czwartek, sierpnia 25, 2016

Kolorowo ... niekoniecznie


Dziś przepadłam wśród pięknych przedmiotów i wnętrz.
Przeglądam, chłonę, marzę...
Co chwilę tylko podrywam się na moment, 
zerkam czy u mnie jest `to`czy tamto możliwe 
i wracam na swój wygodny fotelik, 
do pysznej kawki i cudownych wnętrz.
A zatem...
Na początek nastrojowo i klimatycznie.
Stare drzwi znów w nowej odsłonie:-)


Akcenty nie białe w białym wnętrzu:-)
Uwielbiam!








I dziś napotykam jakoś sporo aranżacji sypialnianych:-) 
Pościel niekoniecznie biała...





Choć dla mnie jednak koniecznie:-)






Tutaj ktoś mógłby rzec, że wnętrze odnowienia wymaga, 
mnie jednak urzeka całość.


... przeuroczy przybornik:-)


Wszechobecna biel  w surowym wnętrzu.


Cudowne pastele w szafie:-) 


I nie tylko w szafie:-)





I nieco odważniej:-)


To chyba ten moment, kiedy moja biel szuka towarzystwa jakiegoś kolorowego akcentu:-) Np meblowego:-)
I właściwie dlaczego nie. Poza tym zawsze przywrócić można poprzedni deseń:-)
I rozglądam się szukając, co mogłabym pokryć miętą tudzież pastelowym różykiem 
i...
stół jadalniany pragnę by był biały, stolik kawowy również...
(obecnie w szarościach i beżach).
I z lekkim niepokojem zauważę, że oto pianino, u mnie wciąż czarne, 
wydawało się nienaruszalnie, mogłoby również w bieli cudownie zaistnieć:-)


Zatem w kierunku bieli wciąż i nieodwracalnie zmierzam:-)
I tak niech pozostanie:-)
A kolorami nacieszę się we wnętrzach nie moich i powzdycham 
z zachwytu, 
by potem tylko upewnić się, że moja biel, wciąż jeszcze jest... biała:-)

I na koniec... kulinarnie niech sobie będzie:-)
Napomknę tylko (obiecałam przecież), że pomidorki suszone, 
o których wspominałam niedawno, rzeczywiście godne są polecenia:-)
Moje zrobiły się wczoraj, jedynie nie limy a daktylowe:-)
Ryzykowne trochę, bo niewiele z nich zostało, ale miałam ochotę na takie miniaturki jakoś i... są cudowne!
Z kilograma powstały trzy zaledwie małe słoiczki, ale wyjadłam 
w trakcie suszenia sporo:-)
Zatem pokroiłam je na połóweczki, ułożyłam na folii spożywczej, oprószyłam świeżo zmielonym pieprzem i solą.
Suszyłam w piekarniku ok dwóch godzin, w temperaturze 70 stopni C 
(większe pomidorki wymagają ok 4 godzin suszenia) przy uchylonym piekarniku.





Przełożyłam je do słoiczków, po czym zalałam oliwą z oliwek.
Na wierzchu ułożyłam po kilka gałązek miniaturkowej bazylii 
i dodałam łyżkę niecałą octu balsamicznego.



Teraz powinny postać ok tygodnia może dwóch:-)


Polecam!

A muzycznie u mnie dziś... spokojnie i nastrojowo:-)


Kolorowego dnia wszystkim:-)


~ bh ~






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 bielhani , Blogger