niedziela, października 09, 2016

Sielsko, wiejsko...


 Dziś mój dzień rozpoczął się podobnie jak każdy inny jedynie w jednej maleńkiej części...
Moment przebudzenia o godzinie tej co zwykle, poranna kawka, w tej co zawsze filiżance, kilka rytuałów porannych i... nastawał w tym właśnie momencie czas pisania posta. A jednak dziś i w najbliższe soboty 
i niektóre niedziele, ta ukochana moja część poranka, ustąpi miejsca innemu zajęciu, z którym wiąże wielkie nadzieje, które niesie ze sobą spełnienie pragnień noszonych w sercu od dawna, a odkrytych zupełnie przypadkiem niedawno... 
Wszystko brzmi dość tajemniczo:-)  Już niebawem napiszę nieco więcej może o tym, co zajmuje mój najcenniejszy, bo wczesnoporanny czas. Jestem już jednak i nie potrafię nie napisać choć kilku słów...
A dawno już chciałam podzielić się zachwytem nad sielskim, płynącym wolniejszym, swoim rytmem życiem na wsi i wsią po prostu. Ilekroć, nie często,  było mi dane spędzić tam kilka chociaż chwil, opuszczałam wieś wyciszona, zamyślona, tęskniąca... To tam właśnie dotknąć można piękna krajobrazu w najczystszej postaci. Pamiętam jeden moment, który zapadł w mej pamięci na dobre. Kiedy spędzałam weekend  w maleńkiej, liczącej dosłownie kilkanaście domów miejscowości, przebudziłam się dość wcześnie i okryta kocem z kubkiem gorącej, pachnącej kawy wyszłam przed chałupę, Rześkie, chłodne powietrze uderzyło mnie swą  świeżością i wonią. Podeszłam do starutkiego płotu ze sztachet, który ledwo trzymał się w pionie i wsparta delikatnie, spojrzałam przed siebie. A tam... łąki rozpościerały się w nieskończoność, a za nimi płynnie równą linią las. Doświadczyłam wewnętrznej harmonii, której nie potrafię porównać z niczym innym. Może ktoś rzeknie, że to nic takiego, jednak połączenie wczesnego poranka, zapachu roślin i rześkie, poranne powietrze, do tego cisza wszechobecna sprawiły, że wpatrzona tak trwałam przez dłuższą chwilę, z lekko rozchylonymi z zachwytu ustami, delikatnym uśmiechem, bo oto jest mi dane doświadczać czegoś, co można nieopatrznie przegapić,  co wydaje się oczywiste, co mijamy nieraz tak po prostu... a w tej jednej chwili ukazuje swe nieskażone piękno... Oto błogość i sielskość wiejskiego krajobrazu, do którego każdy czasem chyba tęskni... A`moja` chałupa, podobna bardzo była do tej oto:


I tak jeszcze w klimacie wiejskim zdjęć kilka:




















Wspominam też moment zasypiania, kiedy ciemno tak bardzo wokół było, że palca przy nosie nie można było dostrzec, za oknem szum drzew jedynie i szczekające w oddali psy...
Lekki niepokój, powrót do czegoś pierwotnego, bez alarmów, rolet, zabezpieczeń wszelakich...
Wolność:-)

Cudownego, wieczornego dziś czasu życzę wszystkim:-)
A jutro już porannie, choć nie tak wcześnie zawitam ze swoim wpisem, 
bo to druga niedziela miesiąca, a zatem staroci czas w Gliwicach :-)


~ bh ~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger