środa, października 19, 2016

Wciąż ogrodowo


Dzień mija za dniem, a ja wciąż poszukuję tego co w moim ogrodzie sprawdziłoby się najlepiej 
i najpiękniej. Póki są panowie od zadań specjalnych, wspaniała ekipa, solidna i sumienna, z własnym wyczuciem, zbliżonym do mojego bardzo, estetyki i symetrii. Mając w pamięci jeszcze nie tak dawne
zmagania z ekipami przeróżnymi na etapie budowy i wykańczania domu, miło jest współpracować 
z kimś, nad kim nie trzeba stać, wskazywać palcem krok po kroczku jak byłoby najlepiej. Z wielką radością i spokojem w sercu powierzę swój ogród opiece stałej tej godnej polecenia firmie, a skoro godnej rekomendacji, polecam - Garden Fabrik. Może ktoś mieszkający w moim regionie skorzysta:-)
A ja znów zatopiona w poszukiwaniach, w temacie ogrodzeniowo-altankowym tym razem, przeglądam gotowe już realizacje i oferty firm stolarskich. Zatem zamiana ogrodzenia z paneli ocynkowanych na drewniane-pełne w zanadrzu. A wynika z podobnego co sadzenie drzew na linii działki powodu. Mają spełnić rolę ściany, która przyniesie poczucie intymności, wewnętrznego spokoju, kiedy zapragnę usiąść na tarasie z kawką czy książką. A i wygłuszy co nieco dźwięki przeróżne mam nadzieję. 
I ciekawostka mała a'propos wygłuszania, drzewa i krzewy o liściach małych wygłuszają, rozpraszają 
i odbijają dźwięki wysokie, rośliny zaś o dużych liściach - niskie. 
I tutaj sprawa znów okazuje się niełatwa jeśli nie chce się wydać za dużo. Zatem panele dostępne 
w centrach budowlanych ustąpią miejsca takim z sieci, gdzie dla porównania, panel drewniany dostępny w sklepie stacjonarnym o wymiarach 180x180 to cena ok 240 zł, zamówiony w sieci identyczny, o połowę mniej. Podobnie z płotkiem tarasowym, który bardzo chciałabym przy tej okazji również założyć. Przy czterdziestu metrach tarasu po obwodzie i ogrodzeniu całej działki poza frontem ok 120 metrów, ma to znaczenie:-)
I znów zupełnie przy okazji, natknęłam się na COŚ i zachorowałam...
Leśne biuro w Green Canoe, cudne w każdym calu. Gratuluję wyczucia, łączenia dodatków, pomysłu.
I zamarzyła mi się pracownia, nie leśna bo i las nie tak blisko, ale ogrodowa. Z kozą, by ciepło było w chłodniejsze dni, fotelem uszakiem, by móc spocząć po wysiłku, aneksem kuchennym niewielkim, by przekąskę jakąś przyrządzić czasem i kawkę czy herbatkę zaparzyć, z tarasikiem niedużym, by promieni słonecznych poczuć na twarzy muśnięcia, kiedy z kawką ową zasiąść zapragnę na moment...
A i rabatką z kwiatami niosącymi woń i dla oka miły widok.
A wszystko skąpane w bieli mojej ukochanej, z przetarciami kilkoma oczywiście i dodatkami starociowymi bezwzględnie:-) Oto obiekt moich westchnień, miło popatrzeć i poczytać:
leśne biuro
Kilka ujęć tego, na co patrzę z bijącym sercem, a co najchętniej zobaczyłabym u siebie, gdyby tylko miejsce na to pozwoliło:-) Coś niecoś jednak mam nadzieję zaistnieje u mnie, rozmiarowo jedynie dostosowanego do mojej przestrzeni.
Pergole i zadaszenia przeróżne małe i duże, domki i altanki wszelakie:













Ogrodzenia, o których myślę:



I donice tarasowe na biało mam wielką ochotę przemalować. Hortensje, które obecnie zdobią mój taras, w rabatkach przy ławeczce znajdą się najpewniej.
I najważniejsza wiadomość! To ostatni wpis na nie moim komputerze:-)))
Zatem ruszy wklejanie zdjęć moich tylko:-)
I w ogóle wszystkie znaki znów znajdą się na swoim miejscu, klawiatura najzwyklejsza, nie podświetlana, która jak na ironię bardziej czytelna i widoczna jest dla mnie.
Powrót do tego co dobre jednym słowem:-)
Cudownego dnia wszystkim życzę!

I jeszcze spokojnych kilka dźwięków na dzisiejsze popołudnie,
choć znów w lekko nostalgicznym nastroju:




~ bh ~









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger