piątek, grudnia 25, 2020
Kocham grudzień
niedziela, listopada 22, 2020
W moim świecie
niedziela, listopada 01, 2020
Nie czekam, aż samo wszystko się poukłada...
poniedziałek, września 28, 2020
W jesiennym zachwycie
Nastało kilka znów, spokojnych dla mnie dni:-) Leniwy bardzo poranek... Pierwsza kawka w mojej kuchni, do niej ostatni trójkącik sernika, zrobionego w pośpiechu pomiędzy kolejnymi zajęciami. Dziś smakuję z zachwytem każdy kęs, wsłuchuję się w ciszę, zerkam na pierwsze, cudowne smugi światła wschodzącego słońca:-) I tak bardzo mi z tym dobrze. Jeszcze mocniej doceniam te momenty. Kiedy tak jak dziś, mogę znów powrócić do swoich ukochanych rytuałów:-) Rześkie, chłodne powietrze przenika do wnętrza przez uchylone okna. Zaścielam łóżko. Stary len z monogramem w roli narzuty. Pięknie jest, tak jak lubię:-) Tyle pomysłów znów rodzi się i chęci... Tak dawno nie zaglądałam na blogi ulubione. I ogólnie na strony z inspiracjami wnętrzarskimi. Dziś mam na to czas:-) Podziałam troszkę dekoracyjnie, poprzemieniam coś, z mebelkami pojeżdżę może:-) Ogarnęłam wczoraj, więc jest miło:-) Ogród jesienną przybrał już szatę. Kolorowo jest, cudnie. Marzą mi się białe dyńki. I pastelowe wszelakie. Ułożyłabym je w nieckach swoich i skrzyniach. Na stole, przy drzwiach, nad kominkiem i na tarasie... Rozejrzę się za nimi.
wtorek, września 08, 2020
Skraweczek mojego dzisiaj
Ludzie są dobrzy i chcą dla mnie dobrze...
Odkryłam, że kiedy tak właśnie myślę i powtarzam to sobie, jest mi lżej, milej, szczęśliwiej:-) Podświadomość podstępnie i wbrew mnie samej podsuwa czasem nienajlepsze i niepozytywne myśli. Wzbudza poczucie podejrzliwości wobec zachowań innych ludzi. A to najprostsza droga do marnowania wszystkiego dobrego, czym mogę wypełnić swój dzień:-) Jeśli założy się, że ludzie wokół nas mają dobre intencje, że są pozytywnie nastawieni i po prostu chcą dla nas dobrze, serce wypełnia spokój, radosne pobudzenie i błoga lekkość...
piątek, sierpnia 07, 2020
Pięknie dookoła...
Dziś poczułam się troszkę tak, jak malarz, który po długiej przerwie odzyskuje utraconą wenę twórczą:-) Zaraz po przebudzeniu, nie czekając, aż moja ulubiona, niebieska filiżanka napełni się ciemną, pachnącą cieczą, porannym nektarem moim, niosącym jedyne, niepowtarzalne spośród całego dnia doznania, przystąpiłam do działania. Dawno już tak się nie czułam. Pełna zapału i radości od samiutkiego ranka:-) Zapragnęłam, by wszystko znów przybrało tę ukochaną moją, czystą, subtelną i niewinną barwę bieli. Tak się cieszę, że moje sofy mają tę możliwość:-) Z lnianych zatem, bielutkie już całe i pachnące. Nie tylko te w salonie. Cudnie im w towarzystwie poduszek przyobleczonych w poszewki lniane z monogramami. Na stole jadalnianym, przywołujący cudowne, starociowe wspomnienia z Toskanii, obrusik lniany. Łóżko moje sypialniane (odmienione swoją drogą, a właściwie zamienione), również przyozdabia lniana narzuta, śmietankowo-biała. Jeszcze tylko zwiewne zasłonki białe z troczkami zawieszę w wolnej chwilce, podłogę odświeżę i pozwolę płynąć już spokojnie myślom szczęśliwym, wdzięczna cała za tę iskierkę, która o świcie tyle dobrego dziś sprawiła:-) W takim rytmie jest mi dobrze.
sobota, lipca 11, 2020
Miłe drobiazgi
Zjadłam ładnie wyglądający obiad i zdrowy przy tym, choć mogłabym w ogóle nie jeść... Sięgam po książkę, mój życiowy elementarz, dobrze mi zawsze po kilku już zdaniach... I owszem, iskierka tego czegoś ogrzewa moje myśli i serce. Wypijam szklankę soku, marchew i burak, by złagodzić swoją anemię. To sprawia, że czuję wdzięczność dla siebie samej, że dbam, że chcę dla siebie dobrze. Coś miłego, pozytywnego.
sobota, lipca 04, 2020
sobota, lipca 04, 2020
Misa z uszami O.M.
Sygnowana.
poniedziałek, czerwca 29, 2020
Deszczowo, miło...
poniedziałek, czerwca 08, 2020
Gazetnik O.M.
piątek, czerwca 05, 2020
Zbyt krótki dzień
Jedna z milszych chwil... Kawka odpoczynkowa po intensywnej bardzo, pierwszej części dnia. Kilka stroniczek przy tym, cudownie zapowiadającej się książki. Ciasteczka maślane, ciepłe jeszcze i pachnące, pieszczą podniebienie... Tak dobrze móc odpocząć w czyściutkiej i pachnącej kuchni. Po raz któryś już w przeciągu miesiąca uporządkowałam spiżarkę, szuflady w kuchennych szafkach i lodówkę... Niby nic i właściwie na pierwszy rzut oka trudno dostrzec kilka dobrych godzin mojej pracy. Jest w zasadzie tak, jak powinno być. Miło, czysto, schludnie. Jednak wystarczy, że ja mam świadomość zmiany. Jestem zmęczona i szczęśliwa:-) Pozwalam sobie zatem z lekkim już sercem na tę przemiłą chwilkę...
środa, maja 27, 2020
Porcelanowy dzban O.M.
środa, maja 27, 2020
Stare dzbany szklane O.M.
poniedziałek, maja 25, 2020
Kroczek ku prostocie i kilka myśli znów:-)
Zapisałam się do "Klubu dobrych wiadomości" (tutaj):-) I tylko takie pragnę przyjmować i celebrować. Na nich chcę skupiać swoją uwagę. Nimi karmić duszę. Wiem już, że każda dobra, pozytywna myśl pociąga za sobą kolejną... Dzień staje się wówczas lepszy:-) To z kolei pozwala otworzyć się na całe otaczające dobro i piękno i czerpać z nich pełnymi garściami:-) To właściwie takie proste. Chcę dla siebie jak najlepiej, zatem wybieram to co dobre... Pozytywną lekturę, relaksującą, dobrze nastrajającą muzykę, zdrowe jedzenie, ludzi wokół, z którymi mogę tę dobrą energię wymienić... Uwielbiam czerpać inspiracje od pozytywnych osób i z takich też książek. Dla mnie osobiście to ogromne wsparcie. Potrzebne bardzo, bo przecież mimo najszczerszych chęci, gdzieś tam zbaczam często na utarte tory myślenia, któremu za wszelką cenę pragnę przeciwstawiać się całą swoją mocą. Myślenia, że sobie nie poradzę, sięgania zbyt daleko wstecz i usilnego też precyzowania co i jak powinno się wydarzyć w mojej przyszłości. Lęk i niepokój podsycają niepewność tego, co będzie. A przecież niczego nie da się zaplanować na sto procent. Zycie samo nas prowadzi. Wystarczy jedynie powierzyć mu siebie. Otworzyć się na tę energię i całe bogactwo możliwości, jakie oferuje. Zaufać po prostu. I połowa sukcesu, bo już to wiem:-) "Mieć poczucie nieznanego, tego, że wszechświat jest pełen tajemnic i niewytłumaczalnych zjawisk - oto odpowiedź o sens życia..." Zaczynam rozumieć to dopiero teraz. I dopuszczać do siebie. W mojej podświadomości wytworzył się schemat myślowy, który bardzo utrudniał funkcjonowanie, rozwój, podejmowanie decyzji, życie po prostu. To co nieznane, jest niebezpieczne.
czwartek, maja 14, 2020
Przyjemne nawyki
Kiedy ostatnio tłoczyłam olej albo robiłam sobie soczek z marchwi mój ulubiony pomyślałam, że jest kilka sprzętów domowych, które cenię sobie bardzo i które dobrze jest mieć w swojej kuchni:-) Bo jakże miły to moment, kiedy na przykład po wytłoczeniu oleju mogę zanurzyć łyżkę w ciepłej jeszcze cieczy i posmakować jej:-) Z wytłoczyn zaś robię mąki póki co tylko, ale jest sporo możliwości na ich wykorzystanie. Tłoczę głównie len, słonecznik i pestki dyni. Produkt, który w tym procesie powstaje, nie ma sobie równych na półkach sklepowych. Myślę, że dotyczy to wszystkiego, co wytworzymy sami w swojej kuchni:-) Dziś jednak zachwycam się praską, która ubogaca moją kulinarną codzienność:-) Podpowiem przy tej okazji, że warto przy zakupie tym podobnych sprzętów zwrócić uwagę na moc. Tuż obok estetyki rzecz jasna:-) Zatem prasa do tłocznia oleju dobrze, gdy w kuchni jest:-) Drugim sprzętem, z którego korzystam z wdzięcznością niezmierną niemal każdego dnia, jest wyciskarka wolnoobrotowa do soków. Zachowuje wszystkie wartości odżywcze, jakie dostarczają owoce i warzywa, a przy tym sprawia znów, że mogę doświadczać czegoś szczególnego, co niesie i zdrowie i cudowne doznania smakowe:-)
wtorek, maja 12, 2020
Stare lustro O(ld) M(arket)
sobota, maja 09, 2020
Ławka/półka O.M.
czwartek, maja 07, 2020
Układam, oczyszczam...
wtorek, maja 05, 2020
Kinkiety drewniane O.M.

wtorek, maja 05, 2020
Mydelniczka. O.M.
wtorek, maja 05, 2020
Będę dla siebie
Nie dotarł dziś do mnie ani jeden promyczek słońca, ale to nic. Bo oto wstał nowy znów dzień:-) Spoglądam na niebo i cieszę się takim właśnie... Deszczowym, zasnutym chmurami. Zapalę świece, teraz z naturalnych już wosków, zdrowe... Zaparzę filiżankę siemienia i wsłucham się w to co za oknem:-) A tam świergot przemiły i deszcz delikatnie szumi. Rozmyślam sobie, co chciałabym dziś zrobić. Wszystko tak bardzo inaczej teraz u mnie. Odnajduję w tym co jest jednak głęboki sens. I z ufnością patrzę przed siebie. Wiem, że będzie dobrze. Życie stawia przed nami zdarzenia nie bez powodu. Jakże mocno przekonuję się o tym znów. Czasem trwamy w tym co jest, nie przyjmując ani na moment innego scenariusza. I oto następuje coś niespodzianie, co trudno byłoby wcześniej dopuścić do siebie. Dzieje się i niesie nową perspektywę, uwalnia od schematów, dodaje odwagi i wiary...
sobota, maja 02, 2020
Praca nad sobą:-)
Zgodnie z dobrą myślą z mojego codziennego niezbędnika pozytywnych myśli (tj. z "Księgi Dobrych Myśli" pani Pawlikowskiej), wczorajszy i kolejne dni poświęcam pracy nad sobą... W końcu święto pracy zobowiązuje:-) Co może być cenniejszego ponad własny rozwój wewnętrzny? Wszystko inne staje się dobre i pozytywne, jeśli w nas samych kwitnie radość i szczęście. Świat cały promienieje i wszystkim jakoś łatwiej i milej dookoła. Rozpoczęłam od pozostawienia spraw i problemów, które zaburzały mój spokój. Skupiłam się na przyjemnych emocjach. Przywołałam wszystko to, co niesie dobre, pozytywne myśli.
środa, kwietnia 29, 2020
Dostojna moja codzienność:-)
Cudownie jest sięgać na co dzień po wszystko, co odkładałam na specjalne okazje... Szkoda tylko, że tak późno. Dobrze mi z tym tak bardzo:-) Codzienność moja przybrała inny zupełnie smak:-) Zatem ciasto na pierogi zarabiam już na drewnianej mojej desce okrągłej, którą dotąd traktowałam jak eksponat muzealny... Rozwałkowuję je wałkiem ceramicznym i układam na deseczkach ceramicznych. Wcześniej były to stolnica/cerata i wałek plastikowy. Ciasto na chlebek zaś wyrabiam w jednej z ulubionych mis ceramicznych, nakrywam ściereczką z Toskanii do wyrośnięcia. Wodę z cytryną nalewam z dzbanka szklanego, najpiękniejszego z tych które mam. Dotąd sama siebie ograniczałam. Kilka mis, dzbanków i innych naczyń tych codziennych, niesygnowanych, prostych, których nie szkoda mi było, wypełniały moje codzienne półki.
wtorek, kwietnia 28, 2020
Chochla ceramiczna O.M.
poniedziałek, kwietnia 27, 2020
Mam siebie...
Dziś poczułam bardzo mocno, że... kocham siebie, bardzo. Poczułam, że pragnę o siebie zadbać, że chcę się sobą zaopiekować. Na samym dnie rozpaczy, tam gdzie kiedyś zobaczyłabym koniec wszystkiego, siebie przede wszystkim, ja odnalazłam dziś swoją szansę... Zatem aż tutaj musiałam dotrzeć. W tak ciemny i ciasny zaułek... To niezwykłe, jak na wszystko nadchodzi właściwy czas. Od dawna pragnęłam odnaleźć w sobie tę małą, zagubioną dziewczynkę... Dziecko, które poszukiwało przyjaznej dłoni, utulenia... Oto jest. Odtąd wszystko już będzie dobrze... Wszystko się ułoży i będzie po prostu dobrze. I choć jeszcze rankiem nie pomyślałabym nawet, że wdzięczna będę za to, co dał mi ten dzień, to tak właśnie czuję. Jestem całym sercem wdzięczna, bo mam siebie całą. Calutką!
niedziela, kwietnia 26, 2020
Kilka myśli i stół apteczny
Spokojny, czysty umysł, to szczęśliwe, zdrowe ciało... Bardzo w to wierzę. Może istnieje moment, gdy tak po prostu jest. Ja póki co każdego dnia wypracowuję w sobie tę lekkość myśli i też nie udaje się to zawsze. Cudownie mi jednak, gdy od rana głowy ani serca nie zaprząta żadna niechciana emocja. Mogę wówczas w pełni korzystać z tego wszystkiego, co piękne i dobre. Jestem pełna energii i chęci na wszystko:-) Mam poczucie, że świat leży u moich stóp i że naprawdę wszystko jest możliwe. Bo jest:-) To w naszych rękach leży calutka (prawie) moc sprawcza wszystkiego. Zatem u mnie, to codzienna praca nad właściwym torem, którym podążą moje myśli. Wierzę, że nastanie moment, gdy bez mojej ingerencji, będą już po prostu spokojne, dobre i skupione na tym co jest. Bez roztrząsania wszystkiego co było albo też co może się zdarzyć. Do tego pragnę dążyć, bo wiem, że będę mogła wówczas naprawdę szczęśliwie żyć, emanować przy tym moim szczęściem i wolnością na innych:-) Zastanawiam się czasem, jak to jest, że tyle negatywnych kodów w nas... Przecież rodzice nie chcą dla swoich dzieci źle. A jednak wynieśliśmy z dziecięcego czasu tyle trudnych, ciążących nam przez całe życie, nawyków. Często powtarzam swoim dzieciom, by dalekie były od oceniania innych ludzi. By rozróżniły swoje wyobrażenia o nich od tego, jakimi naprawdę są. I brali ich takimi właśnie. Nie jest to może łatwe. Bo czasem wolelibyśmy, by ktoś zareagował tak a nie inaczej na jakąś sytuację. Jednak nie ma innej drogi, by łatwiej żyło się nam samym. Uświadomienie sobie tego, że każdy ma prawo zareagować w taki a nie inny sposób (wyjątkiem jest oczywiście wyrządzanie krzywdy i złe traktowanie innych), daje nam pewnego rodzaju wolność od trudnych, rozczarowujących emocji. To sztuka, której warto się uczyć:-) Mnie często już się to udaje:-) I jest mi z tym naprawdę dobrze...
wtorek, kwietnia 21, 2020
Co by się nie działo...
piątek, kwietnia 10, 2020
Życie nie jest takie poważne...
Ćwiczę swój umysł. Tak jak ćwiczy się mięśnie. Po wielu powtórzeniach stają się silniejsze i przybierają zamierzoną sprawność i kształt. Dotąd pozwalałam myślom budować swój dzień. A były najczęściej... trudne. Dla mnie samej. Sporo w nich było surowej samokrytyki, porównywania, powrotów do tego, co było, a czego wolałabym uniknąć... Większość mojej energii zatem zużywałam na rzeczy nic nie warte, nieistotne i nie wnoszące niczego dobrego do mojego życia... Dziś zamiast tego, trenuję dobre, pozytywne myślenie. Gdy czuję, że zbliża się znów niechciana myśl, zastępuję ją czym prędzej inną, dobrą, miłą, przyjemną. To bardzo trudne. Wymaga zamiany nabytych nawyków na nowe kody. Po tylu latach to spore wyzwanie:-) Jednak podejmuję je, bo pragnę żyć lepiej i spokojniej. W moim przypadku zdaje się to być jeszcze trudniejsze. Kiedy próbuję się domyślać i rozkminiać wszystko, kiedy myśli napływają jedna po drugiej i nie nadążam sama za sobą, nagle tak po prostu podziękować im trzeba i spowolnić ten cały natłok, a potem jeszcze zastąpić czymś dobrym. Czasem to się udaje. Są jednak momenty, że serce kołacze nie wiedzieć czemu, w żołądku od rana znajomy ucisk utrudnia oddychanie, bez konkretnej przyczyny.
czwartek, kwietnia 09, 2020
Sypialniano-ogrodowe przemiany
Mam okazję w ostatnim czasie przyjrzeć się bliżej swoim starociowym zbiorom. Nastał moment, by wszystko starannie ułożyć jedno przy drugim, w innym niż pracownia miejscu... O tym jednak nie chcę teraz szerzej opowiadać. Dziś cienie tańczą tak cudnie na ścianach i na wszystkim dookoła, że nie mogę wyjść z zachwytu:-) Zerkam na wszystko świeżym spojrzeniem, bo tylko wówczas jeszcze mocniej docenić można ich urok. Przywykłam do ich niezwykłych kształtów i faktur. Kolory nadałam im sama, a i to takie zwyczajne stało się już. By poczuć ich piękno na nowo, zamieniam im miejsca, dobieram inne dodatki, coś spocznie znów na dnie szafy czy kufra, coś /wyjmę po długim czasie ukrywania. I komponuje się inna znów przestrzeń:-) A to sprawia mi zawsze nieopisaną radość:-) Tak też troszkę zmian u mnie...
niedziela, marca 29, 2020
Największy niszczyciel-człowiek
Rozmyślam sporo w ostatnim czasie... O sobie, o dzieciach moich, o świecie, który ma się ostatnio nie najlepiej... Pielęgnuję spokój w sobie i nie porzucam nadziei, że wszystko zdąży się ułożyć. Ziemia i zwierzęta na chwilkę odetchnęły od niszczycielskiego działania człowieka. Kiedy po raz pierwszy odkąd obserwuję Beatę Pawlikowską, zobaczyłam Ją płaczącą w jednym ze swoich filmików, poczułam najpierw niepokój, potem ogromny żal i złość na ludzi, największych barbarzyńców i szkodników, jacy kiedykolwiek istnieli. Jak na ironię, niszczących nie tylko świat, w którym żyją, ale przez to i samych siebie... Czy lekcję, którą właśnie otrzymujemy od życia, pokornie odrobimy? Czy dostrzeżemy to wszystko, co umyka niepostrzeżenie i bezpowrotnie każdego, zabieganego dnia... Czy w końcu przestaniemy traktować siebie jako władców tej planety? Przypisując sobie prawo do krzywdzenia i zabijania zwierząt, które podobnie jak my, są przecież wolnymi, pełnoprawnymi mieszkańcami tej ziemi. Odnoszę wrażenie coraz wyraźniej, że człowiek zdaje się żyć tak, jakby miało nie być jutra... Kiedy spaceruję po parkach i lasach, w ostatnim czasie dużo częściej, coraz bardziej wzgardzam ludźmi, bo widzę dziesiątki butelek, puszek, kanistrów, opon, kubków po kawie i miliona innych śmieci, które po sobie pozostawiają. I owszem, wielką mam ochotę podnosić i zabierać stamtąd to co napotkam, jednak ilość mnie przerasta... Wydaje się spore kwoty na niepotrzebne często i nikomu nie służące cele, w zmian zaś choć maleńką część tych środków można by przeznaczać regularnie na porządkowanie naszego otoczenia, albo też wprowadzić jeden procent z naszych dochodów na dbanie o nasze środowisko. I bardzo, bardzo duże kary za zaśmiecanie ziemi. Nie wiem, czy byłoby to wystarczające, ale wykazywałoby dobrą wolę z naszej strony. Dlaczego toleruje się cierpienie zwierząt w hodowlach przemysłowych, na targach zwierząt...?? Tylko po to, by PAN CZŁOWIEK mógł wygodnie zasiąść w fotelu i uraczyć się... mięsnym posiłkiem...
Dziś wzbiera w moim sercu gorycz, ale też niezrozumienie... Bo oto obdarowani inteligencją ludzie, zamiast wykorzystać ją najpiękniej i najlepiej dla swojego gatunku, zdają się zmierzać ku nicości. Eksploatując ponad miarę i niszcząc to, co mają najcenniejszego przecież... Pięknie urządzony świat, ze wschodami i zachodami słońca, z pięknie rozkwitłą roślinnością na wiosnę, z kicającymi beztrosko zajączkami... Nie jesteśmy królami świata! Oto jaka nauka płynie dziś dla nas. Pochylmy pokornie głowy i spróbujmy, krok po kroczku odbudować to wszystko, co tak bardzo zaniedbaliśmy. Jeszcze nie jest za późno... Pragnę wierzyć, że tak właśnie się stanie. A kiedy przyjdzie nam powrócić do codziennej normalności, będzie to już inny, lepszy świat:-)💗 Wystarczy, że każdy z nas, popatrzy na siebie, na swój dom, na swój mały świat inaczej, przyjaźniej, z miłością i empatią. Począwszy od zwracania uwagi na codzienne, małe rzeczy, jak gaszenie światła, oszczędzanie życiodajnej wody, ograniczenie produkowania śmieci, podnoszenie ich z miejsc, gdzie nie powinny się znaleźć... A także, a może przede wszystkim, ograniczenie, a najlepiej nie spożywanie zwierząt... To wszystko jest możliwe i w zasięgu każdego z nas. Wystarczy po prostu tak postanowić!
czwartek, marca 19, 2020
Patrz na dobrą stronę życia:-)
Nastaje czas, który nie ma sobie równych... Tyle dobrych, cennych emocji niesie i siły:-) W zeszłym tygodniu rozpoczęłam u siebie porządkowanie ogrodu. Tego mini ogródeczka przy pracowni też:-) I zawsze wzrusza mnie bardzo i rozrzewnia widok maleńkich kiełków, ukrytych pod sporą warstwą liści... Niezmiennie, co roku, kruche a jednocześnie tak niezłomne i silne, pokonują tę samą drogę niestrudzenie, by na koniec poczuć to cudowne muśnięcie ciepłych promieni słońca... Dziś odczuwam ogromną wdzięczność za wszystkie te kiełkujące roślinki, zwiastujące tym samym życie:-) Piję kawkę odpoczynkową i czym prędzej mam ochotę wrócić do nich:-) Zająć się nimi, choć samiutkie radzą sobie wspaniale... Gdyby tak wziąć z nich przykład? Jakaż siła i nauka wypełniłaby serca... Póki co dają mi radość i chęć na wszystko:-) Pragnę skupić swoje myśli i zająć czas tym właśnie... By potem z satysfakcją móc przechadzać się z filiżanką kawki pośród budzących się do życia drzewek, krzewów i kwiatów:-) I cieszy każdy maleńki, schludny już skraweczek:-)
poniedziałek, marca 09, 2020
Tuż, tuż...
Dobrze tak przebudzić się po przespanej, calutkiej nocy:-) A kiedy jeszcze, tak jak dziś, czeka za oknem tyle cudów... Nowy dzień budzący się na różowo, z księżycem w pełni po drugiej stronie:-) Ptaki obwieszczają poranek tak głośno, że czym prędzej uchylam kuchenne okno. I chłonę... Wczoraj sprawiłam sobie nowe świece z wosków pszczelego i sojowego. Doszłam już do pełnej wprawy w tym zakresie:-) I to tak nieodzowny element codzienności, jak pieczenie chleba czy moich ulubionych ciasteczek maślanych:-)
środa, lutego 26, 2020
Milej troszkę...
Bywają dni, kiedy kumuluje się to, co trudne, tak wewnętrznie. Od rana energii mniej jakoś, melancholia spowija serce z każdej strony... Instynktownie poszukuję przyjaznego ramienia, by móc się na nim wesprzeć. Wypowiedzieć na głos to, co gdzieś tam w duszy szlocha. Jednak bardzo szybko utwierdzam się, że sama sobie mogę być najmilszą opoką. Nie rozglądając się dookoła i nie oczekując za wiele. Sięgam po to, co zawsze działa... Świece, kwiaty, kilka miłych akcentów dla odmiany. Zatem... sofy przybrały ulubiony mój odcień lnu:-) Stół jadalniany i łóżko również. Hiacynty, tulipany, a i waksik z gipsówką wiosnę przywołują dzielnie:-)
wtorek, lutego 04, 2020
Kiedyś osiągnę harmonię...
piątek, stycznia 17, 2020
W pralni też może być miło:-)
poniedziałek, stycznia 13, 2020
Woskowe świece i kilka zmian, czyli przyjemna, moja codzienność
Pożegnałam już ostatecznie świąteczny czas. Drzewko moje świątczne stanęło na tarasie. Jemioła i nobilis ustąpiły miejsca ceramicznym, starociowym misom. Na stołach lniane, białe obrusy. Sofy też w bieli już:-) Lubię ten czas bardzo. Na powrót wnętrze domu spowija zwyczajna, nieświąteczna aura. Lekko jakoś mi z tą bielą:-) I miło bardzo, kiedy tak mogę odmienić sobie nieco to, co mnie otacza.