Niedzielny poranek niezmiennie nastraja mnie do zatrzymania się na tym, co najbardziej lubię. I pomimo, iż przecież każdego dnia po przebudzeniu, powtarzam te same rytuały ( tak chcę je nazywać - te zwyczajne, proste czynności, które wprowadzają mnie w nowy dzień ), niedzielny początek dnia oddziałuje na mnie szczególnie. Może dlatego, że w tym dniu właśnie, wszystko jakoś wyjątkowo spowalnia rytm, wycisza się i panuje ten upragniony na co dzień spokój.
A ponieważ wokół mnie wciąż jakieś budowy trwają i to na raty niestety, w tym dniu wszelkie kopary, dźwigi i inne, tak bardzo znielubiane już przeze mnie maszyny, po prostu milkną.
I tej ciszy tak pragnę, wykradam ją każdego poranka, wstając wcześniej. To najpiękniejsze, najwartościowsze, najbardziej upragnione `moje` chwile spośród całego dnia. Do nich tęsknię, z nich tak wiele biorę dla siebie. To wielkie szczęście móc wyszukiwać spośród mijających chwil to, co nas buduje, z czego możemy czerpać dla siebie siłę, radość, energię, entuzjazm... Dla mnie źródłem tych cennych darów są poranki właśnie:-) I dziś znów nie omieszkałam napawać się zapachem pierwszych kropli kawy, smakiem pierwszego jej łyczka. Niezmiennie sięgam po tę zakupioną niedawno filiżankę z Miśni, układam ją na jednym z ulubionych podstawków, wybieram kilka magazynów wnętrzarskich i celebruje ten moment... Karmię swoją duszę, umilam myśli, otwieram drzwi do... mojego tylko, zaczarowanego ogrodu pełnego ciszy, marzeń i pięknych obrazów. Dziś przeglądam prawie dziewięcioletni egzemplarz Werandy:-)
I wciąż odnajduję w niej to miłe uczucie popatrzenia na wnętrza bliskie memu sercu, inspiracje, by dbać o swoją przestrzeń w sensie
i czystości i miłych dla oka obrazów. Jedynie wspomnę może, że magazyn ten niestety w ostatnim czasie, zmienił klimat najogólniej mówiąc
i nie ubliżając nikomu. To już nie`moja` Weranda. Nie ta, którą
z zapartym tchem już w sklepie przeglądałam szybciutko. W domu zaś
z biciem serca czekałam tak bardzo na ten mój moment - z kawką,
w ciszy, z Werandą właśnie... I tego bardzo mi żal. A niestety prócz Art&Decoration, nie odnajduję niczego w zamian. Na wielkie moje szczęście w ciągu tych wszystkich lat zebrała się dość pokaźna kolekcja:-) Mam do czego wracać:-)
Zatem... małe, niepozorne rzeczy, są źródłem niewyczerpanym
( bo przecież one tworzą naszą codzienność - i wiem, że się powtarzam ) cudownej energii, którą ja właśnie pragnę uzupełnić:-)
I tego też wszystkim gorąco życzę:-)
~ bh ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz