wtorek, sierpnia 01, 2017

Miło i pracowicie


Tak mogłabym rozpoczynać wpis za każdym razem, zachwytem nad wstającym dniem:-) A tymczasem korzystam znów z nowego odkrycia. Udostępniam sobie internet z mojego telefonu na PC:-) To niezwykłe ileż możliwości podsuwa nam dzisiejsza technika! I jak niewiele o niej wiem... Ale znów ździebełko więcej jakby nie było:-)

A dwa ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem malowania i szlifowania w naszej pracowni:-) Drzwi wejściowe, choć wcześniej bardzo chciałam wymienić je na jakiekolwiek inne (tradycyjna, stara gerda z półkolem i prostokątami), teraz w klimacie shabby chic, są zaczątkiem wszystkiego miłego, co zadzieje się w tym miejscu, tj na wejściu. Zatem drzwi już białe, krata ochronna (cała z okręgów, niekonieczne w mojej estetyce, no ale cóż), też biała. Okienko obok i znów krata - białe:-) Na parapecie okiennym lawendka.





Ławeczkę wystawiamy też na zewnątrz białą, kutą. Docelowo stanie na niej donica z kwiatami, a i spocząć można będzie czasem. Nad drzwiami zaistnieje szyld, by trafić do nas każdy mógł:-)

A w samej pracowni też troszkę zmian. Sporo mebelków i drobiazgów w świeżej bieli, przetartej rzecz jasna:-) Ławeczka na początek i drewniane talerze, z których paterki piętrowe powstaną...




Odnowione półeczki i lampiony...





Wózek nawet i miś w śnieżnej bieli:-)
W naszym sklepiku trafiają czasem w moje ręce urocze, niemowlęce, białe ubranka. Dla naszych misiów jak znalazł!
Hmmm, tak, jestem dziwna:-)



Mała baletnica znalazłaby coś dla siebie:-) 
Nie mogłam się oprzeć jakiś czas temu...
Znów w naszym sklepiku:-)



Wczoraj nabyłam również małe, czarne buciki do stepowania:-)

Zapomniana, miniaturkowa kołyska z mojej "graciarni" również znalazła tutaj swoje miejsce:-)



To jak dom rzeczy porzuconych tudzież znalezionych:-)

W mojej pracowni mogę poczynać sobie w przemiłym, 
klimatycznym nastroju... 
Bo tymże jest tlący się płomień świecy,
pięknym dopełnieniem wszystkiego, co niesie miły nastrój...



Wciąż coś przywożę z domu do pracowni. 
Dopóki jeszcze jest miejsce:-)


I nasze niezwykłe okno zdobyczne:-) Już czyściutkie i przetarte na biało. Mamy kilka pomysłów, gdzie mogłoby stanąć i z jakim przeznaczeniem... Póki co w mojej pracowni pełni rolę stojaka na nasze piękne żyrandole:-) 
A pochodzenie dwóch z nich jest co najmniej wzruszające...
Kiedyś napomknę o nich szerzej.









W łazience, tej z prysznicem, prace wykończeniowe wciąż 
w zawieszeniu. Czeka stary zlew żeliwny na zamocowanie m.in. Przemalujemy tylko zewnętrzną część na biało. Pod nim stanie stolik. Trzeba jedynie wyciąć w nim odpowiedni otwór... 


Toaletka pełni już swoją funkcję:-)







A w międzyczasie daleko nam do zdrowego odżywiania:-) 






To nie dzisiejsze nasze łakocie, ale takie sprawiamy sobie czasem przyjemności:-) I tak to miło i pracowicie zarazem płyną dni. Niosą emocje przeróżne, ale i uczą... Dziś zdobyłam cenną lekcję, która napawa mnie nadzieją na przyszłość. A zatem... jak trudny bardzo, skazany właściwie na smutek i rozżalenie dzień, po niełatwym poranku, przekłuć na dobry, pracowity i w efekcie radosny bardzo czas. Dziś naprawdę jestem z siebie bardzo dumna:-) I szczęśliwa, że tyle znów starutkich przedmiotów zyskało nowe, ładniejsze oblicze:-)


~bh ~







2 komentarze:

  1. Twoja pracownia jest niezwykła, piękna i niepowtarzalna:)))tyle tam cudnych przedmiotów,które wprowadzają w miły nastrój:))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Haniu
    Jednym słowem: cudowności, a co do wystrojonych starych misiów, to myślę, że wiele z nas ma tę dzicięcą wrażliwość i to jest piękne.
    Serdeczności.
    Bożena G.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 bielhani , Blogger