia po południu z mamą po lekarzach jestem wykończona mam nadzieję, że dojdzie do siebie szybko, bo już diagnoza postawiona i wiemy co robić, choć różowo nie wróży. Już nie mogę się doczekać soboty, wtedy wypróbuję twój przepis bo prosty i szybki. Jesteś szczęściarą mieszkając tak blisko lasu mi zostają tylko parki a tam dużo ludzi lub jazda samochodem kilka km aby pospacerować w spokoju. A stoły rzeczywiście ładnie pomalowane. Pozdrawiam cieplutko Iwona J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby wszystko było dobrze z Twoją mamą... Dobrze, że ma Cibie:-)
      To rzeczywiście dla mnie ogromne szczęście, że las mam niemal za płotem.
      Ja dziś znów zrobię ciasto z kokosem, zamierzam dołożyć jeszcze jabłka.
      Gorąco pozdrawiam Iwonko i życzę siły, tej fizycznej i w sercu...
      Hania

      Usuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger